Byliśmy jak dwie krople wody,lecz jednak bardzo różniące się od siebie krople,ponieważ ja Victoria Canther i on Olivier Evergrum,mimo iż różniliśmy się wiekiem i obyczajami,a także zainteresowaniami łączyła nas silna więź przyjaźni która była odkąd byliśmy dziećmi, razem śmialiśmy się i robiliśmy numery naszym sąsiada,jednak po paru latach on i jego rodzina musiała wyjechać z miasta z powodu pracy taty oliviera. Od tamtej pory nie widziałam go,nie otrzymałam żadnego listu,który świadczyłby że ma się dobrze,tutejsi sasiedzi i sasiadki mowili ,ze on i jego rodzina zginelo w wypadku samochodowym niedaleko z tąd. Minęło parę lat ja osiągnęłam wiek pełnoletnosci zaledwie kilka dni temu,szłam do sadu mojej mamie po jabłka gdy spotkałam jego oliviera tak,mojego dawnego przyjaciela z dzieciństwa, czy to szalone? Czy ja śnie? Jak widać nie,on jest tutaj naprawdę. Poprawiłam co nie co swoją sukienkę w kratkę i kapelusz słomiany,aby nie wyglądać schludnie i odpowiednio do nadażącej się okazji,która możliwe nie była tak ważna jak chociażby szkółka niedzielna czy chodzenie do kościoła,ale okazja na którą czekałam naprawdę bardzo długo i nagle ona wyciąga do mnie swe ręce,nadzieja że jeszcze nie wszystko stracone że...że wszystko można jeszcze naprawić naszą przyjaźń odbudować ją,rozszerzyć na większą potrzebę, na widok jego zrobiło mi aż cieplej w sercu,ponieważ kto by nie był zdziwiony lecz także szalenie szczęśliwy z takowej okazji, no kto?....