Biterejal

68 0 12
                                    

Dla Tomasza ~ niemożliwe staje się możliwe

- Kochane, myślę, że coś złego dzieje się z Filipem - głos Szymona przełamał ciszę.

Cztery twarze zwróciły się w jego kierunku.

- Co masz na myśli? - zapytała Klara, opierająca się o schody. Jak zwykle czytała książkę jedynie częściowo angażując się w rozmowę.

- Nie rozmawia już ze mną, zostawia mnie samego na projektach z niemieckiego... - westchnął głęboko. - Spędza cały czas z Kubą i Alanem.

- Szymon, jeżeli tak się czujesz, to najlepszym co możesz zrobić dla siebie i swojego zdrowia psychicznego, to po prostu zakończyć tę relację - odezwała się Milena, która pewnie przeanalizowała już całą sytuację w swojej głowie.

- Jak dla mnie - wcięła się Weronika, która właśnie wgryzała się w croissanta z czekoladą. - zrób to samo i znajdź sobie innych przyjaciół.

Ola sugestywnie pokazała nasze grono. Kilka osób parsknęło śmiechem. Jednak Szymon w dalszym ciągu nie czuł się uspokojony.

Wtedy dzwonek zadzwonił, a przyjaciele wstali, aby udać się do sali. W tej jak zwykle panował niezwykły hałas i krzyk.

- Noo i tak jak mówię, będzie zaj*bista impreza! - krzyknął ktoś, prawdopodobnie Alan.

- Stary no jasne. Filip, proste że będziesz? - odrzekł Kuba gwałtownie obracając się w stronę kolegi.

Filip pokiwał głową w geście akrobaty. Wtedy do sali weszła Pani Kasia, więc tłum zaczął się rozchodzić. Szymon skołowany usiadł w ławce.

- Jaka impreza? - rzucił do Filipa siedzącego obok. On jedynie popatrzył na niego z góry.

- Ognisko w sobotę. Nad jeziorem w Zalesiu. Jak chcesz to chyba możesz przyjść - wzruszył ramionami.

~*~

Nadszedł ten dzień. Szymon po raz pierwszy w roku szkolnym miał wyjść z domu w innym celu niż szkoła lub zakup bułek. Naturalnie przez dłuższą chwilę zastanawiał się nad tym, w co się ubrać, gdyż była już jesień. Finalnie zdecydował się na odświętną, kościelną koszulę bez kołnierzyka i skinny jeansy.

Kiedy wreszcie dotarł na miejsce, impreza już trwała. Ognisko paliło się w najlepsze, a około dwudziestu osób z klasy lub szkoły chłopaka przebywało w pobliżu. Kuba, Alan i Filip stali w środku głośnego tłumu. Wśród nich był również Oskar. Szymon zwrócił się w ich kierunku.

- Siemanko, moi drodzy - Szymon rzucił do tłumu. Nikt nie zwrócił uwagi na jego słowa.

- Hejka - powiedział szturchając Filipa. Ten odwrócił się nagle uderzając łokciem prosto w twarz kolegi.

- O Szymek, cześć - po czym wrócił do porywającej rozmowy z nowymi przyjaciółmi. Razem z grupą innych ludzi, nieznanych Szymonowi, tworzyli ciasny krąg, do którego nie dało się wcisnąć. Chłopak zrezygnował z tego pomysłu i skulił się na trawie przyciskając dłoń do obolałego nosa. Po jego twarzy popłynęły łzy. Widać było, że nie był tam chciany, a jego najlepszy przyjaciel nie był zainteresowany spędzaniem z nim czasu.

Szymon wstał i skierował się w przeciwną stronę od ogniska w kierunku drzew. Pomiędzy nimi leżał niski chłopak ubrany całkowicie na czarno. Bez wyrazu wpatrywał się w korony drzew.

- Co ty tu robisz? - zapytał Szymon, chociaż głos mu się łamał.

- Kontempluję piękno natury - chłopak podniósł się z trawy i wyciągnął rękę w stronę Szymona. - Bartek.

Fimon ~ friends to enemies to loversOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz