Prolog.

5 0 0
                                    

Tego dnia był apel. Cała szkoła zebrała się na sali gimnastycznej. Ja jako przewodnicząca szkoły musiałam przemówić na przywitanie. Śpiewaliśmy hymn szkoły. Po hymnie musiałam wywołać dyrektora na środek. Dyrektor po przemówieniu, zaczął rozdawać stypendium, niektórym uczniom.
Jako pierwszą osobę wywołał mnie. Po mnie szli jeszcze trójka uczniów. W całej szkole byłam najlepszą uczennicą, jeździłam na różne konkursy matematyczne, itp. Nauczyciele mnie lubili.
                                        ***
Po apelu wszyscy poszli pożegnać swoich nauczycieli i jeszcze rozdawali kwiaty. Ja pomagałam na sali posprzątać. Po posprzątaniu poszłam pożegnać się z nauczycielami. Po wyjściu ze szkoły czekała na mnie moja przyjaciółka, która niestety nie dostała stypendium. Nazywała się Victoria.
- Hejka, jak tam? Jak się czujesz z faktem, że wychodzisz ze szkoły razem ze stypendium?- spytała Vic.
- Dobrze, ale trochę martwię się o nas.
- Czemu?- spytała.
- Martwię się, ponieważ rozdzielamy się. Zawsze byliśmy razem, a teraz?
- Wiem, ja też się martwię, ale możemy się spotykać w wolny czas. Prawda?
- Prawda, ale...
- Nie ma żadnego "ale"- przerwała mi.
                                      ***
Byłyśmy już pod moim domem.
- Dobra, to pa!- powiedziała do mnie Vic.
- Papa.- podbiegłam do niej i ją przytuliła.
- Pa, kochana. Nie rozrabiaj tam, w tej nowej szkole.
- Dobrze!- zaśmiałam się.- Pa.
- Papa.

Just not you. Tylko nie ty.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz