Po wydarzeniach tej soboty, w niedziele wszyscy odsypiali. Włącznie z Kubą, który tego dnia obudził się o godzinie 15.00 z ostrym kacem. Nie miał siły na nic, nawet na wstanie z łóżka i wzięcie telefonu, żeby pograć w brawl stars. Po prostu leżał i gapił się w sufit. W tej spokojnej ciszy wzięło go na przemyślenia. Chłopak przypomniał sobie o pewnej osobie.
-Dawno nie widziałem Zachariasza... Może mnie wydał! Po tym wszystkim co mu zrobiłem to... - Kuba mówił sam do siebie.
Zachariasz, "kolega" z klasy Immortal Bitches, spłonął w ognisku w Zalesiu, 2 tygodnie temu. Nikt jednak o tym nie wiedział i nie podejrzewał o to Szymona, który był prawdziwym sprawcą zdarzenia. Nikt do tej pory nawet nie zauważył zniknięcia Zachariasza. Kuba jednak czuł się inaczej, kiedy zamiast niego prześladował Szymona. Zachariasz był bardziej żałosny... Więc chłopak poczuł zmianę.
-Nie... Nie ma go już od dłuższego czasu. Może coś mu sie stało... Ale ja mu przecież nic nie zrobiłem. Prawda?! - Kuba krzyczał na samego siebie. Wiedział, że jeśli zrobił coś Zachariaszowi to może być koniec jego kariery życiowej. Nie był sobie w stanie nic przypomnieć, ale nie wykluczał opcji zrobienia coś koledzę, gdyż bardzo często chodził upity i mógł nie pamiętać tego lub tamtego.
-Zamknij się jełopie! - krzyknęła jego matka przez uchylone drzwi i wróciła do swojej emocjonującej rozmowy telefonicznej.
Chwile później Kuba usłyszał bicie starego zegara.
-Ale ja nie mam zegara w pokoju...-pomyślał wystraszony chłopak.
Jego pokój pociemniał, słońce zaszło.
-Co jest k*rwa...
Nagle spod łóżka chłopaka wyszedł trzycentymetrowy pająk, taki sam jak te którymi chłopak torturował Szymona na winklu. Kuba zazywczaj nie bał się pająków, ale ten, wyglądał szczególnie paskudnie. Na dodatek z kombinacją bicia zegara i ciemnego pokoju, wprawiał Kubę w przerażenie.
Chłopak nie wahał się zbyt długo i zadzwonił do swojego najlepszego przyjaciela z klasy, Alana. Chciał spotkać się z nim jak najszybciej. Wszystko byle by nie był dziś sam.
-Halo, czego? - odpowiedział mu zachrypiały głos Alana w telefonie.
-Stary ty żyjesz? - zapytał Kuba, słysząc stan w jakim aktualnie jest kolega.
-No średnio. Wczoraj tak się naj*bałem... - wychrypiał Alan.
-Stary musisz się ogarnąć, bo zaraz do ciebie wbijam.
-Co? Nie lol wypi*rdalaj.
-Już jestem pod twoim domem.
Słysząc to zirytowany Alan podszedł do drzwi i otworzył je Kubie.
-Jezu stary, na ch*j tu przylazłeś?
Kuba myślał przez chwilę, ale przecież nie przyznałby się Alanowi, że przyszedł bo boi się pająka spod swojego łóżka.
-Eee przyszedłem bo... Nie rozumiem matematyki! Musisz mi wytłumaczyć.
-Ty pacanie! Jutro mamy sprawdzian z całego działu a ty przychodzisz do mnie w niedzielę? Czego dokładnie nie rozumiesz?
-No niczego...- odpowiedział zrezygnowany Kuba.
Alan zaczął się śmiać.
-Nie śmiej się tylko wytłumacz mi matmę, młocie.
-Dobra, siadaj - powiedział Alan, wskazując Kubie miejsce na krzesłach w kuchni.
Chłopcy usiedli przy stole i Alan zaczął tłumaczyć szybko cały dział z matematyki Kubie. Kuba nie chciał się uczyć matematyki, ale to była jedyna wymówka, która przyszła mu do głowy w tamtym momencie. Poza tym było to lepsze niż siedzenie samemu w jego nawiedzonym pokoju...
CZYTASZ
Fimon ~ friends to enemies to lovers
RomanceSzymon i Filip byli nierozłącznymi przyjaciółmi, ale wszystko się zmieniło, gdy Filip zapragnął popularności. Zaczynając obracać się w towarzystwie szkolnych gwiazd, zauważył, że ci drwią i znęcają się nad Szymonem, cichym nerdem z niewielką liczbą...