32. Halloween

18.8K 646 722
                                    

Miłego czytania <3 #trylogiapotepienia

ig: sun_autorka, twitter: sunautorka

Pov's Madeline:

Przysięgam, że wyglądałam jak skończony debil.

Zacisnęłam usta w wąską linie. Z nutką zazdrości spoglądałam na dziewczyny, które mijałam na szkolnym korytarzu. Ich ciała opinały piękne kreacje halloweenowe. Wzrokiem wodziłam po fikusnych materiałach, które sunęły się po ziemi.

Takie dni, utwierdzały mnie w przekonaniu, jak nastolatkowie z Marymount School byli kreatywni i uzdolnieni. Większość osób samodzielnie szyła swoje przebrania tak, aby były jak najbardziej wyjątkowe i niepowtarzalne. Zależało im na tym. I nie chodziło jedynie o rozrywkę, a również o wygraną. Czuli w sobie ducha rywalizacji. W ciągu zajęć trwało głosowanie. Każdy uczeń mógł oddać jeden głos na osobę z najlepszym przebraniem. Wygrana osoba zyskiwała kartę przetargową wobec, której żaden nauczyciel nie mógł się sprzeciwić. Dawała takie możliwości jak: dzień wolny od zajęć, brak pracy domowej przez dany okres, czy odstąpienie od egzaminu.

Westchnęłam pod nosem i ze znużeniem zjechałam wzrokiem po swoim przebraniu. Mogłam pomarzyć o wygranej. Wyglądałam tragicznie i komicznie jednocześnie. Utwierdzały mnie w tym zdezorientowane spojrzenia uczniów, które posyłali mi ukradkiem. A ja nawet rozmyślałam czy dobrym pomysłem byłoby schowanie się w pomieszczeniu gospodarczym. Oszczędziłabym innym traumy.

– Niezłe wdzianko, West! – krzyknął ktoś zza moich pleców, na co przewróciłam oczami.

Co roku, ta sama heca.

Mimo wszystko, nie dziwiło mnie to. Zapewne też zareagowałabym w podobny sposób, gdybym na szkolnym korytarzu zauważyła chodzącą solniczkę.

Podenerwowana, wyciągnęłam telefon i zaczęłam wystukiwać wiadomość.

Do Hate Club:

Ja: Pierdolę cię, Nicolo!!!!!!!!!!

Miałam nadzieję, że masa wykrzykników jasno informuje o poważnym stanie mojego wkurwienia.

Nicolo: Aż się wzruszyłem, nikt mnie jeszcze tak miło z rana nie przywitał <3

Uśmiech cisnął mi się na usta, ale szybko go zniwelowałam.

Ja: Jak mogłam się w ogóle znów dać na to namówić? Co roku palę się ze wstydu, a i tak ubieram się w to, co nam przygotujesz.

Nicolo: To się nazywa przyjaźń i lojalność.

Viviana: Chuja prawda, i zgadzam się z Maddie. Ludzie spoglądają na mnie, jakbym była z innej planety.

Nicolo: Ogarnijcie się, dobra? Zrobimy niezłe show, gdy staniemy obok siebie. UWIERZCIE MI.

Ja: Chyba dno.

Nicolo: Skończ z byciem pesymistką. Możesz się już rozchmurzyć, bo Clyde się nawrócił ;)

Rozchyliłam usta w niedowierzaniu. Zmrużyłam oczy, i wciąż idąc korytarzem pisałam wiadomość. Palce zaczynały mi płonąć od intensywnego stukania w klawiaturę.

Niespodziewanie moje ciało zderzyło się z czyjąś klatką piersiową, przez co urządzenie wypadło mi z rąk. Schyliłam się po niego, a gdy się wyprostowałam, moje spojrzenie napotkało parę błyszczących zielonych tęczówek. Stała przede mną nieznajoma dziewczyna. To, że była piękna, to za mało powiedziane.

Wzrokiem zlustrowałam jej sylwetkę. Mogłabym oddać duszę za te wcięcie w tali, które posiadała. Zgrabne ciało dziewczyny opinała różowa, zakrwawiona sukienka. Bujne, blond włosy miała zgarnięte w dwa kucyki, a pojedyńcze kosmyki opadały na jej twarz. Nos miała zadarty i delikatny. Malinowe, pełne wargi rozciągnęła w szerokim uśmiechu. Za to ja stałam zdezorientowana, nie wiedząc co ze sobą zrobić.

Broken Liars  +18Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz