Opowiadania rodzinne, część 1: Kujawy, 1943 rok

25 1 2
                                    

Był rok 1943, sześcioletnia Basia, jej niewiele starsze siostry Daria (7 lat) i Karolina (8 lat) oraz pozostałe rodzeństwo, czyli trzech kilkunastoletnich braci (Bronek, Władek i Marcin) mieszkali z rodzicami Marią i Józefem Góralskimi we wsi Bukowiec, na Kujawach. Siostrzyczki, mimo że były tak małe, zdawały już sobie sprawę, w jakich czasach przyszło im żyć i jak niebezpieczna jest okolica, nawet ta najbliższa. Wiedziały od swojej mamy Marii, że nie wolno im się oddalać od domu, nawet na jakieś 150 metrów. Pilnowali ich starsi bracia, a mama zajmowała się wszystkimi pracami w domu: gotowaniem, sprzątaniem kuchni i izb, praniem ręcznym ubrań dzieci, oczywiście przy ich większej i mniejszej pomocy. Wokół domu było średniej wielkości pole, które należało do rodziny Góralskich, a także nieduża obora, w której trzymali stadko kóz i maciorę, którą właśnie teraz, późną wiosną otaczało wciąż stadko sześciu prosiaków.

I to właśnie kozy, a zwłaszcza te małe oraz opieka nad nimi, czyli karmienie ich, każdej z osobna butelką z mlekiem, noszenie na rękach i głaskanie ich, przynosiło największą radość dziewczynkom. Dzięki ich radosnemu towarzystwu potrafiły chociaż na chwilę zapomnieć, że za rogiem, może się czaić zły, obcy człowiek - Niemiec, który mógłby je porwać i zabrać od kochających rodziców na zawsze lub po prostu zabić, tak o, strzelając z karabinu prosto w nie, małe dziewczynki, które w ogóle nie rozumiały dlaczego istnieje tak wielkie zło wokół nich. Tam, gdzie pragnęły się czuć najbezpieczniej w świecie, w domu.

Mama koza jakby upatrzyła sobie Darię za cel i wiecznie chciała podejść do dziewczynki, aby tryknąć ją swoimi rogami

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Mama koza jakby upatrzyła sobie Darię za cel i wiecznie chciała podejść do dziewczynki, aby tryknąć ją swoimi rogami. Daria uciekała wtedy w popłochu do domu. Basia śmiała się z tego i łapała kozę za rogi i mocowała się z nią, nie widząc w tym nic trudnego. Raz Basia wzięła małą kózkę do pokoju, w którym spały wszystkie trzy dziewczynki, było to koło czwartej po południu i potem zapomniała o tym i wyszła z pokoju, gdyż mama zawołała dzieci na kolację. Gdy wróciła, zaczęła szukać kózki, ale nigdzie jej nie było, mimo że drzwi od pokoju zostawiła, na pewno, przymknięte. W końcu, zniechęcona, chciała zasunąć szufladę od kredensu, w której leżały ubranka dziewczynek. I wtedy usłyszała głośne i przerażone „Mee!". Zaczęła wyciągać ubrania, ale nie było tam śladu małej kozy, która nagle wychyliła łepek zza szuflady! „A więc znalazła sobie odosobnione miejsce, aby wypocząć i się przespać" - pomyślała Basia. Po czym sięgnęła głęboko i wyjęła kózkę obiema rękami, i przytuliwszy, wzięła na ręce i odniosła do stodoły, do mamy, która już była dosyć zaniepokojona brakiem jednego dziecka.

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.
Opowiadania rodzinne, część 1: Kujawy, 1943 rokWhere stories live. Discover now