1. Hypnos

33 6 12
                                    


Witam was wszystkich w mojej twórczości po prawie pięcioletniej przerwie. Jest to cztero częściowa historia, w której mam nadzieję, że się zakochacie. Przyszłe rozdziały będą dłuższe, tak tylko ostrzegam. Bez większego gadania, zapraszam was do czytania:))

Słowa: 1917

Felix nie zwracał uwagi na chłód otoczenia, który przylgnął do jego ciała. Deszcz zaczął lekko padać w chwili, gdy opuścił mieszkanie, ale nie zawracał sobie głowy powrotem i chwyceniem parasola. Felix wbiegł do szpitala z całymi mokrymi włosami i ubraniem, słysząc, że Hyunjin w końcu się obudził. Pochylił się, opierając dłonie na kolanach, gdy łapał oddech. Stojąc przed pokojem Hwanga, zastanawiał się, czy wejść, czy wrócić do mieszkania.

Jest w pełni świadomy, że przybycie tutaj było błędem. Nie ma już prawa tu być. Słowa „Zerwijmy, Lee Felix" wciąż rozbrzmiewają w jego głowie jak zdarta płyta. Wciąż pamięta ten czas, gdy Hyunjin spojrzał na niego, gdy wypowiedział te słowa. Felix patrzył na niego zimnymi oczami, pozbawionymi jakichkolwiek emocji, jakby chciał po prostu mieć to już za sobą. Żeby jak najszybciej zniknąć mu z oczu. „Nie widujmy się już nigdy więcej". Felix poczuł się, jakby ktoś go uderzył w brzuch. To naprawdę bolało i nie wiedział, co robić. Zacisnął pięści, wbijając paznokcie w dłoń, żeby odwrócić uwagę od przeszywającego bólu w klatce piersiowej. Nic nie przygotowało go na ten moment. Cholera, nawet nie wyobrażał sobie, że ten moment kiedykolwiek nadejdzie. Co poszło nie tak? „D-dlaczego?" – zdołał wykrztusić Lee, choć zabrzmiało to bardziej jak szloch niż pytanie. „Po prostu już cię nie kocham..."

– Felix? – głos wołający jego imię przerwał Lee, gdy zatracił się we wspomnieniach, które głęboko zakopał w umyśle. Odwracając się, został powitany szerokim uśmiechem Lee Know.

– Felix! O mój Boże, tak dawno cię nie widziałem! – starszy delikatnie przytulił Felixa, uważając, żeby nie rozlać kubka z kawą, który trzymał w dłoni – Czemu już nie przychodzisz? Ja też tęskniłem za spędzaniem z tobą czasu!

– Ja... – Minho nie wie? Jak mógłby nie wiedzieć, skoro jest najbliższym przyjacielem Hyunjina?

– Och, racja! Czemu tu po prostu stoisz? Hwang znowu rzuca napadami złości jak dziecko, bo ciebie nie było, kiedy się obudził!

– N-nie Minho. Ja nie powinienem. – Lee walczył, gdy Lee Know złączył ich ramiona, łatwo wciągając go do pokoju.

– Yongbokkie! Co ci tak długo zajęło? – Felix zamarł. Oto on- głos, który tak rozpaczliwie chciał usłyszeć ponownie. Znajomy głos wywołał łzy w jego oczach – Bokkie! – krzyknął starszy. Cholera, musiał za nim tak bardzo tęsknić, że teraz słyszy różne rzeczy.

– Yah! Felix! – młodszy się wzdrygnął. To nie jest jego wytwór wyobraźni. Szybko odwrócił głowę w stronę Hyunjina.

Próbował dostrzec wygląd Hwanga, mrugając, by powstrzymać łzy. Hyun był ubrany w szpitalną koszulę z prawie zagojonymi siniakami zdobiącymi jego twarz i bandażem na głowie. Siedząc spokojnie na łóżku z wyciągniętymi ramionami, Hyunjin szeroko się uśmiechał. Yongbok ponownie spojrzał mu w oczy, zauważając znajomy wyraz twarzy starszego. Hwang ma to spojrzenie w oczach. To samo spojrzenie, które miał za każdym razem, gdy patrzył na Felixa wcześniej... czasy, gdy Hwang był nadal szczęśliwy, gdy Hyunjin nadal go kochał.
Starszy lekko przechylił głowę na bok, wyglądając na zdziwionego chłopaka.

– Hej, Lixie. Zamierzasz po prostu tam stać i się gapić? Nie tęsknisz za mną, kochanie? – uśmiechnął się szeroko i otworzył szerzej ramiona, dając Lee znak, że chce się przytulić. Felix wpatrywał się w niego zdezorientowany. Był tak zdezorientowany. Minho szturchnął Felixa w bok. Młodszy powoli podszedł do Hyunjina, zatrzymując się kilka stóp dalej, aby zachować bezpieczną odległość między nim a chłopakiem.

I'll always love you || HyunlixOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz