1.

7 1 0
                                    

Rok 2013, 16 sierpień (piątek)

Młody chłopak z czarnymi włosami i charakterystycznymi, żółtymi oczami położył głowę na blacie biurka i westchnął. Popatrzył na napisane wcześniej w zeszycie nuty i zmarszczył brwi. Czy to napewno to? Czy może jeszcze coś dodać? Położył gitarę na kolanach, umieścił swoje palce na odpowiednich strunach i zaczął grać ani na chwilę nie odwracając wzroku od swoich zapisków.

-Micheal! Kolacja! - usłyszał głos dochodzący z kuchni. Odłożył instrument, zamknął notes, wstał i udał się na dół, do jadalni gdzie już siedziała jego młodsza siostra. Rodzeństwo przy sobie wyglądało jak dwie krople wody; niczym się nie różnili, no chyba, że płcią. I zdrowiem.

Kobieta około w wieku trzydziestu lat weszła do pomieszczenia w ręku trzymając dwie miski zupy pomidorowej z ryżem.

- Dzięki mamo.- powiedziała dziewczynka z uśmiechem. Wzięła łyżkę i zabrała się do jedzenia.

Chłopak skinął głową w stronę rodzicielki również zaczynając jeść.

-Rose, uważaj jeszcze jest gorące. Możesz się poparzyć.- powiedziała kobieta siadając naprzeciwko swoich dzieci.

-A ty nie jesz, mamo? - spytał Micheal odrywając wzrok od jedzenia.

Wdowa uśmiechnęła się i pokiwała głową.

-Nie, ja już jadłam.

Nastolatek doskonale wiedział, że kłamie. Zawsze poświęcała swoje zdrowie dla niego i jego siostry.

-Okej- odezwał się po chwili - A, właśnie, nie mówiłem ci. - delikatnie popchnął miskę z zupą w stronę matki tym samym dając jej znak, żeby zjadła - Jutro daję koncert. Ale spokojnie, wszystko załatwi-

-CO? Jutro? Ależ, Micheal, ty masz dopiero szesnaście lat! - kobieta wyglądała jakby zobaczyła ducha.

Rose zjadła już swoją porcję, podziękowała, wstała i poszła do swojego pokoju.

Chłopak westchnął i wywrócił oczami.

-No i? Givi Vabor miała właśnie tyle lat kiedy była sławna. - zauważył - I sławna jest do dziś. Poza tym.. - spojrzał na swoje ręce - Chcę wypróbować siebie. Moje umiejętności. I przy okazji zebrać pieniądze na leczenie Rosie..

Na twarzy wdowy pojawiła się troska. Wstała, podeszła do syna i go przytuliła.

-Dobrze, Mike. - westchnęła a po jej policzku spłynęła łza - Jesteś..takim dobrym dzieckiem. Ale dziecko, uważaj na siebie.

Szesnastolatek się zaśmiał i otarł łzę matki.

-Oczywiście, mamo. Będę. Dla Ciebie zawsze. I zobaczysz, jeszcze będę sławny! - zaśmiał się i pocałował rodzicielkę w policzek.

-W to nie wątpię, synu. W to nie wątpię.

Rok 2013, 23 wrzesień (poniedziałek)

Była godzina siedemnasta trzydzieści, Micheal wracał właśnie ze swojego liceum do domu. Był okropnie zmęczony, wiedział, że do końca życia będzie żałował wyboru kierunku matematyczno-informycznego. Jego droga do domu była dość długa, ale nie przeszkadzało to mu jakoś bardzo.
Nagle, zauważył coś dziwnego. Na jednej posesji w krzakach stała czarna, wysoka postać, która się w niego wpatrywała. Zatrzymał się i z przerażeniem popatrzył na kreaturę. Chciał jak najszybciej uciec, ale nie mógł się ruszyć ani odwrócić wzroku, jakby to stworzenie w jakiś sposób go hipnotyzowało..

Zdał sobie sprawę, że już nie pierwszy raz widzi tego potwora. Zazwyczaj widział go w nocy, lecz wtedy wydawało mu się, że ciemność oraz wyobraźnia platają mu figle. Ale teraz widział to coś przed sobą, w biały dzień..

