Ciemne okulary upierdliwie zsuwały się na jej piegowaty nosek. Poprawiała je odruchowo, wykrzywiając twarz w całkowity grymas. Pare luźnych, szatynowych kosmyków włosów, uciekło z jej ciasnego koczka i teraz spokojnie spoczywały na czole, przysłaniając dziewczynie widok kartki, którą namiętnie martretowała różowym pisakiem. Wyglądała, jakby urwała się z kreskówki dla dzieci i totalnie nie pasowała do tego otoczenia.– Chyba sobie żartujecie – zaśmiał się nerwowo, kręcąc intensywnie głową.
– Wymiękasz? – blondynka o zadziornym spojrzeniu uniosła wysoko swoje mocno wyrysowane brwi.
Atlas nigdy nie wymiękał, ale owa brunetka od zawsze sprawiała wrażenie niedostępnej i wycofanej. Nawet Atlas Collins mógł sobie nie poradzić z wielkim murem, którym się otaczała.
– Wiecie, że to prawie niewykonalne – spojrzał w stronę drobnej dziewczyny, analizując swoje szanse.
– Czyli oddajesz mi swojego mustanga walkowerem? – wysoki blondyn o nieskazitelnej urodzie potarł chytrze dłonią o dłoń.
– Zapomnij pajacu – obruszył się Atlas. – Potrzebuje tylko więcej czasu. Dwa miesiące i będzie moja.
Grupka przyjaciół roześmiała się głośno. Wszyscy byli zgodni w jednym. Chłopak nigdy nie zdoła zaciągnąć tej kujonki do łóżka.
– Zgoda, bo to naprawdę ciężki przypadek – Simon uścisnął dłoń swojego przyjaciela. – Szczerze życzę Ci powodzenia.
Atlas skrzywił swoje usta i ponownie spojrzał na dziewczynę, która wciąż bazgrała coś w zeszycie po drugiej stronie stołówki. Tak. Zdecydowanie potrzebował dużej dawki powodzenia, bo nie należał do osób, które potrafiły przegrywać.
Tylko ta dwójka jeszcze wtedy nie wiedziała, jak głupi zakład, zawarty na imprezie odmieni ich życie.
CZYTASZ
Perfectly Imperfect
Teen FictionIdealnie niedoskonały plan zakładu o jej miłość wydawał się dobrym pomysłem. Ale to było zanim ją poznałem. - Czy przypadkiem wiedziałaś? - Co wiedziałam? - Kocham niebo tak samo, jak kocham Ciebie. Trochę cukru pudru, nastoletnich dramatów i sp...