W objęciach oceanu

189 12 35
                                    


Jestem okropny

To moja wina

Jestem obrzydliwy

Nie mogę na siebie patrzeć

Gdybym był normalny, nic takiego by się nie stało

To coś ze mną jest nie tak

Te myśli krążyły Bartkowi miliony razy po głowie od kilku lat. Zawsze gdy działo się coś złego, obwiniał siebie. A to jest nie taki, a to jest nie owaki.

Gdy zostaję się oszukanym, zdradzonym i potraktowanym jak śmiecia, nie da się o tym nie myśleć. Nie da się tak o sobie nie myśleć.

No bo w końcu dlaczego ja? Dlaczego nie ktoś inny? Co takiego zrobiłem, że trafiło na mnie? Może faktycznie jest coś ze mną nie tak?

Zdawać się mogło, że te myśli nie miały swojego kresu.

A może faktycznie tak było?

Aby pozbyć się natłoku z głowy i wszystkich złych miejsc, które przypominały mu o zdarzeniach z przeszłości, przeprowadził się on do Hiszpanii. Sam, bez zastanowienia, pod napływem chwili, kupił bilety i ruszył w nieznany mu kraj. Wynajął małą chatkę tuż przy plaży, od jakiegoś nieznanego mu pana, który niedługo przechodził na emeryturę.

Położył swoje bagaże w sypialni, w której znajdywały się wielkie, przejrzyste drzwi prowadzące na taras. Odetchnął z ulgą, gdy mógł ze spokojem spojrzeć na dopiero co zaczynający się zachod słona.

To będzie nowe, lepsze życie. wmawiał sobie, bo nic innego mu nie pozostało.

Korzystając z chwili, wyszedł z nowego miejsca zamieszkania i postanowił przejść się brzegiem plaży. I tak nic go nie zobowiązywało. Nie miał pracy, którą przydałoby mu się znaleźć, nie miał partnera, który by na niego mógł czekać gdy wróci, tak naprawdę to nawet nie miał swojego domu.

Nawet nie miał godności, która została mu zabrana.

A może to osoba, która zabrała mu te godność jej nie ma?

- Hi! I'll take a moment, okay? My name is Hania and I started a new business. I'm doing surfing lessons, would you like to come by tomorrow at 9? (Cześć! Zajmę ci chwilę, dobrze? Mam na imię Hania i otworzyłam nowy biznes. Prowadzę lekcje surfingu, wpadniesz jutro o 9?) - zatrzymała go blondwłosa dziewczyna, która zdawała się być bardzo sympatyczna

- I don't know... If I have time, I'll come. (Nie wiem... Jeśli będę miał czas, przyjdę.) - odpowiedział ignorująco nie mając ochoty na kontakt z ludźmi, który mógłby mu mimo wszystko pomóc, jednak ten się bronił przed jakąkolwiek pomocą i jakimikolwiek ludźmi

- Uh.. Please come! Almost no one took the leaflet. (Uh.. Proszę, przyjdź! Prawie nikt nie wziął ulotki.) - przekonywała go niższa

- Okay, I'll be there. (Okej, będę.)

- Thank you!!! Bye! (Dziękuję!!! Narazie!)

Jego asertywność nigdy nie była dobra, ale nie sądził, że jest aż tak źle. Mimo, że dziewczyna była sympatyczna, raczej nie miał zamiaru przychodzić na jej zajęcia, nie kręcił go surfing.

Po chwili zaczęło się ściemniać, więc brunet poprostu zawrócił do domu, który znajdywał się niedaleko, bo nie zdążył zajść w inne części plaży.

Ocean's Embrace | Bartek x Kostek oneshotOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz