Wszystko co dobre, musi się kiedyś skończyć.
- Corlette.. Będzie dobrze - Powiedziała siostra wyrywając mnie z zamyślenia. Spuściłam wzrok na ziemię na co siostra poklepała mnie po ramieniu. - Wiem, że jest ci ciężko.. Mi też- Urwała zdanie przełykając głośno ślinę. - Ale to jedyne wyjście. Damy radę, musimy.
Ponownie spojrzałam na siostrę. Wiedziałam, że jej też nie jest na rękę. Przecież to byli również jej rodzice i przeżywała dokładnie to samo co ja. Dlatego uśmiechnęłam się słabo i odpowiedziałam.
-Damy radę.
Siostra odwzajemniła słaby uśmiech po czym spojrzała na pas startowy gdzie znajdował się samolot.
-No to co? W drogę. - Powiedziała jedną ręką łapiąc za swój bagaż a druga niespodziewanie chwytając mnie za rękę. Złapałam swoją walizkę i skierowałam się z nią w stronę samolotu.
- Źle się czuje wylatując z Liverpool - Zaczęłam. Siostra odrazu skierowała wzrok w moja stronę. - W sensie.. Nie chce zostawiać przyjaciół. A szczególnie Lauren. - Powiedziałam spoglądając na bransoletke znajdująca się na moim nadgarstku, która dostałam od niej na dwunaste urodziny.
Lauren była moja najlepsza przyjaciółką z która znałam się od dzieciństwa. Zawsze w szkole byłyśmy znane jako ,,legendarny duet", ponieważ od przedszkola do liceum trzymałyśmy się razem. Przez te lata pokłóciłyśmy się tylko raz.
Dlaczego to musiało się tak skończyć?
Czemu w taki sposób?
Siostra omiotła mnie spojrzeniem od góry do dołu.
-Wiem że Lauren była dla ciebie ważna.. - Zaczęła siostra kiedy zajmowałyśmy swoje miejsca w samolocie - Też nie chciałabym zostawiać Jacka - mówiąc to zrobiła pauzę. Wiedziałam że przeżywa. Też nie wyobrażałam sobie zostawić swojego chłopaka i wylecieć na inny kontynent.
Gdybym go miała..
-Ale jesteśmy to tego zmuszone. Jesteśmy jeszcze niepełnoletnie, Coli.
-Niestety - Odparłam.
Oczywiscie, że to wiedziałam. Nie byłam głupia. Po prostu ciężko było mi wyobrazić sobie siebie w innym kraju, otoczeniu i szkole.
- Prosimy pasażerów o zapięcie pasów, za chwilę startujemy. - Usłyszałam jak przez mgłe kobiecy głos dobiegający z głośników.
Później widziałam jedynie samolot wybijający się ku górze.. Poczułam jak ktoś ściska moją rękę. To pewnie moja siostra. Ale w tym momencie niezbyt mnie to interesowało, ponieważ milion myśli przebijało się przez moją głowę.
Właśnie od teraz miało zaczynać się moje życie.
Wtedy jeszcze nie wiedziałam, jak bardzo wyjazd do Seattle zrówna mnie z ziemia.Jak myślicie co mogłoby się stać, aby Corlette wymyslila
Podoba wam się wstęp? Co mogę poprawić aby ulepszyć ta powieść?
CZYTASZ
Lair Mask
RomanceSiedemnastoletnia Corlette Parker wraz z jej siostra Evelyn po śmierci obojga rodziców zostaje zmuszona do przeprowadzki, gdzie będzie musiała zamieszkać z dalekiego pochodzenia ciotka oraz jej synem Nickiem, który od samego początku jest do niej ni...