Usłyszał parę głosów na drugim końcu ulicy wołających jego imię. Obrócił się i zauważył cztery dziewczyny kilka lat młodsze od niego biegnące w jego stronę. Jeszcze raz szybko spojrzał w stronę krzaków. Postaci już nie było, pewnie mu się wydawało.

Albo nie.

-Micheal! Micheal! - dziewczęta podbiegły do niego zdyszane - Czy..czy możemy poprosić cię o autograf?

-Tak.. oczywiście.. - powiedział cały czas wpatrując się w miejsce gdzie wcześniej widział kreaturę.

Rok 2014, 5 stycznia (niedziela)

Sabrina oraz Rose Smith poszły do lekarza, Micheal został sam w domu. Siedział na kanapie, pił gazowane napoje i oglądał telewizję, aż nagle poczuł ciarki na plecach. Usta mu zadrżały. Powoli i ostrożnie obejrzał się do tyłu. To ona! Znowu..nie widział jej tyle miesięcy..

Czarna postać stała tuż za nim za kanapą. Nastolatek zdążył mrugnąć, a kreatura zniknęła. Był przerażony. Wstał, żeby zobaczyć czy potwór nie leży przypadkiem na podłodze. Nie..nikogo nie było. Znowu mu się wydawało..? Miał nadzieję, że tak.

Niespodziewanie przed oczami pojawiły mu się mroczki, musiał jedną ręką przytrzymać się sofy aby nie upaść. Rzeczywistość zaczęła mu się dwoić, troić i mazać. Zaczął płakać tak jak nie płakał nigdy w życiu. Nawet jak był dzieckiem. Bał się, bardzo się bał. Resztkami sił położył się na kanapie i schował twarz w poduszkę.

-Proszę, zostawcie mnie.. - wyszeptał a w jego głowie zaczęło tworzyć się mnóstwo obrazów. - Nie macie prawa tu być..Nie macie prawa być we mnie.

...


Wymiotuje powietrzem
Skreśloną kreskę skreślę rozpamiętując znów
Ile dałbym za backspace
A może ja już nie chcę cofać się stać iść w przód
Pod paznokciem brud myłem się przed chwilą
Szarpię Twój dessous Ciebie tu nie było
Urojenia, paranoje, ma je każdy nikt nie powie
Rzucam w obieg, tylko ty wiesz co się dzieje w twojej głowie
Albo nie wiesz
Albo nie wiesz
Albo nie wiesz
Albo nie wiesz nie wiesz nie wiesz nie wiesz nie wiesz
Raz jestem wszystkim a raz jestem nikim
Mijają trzy lata od pierwszego ataku paniki
Nauczyłem latać wiesz nie umiem lądować
Męczy zgaga, się zastanawiam nad wymową słowa
Wyglądam normalnie, wyglądam jak dawniej
Pod poduszką skalpel, ktoś w nocy szepcze że jest źle
Męczę się, a przecież nie jest źle
Nie potrafię zrozumieć skąd miał mój numer
Jestem mały jestem duży , jestem trwały ktoś mnie zburzył
Jestem szklany i ceglany, miły cham niewychowany
Jestem życiem jestem śmiercią, ratownikiem i mordercą
Niebo piekło wszystko jedno znikam gdy widzę codzienność
Jestem mały jestem duży , jestem trwały ktoś mnie zburzył
Jestem szklany i ceglany, miły cham niewychowany
Jestem życiem jestem śmiercią, ratownikiem i mordercą
Niebo piekło wszystko jedno znikam gdy widzę codzienność
Jestem mały jestem duży , jestem trwały ktoś mnie zburzył
Jestem szklany i ceglany, miły cham niewychowany
Jestem życiem jestem śmiercią, ratownikiem i mordercą
Niebo piekło wszystko jedno znikam gdy widzę codzienność
Jestem mały jestem duży , jestem trwały ktoś mnie zburzył
Jestem szklany i ceglany, miły cham niewychowany
Jestem życiem jestem śmiercią, ratownikiem i mordercą
Niebo piekło wszystko jedno
Znikam

(Adaś, "Dessous")

Masło Maślane, Czyli Jak Zostać Hipokrytą?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz