3. Miastowe ego

8 1 0
                                    

Sierra

Mój tato w końcu wrócił do pracy, dzięki czemu naprawa pojazdów zaczyna iść nam sprawniej. Chociaż uczył mnie fachu od wielu lat, nie radzę sobie aż tak szybko i efektywnie jak on, ale John ma trzydziestoletnie doświadczenie i niektóre rzeczy wykonuje po prostu machinalnie. Tymczasem ja krócej żyję niż on specjalizuje się mechaniką samochodową. W związku z tym przy wielu usterkach muszę się zastanowić i dobrze pomyśleć, aby na pewno naprawić dany mi samochód, a nie jeszcze bardziej go zepsuć. 

-Dobrze sobie poradziłaś z tym Cadillaciem, a to nie było łatwe wyzwanie. Jestem z Ciebie dumny. - John staje u mojego boku i klepie mnie po plecach. Przyzwyczaiłam się, że jestem traktowana bardziej jak syn, niż jak córka. Przeszkadzało mi to tylko za dzieciaka, kiedy zazdrościłam koleżankom różowych sukienek i tiulowych spódniczek , na które nie mogłam liczyć, bo nie podobały się one ojcu. Teraz cholernie doceniam to, jak zostałam wychowana, bo John naprawę wykonał kawał dobrej roboty. Myślę, że niejeden facet nie podołałby misji, jaką jest kształtowanie osobowości małego dziecka, aby w przyszłości było kimś. 

-Dzięki tato. Przydam się jeszcze na coś, czy mogę już iść? Chcemy wyskoczyć z ekipą nad jezioro. Dzisiejsza temperatura daje w kość. 

-Jasne, że możesz iść. Bawcie się dobrze. 

-Na pewno będziemy - puszczam mu oczko - Tato? 

-Tak, Sierra? 

-Nie siedź tu za długo. Dobrze wiesz, że lekarz kazał ci nie przeciążać ręki. 

-Postaram się - uśmiecha się rozbawiony. Doskonale wiem, że się nie postara. John swój zawód wykonuje z czystej pasji i przerwa od pracy spowodowana ręką w gipsie wyraźnie go przybiła. Teraz odnoszę wrażenie, że próbuje nadrobić stracone tygodnie. 

 Kręcąc głową z niedowierzania wychodzę z garażu, by wsiąść do do Wranglera i ruszyć do domu. Przed wyjazdem nad jezioro potrzebuję obiadu, który z pewnością jest już naszykowany przez Cynthię - partnerkę mojego ojca, która posiada niesamowity talent kulinarny. Za każdym razem, kiedy biorę kęs czegokolwiek, co wyszło spod jej rąk, moje kubeczki smakowe doznają orgazmu. Dziś miała przygotować jedno ze swoich popisowych dań, czyli pieczonego indyka. Na samą myśl o delikatnym mięsie mój brzuch zaczyna przekrzykiwać muzykę z radia...

***

Od trzech godzin siedzimy nad jeziorem i żyjemy chwilą. Kocham te momenty, kiedy niczym się nie przejmujemy i bawimy się w najlepsze. Chociaż jestem najmłodsza z całej paczki, nie czuję trzy i czteroletniej różnicy wieku. Wszyscy zachowują się... normalnie. Nikt nie udaje na pokaz dojrzalszego i poważniejszego niż jest i za to ich wszystkich cenię.

-Pan inżynier na drugiej. - mówi Hazel, zanim zaczyna biec w stronę jeziora, gdzie znajduje się męska część naszej ekipy. Momentalnie spoglądam w odpowiednim kierunku. Isaac biegnie w naszą stronę. Ubrany jest w sportowe szorty i opinającą mięśnie czarną koszulkę z krótkim rękawkiem, co jest dosyć odważnym wyborem, patrząc na skwar, jaki panuje na dworze pomimo zachodzącego już słońca. Jego skóra błyszczy się od potu, ale Miller ani trochę nie wygląda na zmęczonego. Muszę przyznać, że jest całkiem przystojny. Ma ciemną karnację, kruczoczarne, lekko kręcone włosy i zarost - gęstsze wąsy i brodę oraz mocniej przystrzyżone boki. Gdybym zobaczyła go na okładce jakiegoś magazynu, nie byłabym zaskoczona, ale nawet najpiękniejsza twarz nie przyćmi jego ciężkiego charakteru. Nie znam go, ale po dwóch konfrontacjach jestem w stanie stwierdzić, że ten facet nie posiada zdolności komunikacyjnych. Jest ciężki w rozmowie i nie da się go bliżej poznać, bo nie wykazuje na to najmniejszych chęci. 

Mechanical HeartOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz