Yulana siedziała przy stole razem ze swoją nową rodziną i zastanawiała się, jakim cudem się tu znalazła. Ostatnie co pamiętała, to walka z Wanderersami u boku Sylusa, który starał sią ją ochraniać. Oboje byli ciężko ranni i gdy tylko ostatni kosmita padł, oni również położyli się na ziemi, zamierzając odpocząć.
Pamiętała głos Sylusa, który prosił ją, by ta nie zasypiała. Jego wyciągniętą dłoń w jej stronę i przerażenie w oczach. Sama również się bała, że mężczyzna umrze, ale nie miała siły się ruszyć. Jej przebity bok i trucizna w ciele ją sparaliżowała oraz otumaniła na tyle, że zamknęła oczy z myślą, że prześpi się jedynie chwilę, by później móc wrócić z Sylusem do Strefy N109.
A teraz? Siedziała przy stole z ludźmi, którzy trzy lata wcześniej stali się jej rodziną. Nie pamiętała niczego z tego życia, które komuś podprowadziła, ale wiedziała jedno. Rodzina tej osoby nie była rodziną, którą by kochała z całego serca.
- Jak wiecie, mamy długi, które trzeba spłacić.- odezwał się najstarszy mężczyzna, który miał surowy wyraz twarzy.- Samo pracowanie u innych ludzi nie pomaga, bo ludzie Carta naliczają nam odsetki, które są absurdalnie duże.
"To im to powiedz. Albo lepiej, powiedz to strażnikom, którzy łażą po ulicach." pomyślała Yulana, wywracając oczami, co zauważył mężczyzna.
- Emmo.- zaczął.
- Tak, ojcze?- odpowiedziała spokojnie, nie przejmując się jego wzrokiem, który chciał ją zabić.
Dalej się nie przyzwyczaiła do tego, że ma tu zupełnie inne imię, które jej się nie podobało. Ale przecież nie mogła w żaden sposób powiedzieć im, że straciła wspomnienia ich córki czy też, że jest osobą z zupełnie innego wymiaru.
"Jeżeli to jest sen, to jest on bardzo długi." westchnęła, prostując się, by mężczyzna nie pomyślał, że ma coś do niego, choć miała.
- Jako jedyna w tym domu nie pracujesz.- powiedział, uśmiechając się podstępnie.
Już wiedziała, że to co siedzi w głowie tego mężczyzny nie będzie w żaden sposób przyjemne.
- Sąsiedzi już i tak bardzo nam pomagają, pozwalając pracować trójce naszych dzieci u siebie.- pokazał na młodszą dziewczynę od Yulany i dwóch mężczyzn.
To było jej rodzeństwo, które nawet z nią nie rozmawiało. Nie wiedziała czemu, choć podejrzewała, że Emma mogła być dzieckiem z nieprawego łoża. Jej włosy były jasne, a skóra biała jak mleko, podczas gdy jej rodzeństwo było jej przeciwieństwem.
- Dowiedziałem się, że zamek robi nabór służących.- uśmiechnął się szerzej.- Pójdziesz tam i będziesz się starać o posadę. Jest to ciężka praca, ale dzięki niej będziemy mogli spłacić więcej naszego długu.
"Zamek, co? Słyszałam, że król jest nazywany tyranem i wiele osób się nie pisze na pójście do pracy dla niego." pomyślała, opierając się o krzesło. "Może Emma była słaba fizycznie i psychicznie, ale odkąd się tu pojawiłam, ciało nabrało mięśni, a umysł... Cóż, jest mój."
- Dobrze, ojcze.- uśmiechnęła się promiennie, co zaskoczyło wszystkich w pomieszczeniu.
- Nie jesteś chyba poważna.- odezwała się najstarsza kobieta, która była jej matką.
Zawsze siedziała cicho, gdy chodziło o jej córkę. Wiedziała, że popełniła błąd i teraz musiała ponosić konsekwencje swoich działań.
Yulana spojrzała na nią, nie zmniejszając swojego uśmiechu na twarzy.
- Ależ oczywiście, że jestem. Będę mogła pomóc swojej rodzinie, która ma kłopoty.- wstała z miejsca, strzepując niewidzialny kurz ze spódnicy.- Rodzinie, która nigdy nie uważała mnie za rodziną, a za popychadło, bo matka zdradziła ojca ze swoją pierwszą miłością.
CZYTASZ
Bez powrotu || Sylus
FanfictionW trakcie bitwy z Wanderesami, Yulan i Sylus zostają ciężko ranni. Gdy ponownie się budzą, trafiają do zupełnie innej rzeczywistości, gdzie nie grozi im niebezpieczeństwo spowodowane nagłymi objawieniami kosmitów, lecz inne, bardziej przyziemne rzec...