27. Ucieleśnienie diabła

21.1K 613 285
                                    

Miłego czytania misiaki <3 #liarswattpad

ig:sun_autorka

Pov's Madeline:

Przycisnęłam poduszkę do uszu, które krwawiły od monotonnego pikania roznoszącego się po pokoju.

Wyciągnęłam rękę i na oślep uderzałam dłonią o szafkę nocną.

– Poważnie? Jak stał się potrzebny to magicznie wyparował? – jęknęłam sama do siebie, bo nie odnalazłam rzeczy, która zdążyła zniszczyć mi poniedziałkowy poranek.

Uchyliłam ociężałe powieki, które kleiły się do siebie.

Nie przywykłam do budzenia się o nieludzkich porach. Na moje nieszczęście wakacje się skończyły, a nowy rok szkolny się rozpoczął. Swoją drogą, ostatni rok szkolny, co delikatnie podnosiło mnie na duchu. No cóż, nie zmieniało to jednak tego, że byłam tak, kurewsko, niewyspana.

Oczywiście, że byłam sama sobie winna. Sprawa wyglądałaby inaczej, gdybym od dwóch tygodni nie spędzała nocy w towarzystwie Clyde'a.

Nasze wieczorne spotkania stały się swego rodzaju tradycją. Zazwyczaj wychodziliśmy pełną grupą, a następnie, gdy każdy wracał do domu, my zostawaliśmy.

Colton wciąż nie dowiedział się o mojej sytuacji z Victorem, co za tym szło, o moim zakazie wychodzenia również, więc gdy tylko tata wyjechał w pilnej sprawie, mogłam odetchnąć od swoich czterech ścian.

I tak mijały nam ostatnie dni, a moja relacja z Caswellem rozwijała się. Co powodowało, że coraz trudniej było nam ukrywać zainteresowanie, którym się darzyliśmy. Ukradkowe spojrzenia jedynie nabrały na sile po ostatniej spędzonej nocy w moim pokoju.

Coltonowi zdarzało się mierzyć nas podejrzliwym wzrokiem, ale nie miał wystarczająco dowód, aby wywołać spięcie. Jednak wiedziałam, że nie potrwa to za długo, a ja będę musiała zmierzyć się ze swoim bratem. Póki co, odpędzałam od siebie te nieprzyjemne myśli.

Przewróciłam się na lewą stronę łóżka, aby dosięgnąć ten zasrany budzik. Chwyciłam go w obie dłonie i wymachiwałam nim w każdą stronę. Nie udało mi się go wyłączyć, więc uderzyłam w jego górną część wierzchem dłoni. Bezskutecznie, wciąż wydał z siebie ten denerwujący dźwięk.

Rozwścieczona zamachnęłam się i tak wyszło, że rzuciłam nim przez połowę pokoju. Chyba mnie nienawidził bardziej niż ja jego, bo zamiast roztrzaskać się na małe kawałeczki, wylądował we stercie ubrań.

Po prostu, kurwa, nie wierzę.

– No jakże by inaczej, przecież to nie ja dymam życie, tylko życie dyma mnie. Klasyk.

Pozbawiona energii, zwlekłam się z łóżka, próbując przeciągać te chwilę w nieskończoność. Wizja opuszczenia swojej rozgrzanej pościeli, zdawała się być istnym horrorem.

Czułam, że dzisiaj zdecydowanie nie byłam na siłach, aby wykazać się swoją inteligencją, więc musiałam nadrobić to ładnym wyglądem.

Włożyłam na siebie obcisły kombinezon w czarnym odcieniu. Był on krótki, bo pomimo tego, że dochodziła połowa września, temperatury wciąż były wysokie. Włosy spięłam w kucyk, wypuszczając przy tym dwa pasemka z przodu. Makijaż był delikatny, bardziej starałam się podkreślić swoją urodę.

– Daję ci pięć minut – wymamrotał brunet, który stanął u progu mojego pokoju. – I wyłącz ten cholerny budzik.

Zjechałam po nim wzrokiem. Było przed ósmą rano, a Colton był w pełni gotowy na swój codzienny trening. Włosy wciąż miał wilgotne, zapewne po porannym prysznicu. Był ubrany w luźny dres, a w dłoni trzymał torbę treningową. Cofnęło mi się na samo wyobrażenie odoru, który prawdopodobnie się z niej unosił. Wątpię, aby było inaczej.

Broken Liars  +18Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz