ROZDZIAŁ I

72 13 72
                                    

[TW: gwałt, tortury, morderstwa, wulgaryzmy, przemoc domowa, śmierć, samobójstwo, brutalne sceny]

87,00%

,,Jesteś niczym innym, jak owocem zbrodni oraz grzechu, Eraile." Naraz zapragnęłam zastąpić czymkolwiek innym bestialskie słowa odtwarzane przez umysł. Uchyliłam powieki. ,,Ukształtowało cię cierpienie, na które nie zasługiwałam. " Poruszone ciepłym wiatrem źdźbła, połaskotały wierzch dłoni. Szum wezbrał na sile. Liście... Las... ,,Przy odrobinie szczęścia nie dożyjesz pełnoletności. Masz za słaby organizm."

Zmrużyłam oczy, wychwytując zewsząd jednolity odcień różu. Różowe pnie, które niewidzialna siła wykręciła na kształt przeplatanego naczyniami krwionośnymi sznura; różowe liście, zlane w jakże różową całość; różowe źdźbła, a także różowe krzewy, zaistniałe tu jako idealna kopia pęcherzyków płucnych. Przybierane niebieskimi krwinkami płytkowymi - albo po prostu powyginanymi kwiatami, których inaczej nazwać nie potrafiłam – stanowiły miłą odmianę dla zniszczonego chemikaliami oraz eksperymentami wzroku. Wątpiłam bowiem, że ów las dla każdego był jeno zlepkiem jednego koloru... Musiał posiadać wiele odcieni. Wzięłam głęboki wdech.

Przeanalizowałam otoczenie. Posłyszałam cichy syk, zanim sama zapragnęłam uwolnić jeden z ust. Skroń zapulsowała. Umilkłam. Ze stanika wysunęłam większy odłamek potłuczonego po upadku szkła. I wystawiłam odbicie za krzew.

Przeniosłam świadomość do odzwierciedlenia na ledwie ułamek sekundy.

Y'rav... Była przytomna. Klęczała, być może przy kimś...

Na sto boskich szkieł... Tylko ona odzyskała świadomość? Nikogo przy demonicy nie widziałam, prawdopodobnie wojownicy leżeli nieopodal wpółżywi. Wobec tego, jako śmiertelniczka, nie powinnam była powrócić do rzeczywistości przed nimi.

Wzięłam haust powietrza. Wstrzymałam oddech.

Płuca zalała fala niewyobrażalnego skwaru. Duchota. Oddychałam samym gorącem, wnet tęskniąc za zimnem poprzedniej planety. Serce zadudniło. Pot zrosił nieprzykrytą warkoczem część czoła, przylepiając także materiał kombinezonu do coraz wilgotniejszej skóry. Mięśnie drżały niekontrolowanie. Peleryna pozyskana jeszcze na Norianie dodatkowo podnosiła temperaturę ciała zaś ja, chcąc utrzymać wiarygodność wydarzeń, stroniłam od jej zrzucenia. Narząd mięśniowy znów jął uderzać o mostek.

Skoro ten punkt planety odznaczał się nieznośnym wręcz skwarem, to nakierowany musiał zostać centralnie na Słońce Zeves. Spośród wszystkich pięciu zamieszkanych ciał niebieskich, jedynie dwie cechowała inna oś obrotu, ale wyłącznie Saravę demonica umieściła blisko głównej gwiazdy... Ersenal widniał znacznie dalej.

Wyjęłam z kieszeni zielonego kombinezonu lekki Bliźniaczy Most, napawając duszę ulgą, że wojownicy, a tym samym Y'rav, jego prawdziwego zastosowania nigdy nie poznali. Z pomocą szkiełka nakreśliłam na połówce kamienia araiskie znaki.

Zapewne powstały one także na drugiej, przynależnej do Kassana.

,,Norian został uratowany, a fragment odzyskany przez demonicę. Pewna norianka zabiła Murtu, ale wciąż mamy trzy pokolenia do dyspozycji. Przekaż Ooronowi, że na Saravie odnajdę sojusznika, zabiję posiadacza kolejnego elementu. Wymorduję również wierzących saraiczyków w celu osłabienia herkatu Y'ravy. Tatuaż nieśmiertelnej zanika, więc jestem na dobrej drodze do sukcesu."

Na odpowiedź Kassana nie musiałam długo czekać.

,,Wiedziałem, że ci się nie uda."

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Aug 17 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Wspomnienia boskich dusz: Władca Saravy TOM II [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz