33. Nigdy przenigdy

18.9K 594 460
                                    

Witam w kontynuacji halloween<3

Miłego czytania! #trylogiapotepienia

ig:sun_autorka

Pov's Madeline:

– Za dwadzieścia minut wszyscy w dolnej części domu. – Przeczytałam na głos treść otrzymanej wiadomości, a następnie podniosłam spojrzenie na Clyde'a, który przyglądał mi się z uwagą.

– Zastanawia mnie, co on wymyślił. – Cmoknął.

Przygryzłam wargę i pokiwałam głową.

– Ta... Nicolo jest... nieobliczalny. Przy nim żyje zasadą, spodziewaj się niespodziewanego.

– I co? Działa ta zasada?

– Kompletnie nie, ale wmawiam sobie, że jest inaczej.

– Tak myślałem. – Chłopak sięgnął do kieszeni swoich spodni i wyciągnął komórkę. Ściągnął brwi, a usta delikatnie rozchylił. – Dołączę do ciebie za dwadzieścia minut i zejdziemy razem, w porządku?

– Jasne – odparłam bez zastanowienia.

– I nie bądź więcej zazdrosna! – krzyknął znikając za rogiem.

Skoro zostałam sama, to postanowiłam ugasić swoje narastające pragnienie. Chciałam udać się w stronę kuchni, lecz przystanęłam w miejscu. Telefon zawibrował mi w dłoni.

Co znów, Nicolo...

Pomyślałam słysząc przychodzącą wiadomość.

Wzrokiem śledziłam treść sms'a, a moje serce z każdym kolejnym przeczytanym słowem, biło coraz szybciej.

Nieznany: Wyrzucenie kwiatów było dość nieeleganckim zachowaniem.

Z trudem przełknęłam gule rosnącą w moim gardle. Irytował mnie fakt, że nie wiedziałam, kim on jest.

Nutka niepewności zasiała się we mnie. Myśl, że Victor mógł wywinąć się od sprawiedliwości, wybrzmiewała w mojej głowie coraz głośniej. Zastanawiałam się nad tym, i może jednak był to on. Kwiaty, śledzenie, dziwne wiadomości... Może obrał sobie nową taktykę, którą próbuje wpędzić mnie w obłęd.

Ja: Odpierdol się, Victor.

Jeżeli miałam rację, to odetchnę z ulgą, po czym zadzwonię na policję. Niech go zamkną w psychiatryku, gdzie jego miejsce.

Drżące palce zacisnęłam na krawędziach telefonu, a moje spanikowane spojrzenie utkwiło w podskakujących kropkach, które doprowadzały mnie w istne szaleństwo. Ten obrzydliwy niepokój buzował we mnie.

Nieznany: Przykro mi, ale nie nazywam się Victor.

Zamrugałam ponownie, po czym przeczytałam wiadomość po raz kolejny. Zanim się zorientowałam przyszła kolejna.

Nieznany: Nie mam zamiaru trzymać Cię dłużej w niepewności. Jeżeli zależy Ci na dowiedzeniu się kim jestem. Proszę, wyjdź na ogród z tyłu domu, w którym aktualnie przebywasz.

Nieznany: Oczywiście, zachowaj dyskrecję.

Nie odpisałam. Nie byłam w stanie tego zrobić, przez drżenie moich kończyn. Powietrze boleśnie zacisnęło się w moich płucach, a kropelki potu zaczynały spływać po karku. Podniosłam spojrzenie i rozejrzałam się po pogrążonym w mroku korytarzu. Światło wyświetlacza oświetlało jedynie skrawek mojej twarzy. Alkohol zaczynał się ze mnie ulatniać, szybciej niż zakładałam.

Zmrużyłam powieki, aby wyostrzyć wzrok. Nie byłam pewna czy nikt mnie nie obserwował. Podskoczyłam niespodziewanie, przez trzask drzwi, który wybrzmiał zza moich pleców.

Broken Liars  +18Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz