Prolog

128 10 14
                                    

Rok: 2026

Otwieram oczy i nabieram powietrza. To nie pierwsza taka sytuacja, nie powinienem się stresować. Mam już parę wywiadów za sobą, niby nic szczególnego. Dziś jest ten najważniejszy wiec raczej mam prawo być zestresowany.

Siadam wygodniej na intensywnie pomarańczowej kanapie i zakładam nogę na nogę dając znak skinieniem głowy, że jestem gotowy. Chywtam szybko za wisiorek z kotwicą na mojej szyi i zaciskam go w pięć starając się zrelaksować.

Blondynka naprzeciw uśmiecha się szerzej i kieruje wzrok do kamery trzymając w dłoniach jakieś kartki. Zapewne to znów będą jakieś wścibskie pytania na temat życia osobistego, ale przywykłem do tego. Potrafię robić dobrą mine do złej gry.

— W dzisiejszych czasach mówią, że nikt nie słucha skrzypków oraz rzekomo usypiającej muzyki. Ale tu moi państwo przychodzi zaskoczenie w postaci młodego muzyka Tadeusza Zawadzkiego, 25 letniego skrzypka grającego już prawie dwie dekady. Już w wieku jedenastu lat wygrał jeden z najbardziej prestiżowych konkursów muzycznych, a rok później pomógł przy tworzeniu piosenki, która wskoczyła na samą górę lity przebojów. Po długiej przerwie powrócił do gry, spółtworzył cover piosenki Lubię wracać tam gdzie byłem, która również wybiła się wysoko jak i pare innych jego autorstwa. Skomponował muzykę do nominowanego do Oscara w zeszłym roku filmu Szaniec i zgarnął statuetkę! Niebywałe co tak młody człowiek może osiągnąć. Sukces przysporzył fanów na całym świecie, którzy chętnie oglądają występy polskiego skrzypka i kompozytora na scenie.

Czuje jak pot spływa mi po karku. Pomimo wielu powodzeń wciąż nie przywykłem do pochwał. Oczywiście znam swoją wartość i umiejętności, ale nie lubię się wychylać. Gdyby nie ojciec zapewne nie skończyłbym z statuetką w swoim mieszkaniu. Nie osiągnął bym popularności, nie spędziłbym ostatniego nastoletniego roku z dala od przyjaciół oraz nie skupił się na karierze.

— Tak się składa, że mamy dziś gościa w studiu. Wiem, że państwo już domyślają się kto to taki. - Robi szybko pauzę i uśmiecha się zalotnie do kamery. — Ja jestem Aleksandra Okólska i mam przyjemność przeprowadzenia wywiadu z młodym geniuszem. Przed państwem Tadeusz Zawadzki!

Kamera kieruje się na mnie wiec szybko przełykam ślinę. Kobieta pochyla się do mnie i podajemy sobie ręce na przywitanie. Widzę, że jest pewna siebie, nawet mocny uścisk jej dłoni na to wskazywał.

— Dzień dobry Aleksandro dziękuje, że zaprosiłaś. — Wymyśloną wcześniej formułkę wypowiadam w uśmiechem.

— Mi niezmiernie miło cię tu gościć. — Spogląda na kartkę z pytaniami brązowymi oczami i zaczyna. — Podczas ostatniego wywiadu dla gazety tu się żyje powiedziałeś, że planujesz wydać niedługo piosenkę użyczając głosu swojej siostry. Pragnę państwu przypomnieć, — Zwraca się ponownie do widzów. — że to Anna Zawadzka ponad dziesięć lat temu wypuściła piosenkę, która poszybowała w górę i po jakimś czasie ponownie tam wróciła.

— Tak. Nadal nie zmieniłem zdania. — Odpowiadam krótko wiedząc, że kobieta będzie chciała ciągnąć temat.

— Muzykę masz już skomponowaną? Tematyka gotowa prawda? Wszyscy jesteśmy ciekawi jaką myślą nas tym razem porwiesz. — Zakłada nogę na nogę i pochyla się zaciekawiona.

Od dziewięciu lat jest w moim pudle na dnie. Chciałem o niej zapomnieć bo skomponowałem ją dla kogoś wyjątkowego, kogoś kogo nie ma przy moim boku. Teraz mija już prawie dziesięć wiosen od momentu kiedy się poznaliśmy i chociaż go nie ma to chce, żeby świat również o nim usłyszał. - Taka jest prawda, lecz oczywiście tego nie powiem. Zawodowo skłamie pomijając temat.

— Tak, muzykę mam skomponowaną od jakiegoś czasu. Tematyka jest prosta jak na mnie, ale opowiada kawałek o moim życiu uczuciowym. — Wyznaje zawieszając wzrok na swoich dłoniach nie kontrolując speszonego uśmiechu.

— Oho czyżby pojawiła się jakaś szczęściara? Oj fanki będą zazdrosne. — Klaszcze w dłonie przejęta. — Niby to taki prosty temat a jednak skomplikowane uczucie. A właśnie skoro o uczuciach: co cię skłoniło do powrotu do gry? Z tego co mi wiadomo to miałeś długą przerwę w swoim nastoletnim życiu.

Chciałbym powiedzieć, że potrzebowałem odpoczynku, ale byłoby to kłamstwem.

— Odniosę się do poprzedniej wypowiedzi oraz nawiązując do pytania. W moim życiu nie pojawił się nikt nowy, to raczej stare, niewygasłe uczucie. To ono pozwoliło mi wrócić do gry po bolesnej stracie matki. — Chrząkam coraz bardziej zdenerwowany. Nie lubię zdradzać wiele o życiu osobistym, ale teraz chce być szczery mówiąc o nim. — Tęsknie za swoimi miłościami, i do matki, i do swojej sympatii, ale takie jest życie. Musze iść do przodu pamiętając o tych, którzy poświęcili mi swój czas.

— Kim jest ta tajemnicza sympatia? — Okólska zbiega trochę z tematu a kamera robi przybliżenie na mnie.

To osoba, którą uwielbiałem. Uwielbiałem, gdy irytował się jak zadania z chemii mu nie wychodziły.
Uwielbiałem jak ten roztrzepaniec pokonywał dwa stopnie zamiast jednego lub ciągnął drzwi, gdzie było napisane "pchać".
Uwielbiałem jak starał się ograć mnie w grach, w których byłem mistrzem.
Uwielbiałem kiedy jego ręką pokryta wieloma rysunkami trzymała moją.
Uwielbiałem kiedy uczył mnie tańczyć i pływać.
Uwielbiałem jego głos kiedy mówił o swoich pasjach i rzeczach, które kochał.
Uwielbiałem momenty, kiedy wypowiadał na głos moje durne przezwisko.
Uwielbiałem go, gdy w skupieniu rysował.
Uwielbiałem, gdy drażnił mnie piosenką, której tak nie lubię.
Uwielbiałem wspominać nasz pierwszy pocałunek i głupie zdanie, której później powiedziałem.
Uwielbiałem patrzeć jak nosi wisiorek żółwia, który dałem mu na urodziny.
Uwielbiałem go nawet wtedy, gdy nie miał siły dalej się uśmiechać.

Jego ulubionym kolorem był żółty, zaś ulubioną porą roku lato. Kochał psy i żółwie, a jego ulubioną serią filmów byli piraci z Karaibów. Nigdy nie odmówił ohydnego według mnie sernika z rodzynkami oraz pizzy z pepperoni, którą i ja nie pogardzę. Piosenką, którą wielbił i w kółko śpiewał (co mnie irytowało) była "Na zły dzień wystarczy zabawa" w wykonaniu mojej siostry. Kochał koszykówkę i sztukę. Genialnie rysował dzięki czemu sprezentował mi portret. Był doskonałym mówcą jak i słuchaczem. Uwielbiał matematykę i fizykę, ale nie cierpiał chemii. Był lojalny, dobry i odważny. Kochał swoją rodzinę i przyjaciół - w tym mnie.

Miał przepiękne niebieskie oczy, jaśniejsze niż morze, o którym wiele razy wspominał. Jasne, trochę za długie włosy, które w lato przybierały odcień rudego oraz piegi na jego radosnej twarzy. W sposób jaki na mnie patrzył swoimi ślepiami utkwił mi w pamięci nawet do teraz.

— To osoba, która już nie żyje.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Dobry bobry wszystkim :D tak zapowiada się prolog do school AU, które będzie opowiadać o latach nastoletnich, aż do pełnoletności. Prolog jest jedynym rozdziałem jaki rozgrywa się w 2026 roku, reszta będzie miała miejsce w przeszłości.

Limona

~ 𝐙𝐀𝐆𝐑𝐀𝐉 𝐍𝐀 𝐒𝐊𝐑𝐙𝐘𝐏𝐂𝐀𝐂𝐇 ~ Rośka school AUOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz