Nie, proszę

744 13 5
                                    

(przed przeczytaniem tego rozdziału polecam najpierw obejrzeć odc 411)

Czarek pov:

-Poco zadajesz się z takim śmieciem!-wykrzyczałem.
Zawsze byłem w złym stanie psychicznym ale teraz myślałem tylko o jednym. Chciałem zniknąć.

-Nie mów tak- odpowiedziała Anna
.
Widziałem jej zmartwienie w oczach ale nie mogłem się opanować.
-Pomogę ci. Razem pomożemy. Ja,Wiktor,Benio. Wszyscy ci pomożemy. Wyjdziesz na prostą- mówiła spokojnym ale zmartwionym głosem.
-Zawsze wszyscy mi tak mówią a potem wychodzi kompletnie co innego!- krzyczałem ale teraz już ciszej bo miałem całe zdarte gardło od płaczu.

Kiedy zobaczyłem że Anna do mnie powoli podchodzi wyciągnąłem z kieszeni scyzoryk i krzyknąłem:
-Nie zbliżaj się!

Kiedy to powiedziałem przystąpiłem scyzoryk do nadgarstka. Do żył. Nie mocno ale tak żeby poczuć.

-Czarek spokojnie. Nie rób tego!- krzyknęła kobieta.

Bałem się krzyku więc mnie na chwilę sparaliżowało. Przypomniało mi się to wszystko. Jak mieszkałem z bratem. Codziennie mnie wyzywał,krzyczał na mnie. Nie bił mnie ale czasami zdażyło mu się dać mi z liścia w twarz.
Spanikowałem więc uciekłem. Słyszałem że Anna coś za mną krzyczy i widziałem że próbowała biegnąć ale byłem za szybki.

Anna pov:

Wróciłam szybko do domu. Wiedziałam że jest tam Wiktor. Kiedy opowiedziałam mu co się stało zaczęliśmy go szukać.

Czarek pov:

Stałem na moście. Byłem po drugiej stronie barierki i od skoku dzieliło mnie tylko to że się jej trzymałem.
Zobaczyłem na ekranie telefonu połączenie od Benia. Odebrałem.

-Czarek gdzie jesteś- zapytał zmartwiony mężczyzna.
-...- nie byłem nic w stanie powiedzieć.
-Cholera. Widzę twoją lokalizację, czekaj i się nie ruszaj.

Wiedziałem o co mu chodzi, chciał tu przyjechać.
Usiadłem na betonie ponieważ za barierką był jeszcze skrawek asfaltu więc można było usiąść. Nie wytrzymałem. Wyjąłęm scyzoryk i zacząłem robić kreski na nadgarstku. Były nie równe. Długie i krótkie. Proste i koślawe. Niektóre były lekkim zacięciem a inne głęboką raną. Zrobiłem to na obu rękach.
Nagle usłyszałem syreny i podniosłem się trzymając barierki żeby nie spaść, narazie. Z karetki wysiadł Benio a zaraz za nim nowy i Piotrek. Widziałem strach w ich oczach, zwłaszcza nowego. W końcu nie był jakoś bardzo dużo starszy ode mnie (załóżmy że Czarek w książce ma 15 lat a Nowy 24)
Zobaczyłem że Benio chce do mnie podejść.

-Nie podchodź bo skoczę!- krzyknąłem.
-Czarek chce ci pomóc- powiedział mężczyzna.

Benio pov:

Zobaczyłem ręce Czarka. Miał je całe we krwi przez co ubrudził trochę bluzę i spodnie. Widziałem ból w jego oczach. Widziałem że to go boli. Bał się.

Czarek pov:

-Dajcie mi spokój- powiedziałem-nie rozumiecie że ja nie chcę żyć.
-Czarek- odezwał się nowy- jak byłem mniej więcej w twoim wieku też miałem myśli samobójcze- zdziwiło mnie to co mówił- kiedyś przez nieszczęśliwą miłość też chciałem ze sobą skończyć . Ale nie poddałem się. Dałem radę. Ty też
dasz- powiedział Gabryś.

Zaszkliły mi się oczy. Jedyne co potem pamiętam to że puściłem się barierki i plusk wody.

Benio pov:

Kiedy zobaczyłem że Czarek skoczył pobiegłem z Piotrkiem na dół. Kazałem Gabrysiowi podjechać tam karetką. ja rozpakowałem sprzęt a Piotr popłynął szukać chłopaka. Po chwili zobaczyłem mężczyznę wychodzącego z wody z nastolatkiem na rękach.

-Szybko kładź go na ziemi- powiedziałem

W tym czasie podjechał nowy karetką. Zawiadomił Anne i Wiktora gdzie jesteśmy. Czarek miał ręce we krwi i był cały zmarznięty. Udrożniłem jego drogi oddechowe i sprawdziłem jego puls ale go nie wyczułem. Natychmiast rozpocząłem resuscytację. Przyjechała Anka z Wiktorem. Kiedy zobaczyli co się dzieje Anna chciała się dostać do czarka ale Wiktor ją przytrzymał. Powiedziałem żeby jechali już do leśnej góry. Po chwili się zgodzili.
Minęło prawie 10 minut a Czarek dalej nie oddychał. Po następnych 5 minutach puls wrócił a chłopak zaczął oddychać. Kiedy go podniosłem żeby przenieść go do karetki zauważyłem że nie ważył więcej niż 42 kg.
Podczas gdy jechaliśmy do szpitala postanowiłem że go obejrzeć żeby sprawdzić czy nie ma jakiś poważnych obrażeń. Kiedy podniosłem jego koszulkę do góry zobaczyłem że jego brzuch jest cały w siniakach i bliznach. Czarek zaczął powoli odzyskiwać przytomność.
Zacząłem go badać. Kiedy nacisnąłem lekko udo chłopaka ten syknął z bólu.

-Tu cie boli?- zapytałem.

Chłopak pokręcił przecząco głową.
Nacisnąłem troszkę wyżej a ten powiedział tylko ciche "ała" zapytałem się go jeszcze raz czy tu go boli ten szepnął:
-wyżej

Wtedy zdałem sobie sprawę o co tak naprawdę chodzi. Czarek został wykorzystany. Chciałem znaleźć tego co mu to zrobił i go zabić.

Nowy zaczął gładzić chłopaka po włosach.
Wtedy usłyszałem pisk z monitora.
-Cholera zatrzymał się!
-Zjechać na bok?- zapytał Piotr
-Jedź dalej mamy do szpitala minutę, całą odpowiedzialność biorę na
siebie- powiedziałem
Znowu zacząłem resuscytację. Czarek nie był dzieckiem ale był dosyć drobny więc musiałem uważać żeby czegoś mu nie zrobić.
Piotrek zaparkował pod szpitalem i od razu pojechaliśmy z Czarkiem na SOR.

___________________________________________
Hejka misiaki mam nadzieję że się podobał ten rozdział💗 napiszcie w komentarzu co o nim sądzicie i napiszcie też pomysły co ma się dziać dalej a może coś mnie zainspiruje🙏
815 słów

na sygnale czarekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz