Wyszłam z samochodu zatrzaskując za sobą drzwi, karoseria mojego białego Mercedesa odbijała światło padające z niedalekiej latarni obok stacji benzynowej do której zmierzałam. Wtuliłam się do bluzy którą miałam na sobie i weszłam do środka budynku.
Powitało mnie ciepłe powietrze wymieszane z dziwnym zapachem. Ruszyłam w stronę kasy gdzie za lada siedział blond chłopak o chłopięcych rysach.
Zamówiłam kawę a w trakcie czekanie chłopak rzucał mi ukradkowe spojrzenia. Skrzywiłam się nieznacznie, wiedziałam że dres który miałam na sobie nie wygląda dobrze tak samo jak moje ciemne, pokołtuniond włosy spięte w niechlujna kitkę z tyłu głowy.
-Proszę-odezwał się blondyn podając mi kubek z parującym napojem.
Podziękowałam skinieniem głowy odwracając się na pięcie z zamiarem wrócenia do mojego samochodu, lecz w pewnym momencie świato w dudynku zgasło, a do środka wpadło pięć zamaskowanych osób. Skręciłam szybko w alejkę obok i schowałam się za regałem obserwójąc sytuację.
Chłopak który mnie obsługiwał stał z podniesionymi rękoma, a przed nim stał, poznając z postury chłopak, który celował do niego z pistoletu. Zakładając po tym jak go trzymał wiedziałam, że pierwszy raz celował do kogoś z broni. Za nim stała cała reszta osób stojących jak kosmici. Czarne ubrania opinały ich sylwetkę i ukazywały mięśnie pod nimi. Nie było w pośród nich kobiety.
Każdy stał, udając groźnego, podczas gdy ja lekko się wychyliłam i sięgnęłam do gumki od ciemno zielonych dresów i wyciągnęłam z pod nich Glocka. Ten skurwynyn był moim ulubionym z kolekcji.
-Wyciągaj cała kasę- usłyszałam rozkazujący głos jednego z tej bandy idiotów.
Chłopak zza lady na trzęsoncych nogach podszedł do kasy i wyciągnął z niej gotówkę, nie było jej dużo z racji wczesnej, albo raczej bardzo wczesnej godziny.
-Nie masz chłopczyku więcej?-warknął zamaskowany chłopak.
Uznawajac to za dobry moment wychyliłam się zza regału i wyciągnęłam ręce przed siebie robiąc duży krok do przodu, po czym odchrząknęłam. Cała piątka jak na zawołanie odwróciła się w moja stronę wytrzeszczając oczy.
-a ty nie masz więcej rozumu?-zapytałam podchodząc jeszcze bliżej- dam ci taka radę na przyszłość-przerwałam, a na moją twarz wypłynął lwkki uśmiech- najpierw jak chcesz kogoś zastraszać i okradać to rozejrzyj się, czy nikogo aby na pewno nie ma.
Typek stał zamurowany, podczas gdy jego ręka z pistoletem opadło bezwładnie w dół. I to był błąd.
-Nie strzelisz-wyjąkał.
- chcesz się założyć?-odparłam unosząc brew do góry
Miał rację, nie strzeliła bym. Lecz nastraszenie ich trochę i danie nauczkę na przyszłość? Czemu nie?
Podeszłam do nich zauważając że blondyn za ladą nieznacznie się uspokoił. Dalej trzymając pistolet wymierzony w głównego doradcę całej tej patologicznej grupki przestępców podeszłam do niego i szybko zerwałam z z jego głowy kominiarkę.
-Max?
CZYTASZ
the next day
Romanceczy mieliśmy szansę na kolejny dzień? Dwudziestoletnia Azalie Moore rozpoczyna nowy rozdział w Las Vegas, przez jej życie przewijają się nowi ludzie lecz na jej drodze staje Ryan Wood. Chłopak nie pajajacy do nikogo sympatią, z niewiadomego powodu...