Rozdział pierwszy

145 16 23
                                    

Andrij siedział w szatni. Było na razie cicho z powodu, że przyszedł wcześniej. Zasadniczo był tam tylko Luka, który klikał coś na telefonie. Nie odzywali się do siebie. Ukrainiec tydzień temu usłyszał, że przyjedzie do nich jakiś mężczyzna z Chelsea. Nie chciał go tu. To taka szansa, żeby pokazać, że jest warty miejsca w pierwszym składzie, a oni wypożyczają kogoś innego? Westchnął cicho. Teraz on ma mu to zabrać? Jak tam kto chce. Nie poznał go jeszcze, a już go nie lubi. Spojrzał na Chorwata i chwilę się w niego wpatrywał. Luka wyciągał do niego ręce, gdy każdy inny się od niego odwracał. Na chwilę.. na chwileczkę się uśmiechnął. Oboje są za wcześnie. Zwykle tak jest. Nie czuje potrzeby rozmawiania z nim. Zasadniczo miło tak siedzieć z nim po cichu. Łunin przetarł twarz. Co zrobić, żeby to on zajął miejsce Belga? Nie da przecież jakiemuś Hiszpanowi zabrać sobie szanse na spełnienie swojego marzenia.

Tymczasem Kepa szedł korytarzem w kierunku szatni. Był we wspaniałym humorze. Trener kazał mu przyjść wcześniej. Mieli porozmawiać jeszcze o szczegółach pobytu tutaj. Skończyli jednak rozmawiać po dziesięciu minutach. Hiszpan stwierdził, że pójdzie już do szatni, bo i tak nie wiedział, co miałby ze sobą zrobić. Nie znał tego miejsca. Wszedł już do szatni z myślą, że nikogo w niej nie ma. Mylił się.

Łunin podniósł wzrok. Spojrzał się na mężczyznę. Patrzył się na niego tak zimno. To jego zwykły wyraz twarzy na codzień. Jego oczy zwykle są takie cholernie chłodne. Nie będzie przecież udawać. Stwierdził, że będzie dalej zajmować się sobą. Powoli ubrał swoją koszulkę i spodnie. Przetarł ponownie twarz. Czyli, że to jest ten bramkarz? Myślał, że wezmą kogoś wyższego.

- Cześć - odezwał się Kepa. Nie chciał wyjść na nie kulturalnego, chociaż spojrzenie, jak się domyślił Łunina, którym został obdarowany, nie wydawało się zbyt przyjazne. No, ale Chorwat delikatnie się uśmiechnął. To go trochę pocieszyło. Kepa położył swoją torbę na ławce i zaczął powoli wyciągać swoje rzeczy.

Łunina od razu zirytował ton głosu Hiszpana. Chociaż nie był taki zły. Słyszał gorsze tonacje głosu.

- Hej! Jestem Luka - przed Arrizabalagą pojawił się przyjazny człowiek. Podał mu rękę, którą Kepa od razu uścisnął. - Cieszę się, że mogę Cię widzieć. Trochę tu chłodno haha! - zaśmiał się lekko. Przywykł do chłodu Andrija, ale nowych zawsze to dziwi. Nawet Thibo żartował z Łuninem. Dało się z nim porozmawiać dopóki nie przychodziło o rozmowach w pierwszym składzie. Aczkolwiek Courtois był przez niego bardzo szanowany. Tyle, że Kepa nie jest Thibautem i Luka jest prawie pewien, że Ukrainiec bardzo chce swoje miejsce w zespole.

- Miło poznać - Kepa przyjemnie się uśmiechał. Poczuł się o wiele lepiej z faktem, że jest ktoś nastawiony do niego przyjaźnie. Spojrzał kątem oka na drugiego bramkarza. Wolał do niego nie podchodzić, czuł, że obecność Łunina jest mu zbędna do szczęścia, ale czy na pewno?

- To jest Andrij Łunin - Modrić pokazał ręką na mężczyznę stojącego koło ławki. - Nie jest zbytnio w humorze - dodał po chwili, ale już ciszej. Nie chciał go denerwować. Nie potrzeba im tego. Lepiej, gdy Andrij jest spokojny. Poza tym Thibo go nie uspokoi. - No, ale nie przejmuj się nim. Na jak długo przyleciałeś? - poprawił swoje włosy. Był w nim wciąż ten urok, co dawno temu. Gdyby go nie miał, Ramos by się do niego nie kleił.

- No tak - Kepa pokiwał lekko głową. - Przyszedłem tu na rok - mówiąc, wciąż się delikatnie uśmiechał. Położył dłonie na swoich biodrach. Lubił tę pozycję.

- Każdy Cię polubi - słowa Luki były szczere. Bardzo szczere. Chciał, żeby chłopakowi było tu jak najlepiej. Dla Andrija chce to samo. Nigdy go w pełni nie poznał. Nikt go zasadniczo nie zna. Z Vinim załapał lepszy kontakt, ale on też nic o nim nie wie. Modrić wie, że nie powinien się wpierdalać. Nauczył się tego przy Ramosie. Niektórzy nie chcą pomocy.

Ukraińcowi zaschło w gardle. Zakaszlał i odkręcił butelkę z wodą. Cicho się napił. Jednak nie każdy go polubi. Ukrainiec słuchając tego wszystkiego przypomniał sobie, jak to jego witał Luka. Zasadniczo to najmilszy człowiek, jakiego poznał i do niego nigdy nie odważył się wrzasnąć. Nie miał powodu.

- Dzięki, miejmy nadzieję, że będzie tak, jak mówisz - Arrizabalaga dalej się uśmiechał, choć z tyłu głowy miał wciąż Łunina. Odwrócił się w kierunku swojej torby. Łunin zrobił zdjęcie Kepie. Hiszpan się nie zorientował.

Luka wrócił do swojego telefonu. W skowronkach napisał do Ramosa. Mam nowego kolegę. Nie musiał długo czekać na odpowiedź od Ramosa, który wysłał mu selfie z samochodu. W takim razie też go muszę poznać. Chorwat lekko przygryzł wargę. Jest bardzo fajny, ale Andrij go nie lubi. Sergio uśmiechał się do telefonu. Jakby ktoś miał zająć twoje miejsce też byś go nie lubił. Ramos miał rację, ale Luka nie mógł tego przyznać. Ładnie pachnie. Napisał i w sumie nawet się nie zastanowił. Chciał zobaczyć mine Sergio. Ładniej niż ja? Chorwat chwilę mrugnął. Zaśmiał się lekko. Nikt nie pachnie lepiej niż Ty Sese. Ty pachniesz jak niebo. Dalej nie wiedział, kim jest dla niego Sergio, ale jego wiadomości sprawiały, że miał motylki w brzuchu. Słodko. Tak jak zwykle. Czekam się spotkamy. Chorwat ledwo siedział z podekscytowania. Wymienili się jeszcze kilkoma tekstami. Ramos obiecał mu, że do niego przyjedzie, a Luka bardzo się cieszył.

Łunin lekko otarł się łokciem o Kepe. Los chciał, że miał miejsce akurat koło niego. Kepe aż przeszły ciarki. Był zamyślony. Myślał o tym, jak będzie tutaj. To przecież nie Anglia. Ukrainiec wyrwał go z zamyślenia. Rzucił na niego okiem i zaczął się przebrać. Andrij stwierdził, że zbytnio podobał mu się dotyk na swojej ręce. Chwilę patrzył na miesce, gdzie go dotknął.

Kepa nie umiał wywalić Andrija z głowy. Przez ten dotyk myślał tylko o Ukraińcu. Czemu musiał go od razu skreślić? Westchnął głęboko. Może Luka mówi prawdę i on po prostu już taki jest.

- Masz pożyczyć ochraniacze? - odezwał się Ukrainiec. Mówił do Arrizabalagi, bo Modrić slinił się do telefonu i nie chciał mu przeszkadzać. Poza tym Chorwat ma na ochraniaczach Ramosa.

- Tak, jasne - Hiszpan delikatnie się uśmiechnął. Zaczął energicznie przeszukiwać torbę i podał, ow ochraniacze drugiemu bramkarzowi. Ucieszył się w duszy, że jednak się do niego odezwał.

- Dzięki - za dużo ciepła do rozmowy to Andrij nie wniósł. Ubrał je. Był na nich herb Chelsea. Jakoś się tym nie przejął. Nie uśmiechnął się nawet. Nie widział takiej potrzeby.

Kepa usiadł na ławce i wyciągnął telefon. Odczywal dyskomfort przez ciszę, która panowała w szatni. Trochę stresował się przybyciem reszty klubu, bo przecież nie musi być tak, jak mówił Modrić.

Andrij podwinął sobie koszulkę i spojrzał na swoją klatkę piersiową. Ma umięśniony tors. Od czasu do czasu zadowolony sprawdzą efekty ćwiczeń.

Arrizabalaga spojrzał na Łunina. Widać, że dba o formę. Przygryzł delikatnie dolną wargę. Przejechał dłonią po swoich mięśniach, aby sprawdzić jak się mają. Też nie było najgorzej.

Łunin napiął brzuch. Wyglądał bardzo gorąco. Pomyślał, że jednak coś mu się udało. Seksownie wygląda. To mu dużo pomoże w karierze.

Hiszpan przyglądał się napiętym mięśniom Ukraińca. Miał nadzieję, że nikt tego nie zauważy. To chyba jakiś fetysz. Popatrzył się na swoje odbicie w lustrze, które znajdowało się naprzeciwko niego. Zaczął poprawiać włosy, ale jego wzrok, co chwilę kierował się na brzuch Andrija. Oparł się plecami o ścianę, która była za nim i spojrzał na godzinę w telefonie, ale w jego głowie został obraz mięśni ukraińskiego bramkarza. Skarcił się w myślach. Westchnął cicho i zaczął przeglądać Instagrama.

~Spór o bramkę, bitwa o serce~ Łunin x Kepa ⭐️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz