Każdy ma swoje wspomnienia, które najbardziej zapadły w pamięć. Dla niektórych mogą być to przeszłe wakacje, dla innych jakaś osoba bądź nawet zwykły film. Tyle, że mowa tu o takich wspomnieniach, które pojawiają się przed naszymi oczami od razu gdy ktoś się nas spyta o dzieciństwo. W moim przypadku są to spadające gwiazdy oraz moje urodziny. Gdy byłem mały to byłem wielkim marzycielem. Codziennie marzyłem, chciałem wiele rzeczy, których nie miałem i prosiłem nawet czasem pana Boga o to by mógł spełnić moje marzenia. Jednak do Boga sięgałem rzadko a najczęściej moje marzenia mówiłem spadającym gwiazdom oraz nadziei podczas moich urodzin gdy zdmuchiwałem świeczki. Uważałem, że bardziej prawdopodobne na spełnienie moich marzeń jest życzyć je spadającym gwiazdom oraz podczas urodzin niż pani Bogu. Pana Boga mogę tak na prawdę prosić o to co noc, co godzinę, minutę i sekundę. Bez przerwy. A spadające gwiazdy i urodziny? One są raz w roku co spowodowało, że zacząłem je postrzegać w inny sposób. Skoro mogę sobie wtedy zażyczyć cokolwiek chce oraz jest to raz w roku to znaczy, że musi to być dokładnie to. Wydawało mi się, że dokładnie z tego powodu musi to działać o wiele mocniej. To właśnie ten dzień może zadecydować o tym, że moje marzenie się spełni! Więc czekałem. Raz za życzyłem sobie bym był zdrowy. Zażyczyłem sobie akurat to ponieważ w tamtym okresie mojego życia byłem wielkim hipochondrykiem i małe ukłucie w klatce piersiowej mogło spowodować u mnie atak paniki i myślałem, że za chwilę umrę. Potrafiłem się poryczeć ponieważ poleciała mi krew z nosa. Potrafiłem błagać bym jechał do szpitala bo się naczytałem objawów nowotworu jelita grubego i wbiłem sobie do głowy, że mam dokładnie te same objawy co opisane na stronie internetowej. Teraz jak o tym myślę to się z tego śmieje i w tym momencie nie jestem w stanie zrozumieć tego dlaczego w ten sposób myślałem. Ale w końcu byłem dzieckiem. Dzieckiem, które sądziło, że nie będzie miało to czego chce.
Jednak mogę się dumnie pochwalić, że wszystkie moje marzenia, które miałem się spełniły a jedyne marzenie, które mi uciekło to było zostanie superbohaterem. Natomiast, no kto by się spodziewał. Mało prawdopodobne jest to, że ugryzie mnie pająk i zacznę strzelać pajęczyną, chodzić po ścianach i być niewiarygodnie silny niczym jeden z najpopularniejszych bohaterów Marvela. Ale mogę powiedzieć, że wszystkie życzenia, które miałem oraz długie lata czekając aż one się spełnią nauczyły mnie jednej ważnej zasady bez, której żadne życzenie nie ma prawa się spełnić. Jeżeli się już coś życzy to trzeba być gotowym na to, że to życzenie się nie spełni jeżeli mu w tym nie pomożesz. Zawsze ale to zawsze trzeba włożyć od siebie w to rękę bo inaczej to trochę jak zamówić jedzenie, tyle, że nie zapłacisz ponieważ nie masz pieniędzy. Wtedy swojego posiłku nie otrzymasz. Życzenia działają w sposób nastepujący. Jak sobie coś za życzysz to bez problemu dostaniesz wszystko na tacy, jednak musisz sobie sam przynieść sztućce. No chyba, że życzysz sobie tak jak i będziesz chciał zostać superbohaterem, który lata i strzela laserami z oczu. Wtedy możesz mieć pewność, że najprawdopodobniej takowej tacy nie dostaniesz. Ja za to tace tak na prawdę dostawałem zawsze i za każdym razem bez problemowo przynosiłem sobie sztućce. Było tak i w przypadku życzenia, które polegało na tym, że chciałem mieć dziewczynę, która będzie mnie kochać z całego serca, nie zostawi mnie i będzie wobec mnie lojalna a ja będę mógł odwzajemnić te uczucia. Nie wiem jak sobie te sztućce przyniosłem i skąd w ogóle przyszedł mi ten pomysł do głowy. Wiem tylko tyle, że już wtedy chciałem czuć się kochany przez drugą osobę. Owszem, byłem dzieckiem, nie wiedziałem nawet co to znaczy miłość ale chciałem to poczuć. Za szybko o tym myślałem, to nie ten wiek na to ale skoro już te życzenie wypowiedziałem głośno w głowie podczas spadających gwiazd to musiałem przynieść sobie sztućce.
Mijały lata, spotykałem to coraz nowych ludzi gdzie każda osoba była inna. Niektórzy byli źli a niektórzy byli dobrzy. Ja zwykle starałem się trzymać z tymi dobrymi ponieważ nie lubiłem towarzystwa osób "nie miłych" bo tak ich w przeszłości gdy byłem mały nazywałem. To nie było towarzystwo dla mnie. Lubiłem się wygłupiać tyle, że miałem swoje granice, a te osoby zwykle je zawsze przekraczały. Każda osoba, każda relacja i decyzja powodowała, że zostałem ukształtowany w taką osobę jaką jestem teraz pisząc te opowiadanie. Myślę w taki sposób jaki myślę, mam takie priorytety jakie mam i się z tego powodu cieszę ponieważ mogłem być o wiele gorszy.
Jest to krótkie opowiadanie o moim życzeniu, które się spełniło. O osobie, która pokazała mi prawdziwą miłość udowadniając, że na świecie jeszcze są ludzie tacy jak ona. Moja miłość życia.
CZYTASZ
For you <3
RomancePisze to opowiadanie dla ciebie byś zrozumiała i zauważyła jak to wyglądało z mojej perspektywy. Te opowiadanie nie potrzebuje opisu, wyświetleń ani polubień tylko potrzebuje ciebie i twojego uważnego czytania <3. Miłego czytania!