Rozdział 1

11 2 0
                                    




PAKOWANIE to coś co nie nawidziłam najbardziej.. 
Gdzie się pakuje ?
Otóż moja macocha Amber , zażyczyła sobie na swoje urodziny wyjazd do Egiptu od mojego jakże wspaniałego ojca, który od sześciu lat zapominam o moich urodzinach.

Mieli jechać we dwoje , ale mojemu tacie po 10 latach przypomniał sobie że ma córkę która w trakcie ich wyjazdu ma dziewiętnaste urodziny.

Po spakowaniu wszystkich potrzebnych rzeczy ,opadłam z sił. Marzyłam by być już pod ciepłą kołdrą , dlatego poszłam się wykąpać i jeszcze raz sprawdzić czy wszystko na pewno spakowałam. W końcu o szóstej rano trzeba już być na lotnisku. Po położeniu  się odrazu odpłynęłam.

Usłyszałam straszny HUK dochodzący z mojego pokoju ?
ktoś mi się włamał przez okno!

Udawałam że śpię , w końcu  jakbym i tak zaczęła piszczeć, macocha by tu przybiegła z tym okropnym uśmiechem  i by i tak dopłaciła,  by mnie ktoś wziął..

Byłam przygotowana na takie sytuacje , nie po to tata od 8 lat płacił za moje lekcje samoobrony.

Usłyszałam że mężczyzna powoli się do mnie zbliża. Więc wykorzystałam moment i gwałtownie wstałam na nogi , biorąc z szafki nocnej byle co , co miałam pod ręką.

Miałam właśnie w ręce butelkę wody , no  cudowniej kurna być  nie  mogło - pomyślałam.

Miałam już nią rzucić w włamywacza , ale
on obrócił mnie i oplótł mnie rękami  , tak że plecami dotykałam jego klatki piersiowej.

Próbowałam się wyrwać , ale nic z tego był silniejszy ode mnie.

Zbliżył swoje usta do mojego ucha,  i powiedział cicho.
-spokojnie nie zabije cię Bello chociaż powinienem.- powiedział groźno

-wreszcie cię zlokalizowałem i przyszedłem po to co już dawno do mnie należało. - powiedział twardo.

Jego głos wywołał u mnie ciarki na całym ciele. nie wiedziałam co się właśnie dzieje, przecież moja mama nazywa się Bella..

-Dziewiętnaście lat rozumiesz , dziewiętnaście lat czekałem żeby wresz... Nie skończył mówić , bo ja mu weszłam w zdanie  i powiedziałam .

-kurna co ?
-ja się nie nazywam Bella.-powiedziałam pogardliwie.

-co ? - jego głos już nie brzmiał tak twardo i stanowczo  , czułam że był zmieszany .

-A gówno .-powiedziałam i wykorzystałam moment w którym jego ręce było bardziej rozluźnione .I wyrwałam się z nich , po czy walnęłam go tam gdzie żaden facet nie chciał dostać.

Mężczyzna się zwinął w kulkę i padł  na podłogę . Nie myśląc już o niczym uciekłam z pokoju i pobiegłam do sypialni Amber i taty.

-Tato ktoś się włamał mi do pokoju.- krzyknęłam w panice w głosie.
Ociągając się tata wreszcie wstało i tak jak się spodziewałam Amber też wstała z łóżka , i pobiegła do szafki wyjmując z niej pieniądze .

Odrazu złapała mnie za rękę , i pociągnęła mnie na górę . Wszyscy weszli do pokoju , a pokój był w idealnym stanie.

Wtedy okropny uśmiech macochy zszedł a w zamian za uśmiech pokazała się groza .
-co ty sobie gówniaro  wyobrażasz?!
-Że co że będziesz nas okłamywać i budzić w środku nocy ?! - powiedziała z  pretensjami w głosie.

-Ale on tu był , serio ja nie kłamie on wszedł przez...- chciałam dokończyć ale ona mi się wcięła w zadnie i powiedziała :

-Milcz!!
-Albert chodź spać , twoja córka nie jest wychowana , smarkula jedna.

Bolało i to BARDZO..

Miałam się już kłaść spać,ale zauważyłam karteczkę na szafce z napisem :

-tak szybko nie odpuszczę Walker , wiem gdzie mieszkasz więc uważaj.

Miałam tyle pytań ..Skąd kurna  on zna moje nazwisko i moją mamę ? I co on ode mnie chce ?  I najważniejsze pytanie kto to jest ?!- pomyślałam z oburzeniem , bo nie znam odpowiedzi na żadne z tych pytań.. 

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Aug 22 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Narzeczona mafii Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz