Poniedziałek. 1 września, 2018 roku. Godzina 7:30. Pamiętam ten okres bardzo dobrze. Wtedy to zacząłem szkołę średnią. Czułem dziwne uczucie wilgoci i wzrost temperatury. Najwidoczniej gdy się obudziłem deszcz przestał padać.
-Hm? Już 7:30? Nie dadzą się człowiekowi wyspać- powiedziałem do siebie leniwie podnosząc się z łóżka. Było wcześnie rano. To tylko kwestia czasu aż
-Aleksiu! Pora wstawać do szkoły!- no właśnie, interwencji mojej matki. Nie zrozumcie mnie źle, to dobra kobieta. Ale mimo że wkraczam powoli w dorosłe życie, jej opiekuńczość przyprawia mnie o dreszcze
-Już wstałem- powiedziałem już ubrany i gotowy do wyjścia
-Mój grzeczny synek! Punktualny jak zwykle- odpowiedziała, jestem pewien że jeszcze kilka słów i bym zwymiotował
-Skoro tak mówisz- wyminąłem ją wychodząc z pokoju i schodząc po schodach na dół. Niedawno wzięła urlop, na dodatek miała na sobie piżamę. Jestem pewien że wstała tylko po to żeby mnie dobudzić... to bardzo w jej stylu
Szybkim i pewnym krokiem opuściłem moje domowe zacisze wychodząc na ulice miasta. Było zaskakująco spokojnie. Ptaki które śpiewały poprawiając dzieciom humor. Dorośli jadący do pracy. I słońce które zdążylo już wyjść. Rozpoczęcie roku miało się odbyć za jakieś 20 minut.. a skoro szkoła jest niedaleko, spacer mi nie zaszkodzi. Ruszyłem przed siebie trzymając ręce w kieszeni. Na ulicach co prawda było mnóstwo samochodów, ale jestem pewien że byłem jedynym pieszym. Przynajmniej przez pewien okres czasu. Gdy doszedłem do skrzyżowania i skręciłem w prawo, szybko wpadłem na jakiegoś chłopaka. Był raczej w moim wieku. Niski chłopak z długimi czarnymi włosami zasłaniającymi mu oczy. Co prawda, ja ustałem na nogach, ale jemu już tak dobrze nie poszło i z głośnym hukiem zaliczył glebę o chodnik
-Ała! K-kurwa- uslyszałem szept i w międzyczasie wystawiłem rękę do tajemniczej osoby bez słowa- Dzięki...- nieznajomy wstał wciąż trzymając się za ramię na którym upadek odbił się najmocniej
-Powiedziałbym przepraszam. Ale chyba wina leży po obu stronach-powiedziałem wpatrując się w oczy nieznajomego. Mój wyraz twarzy ukazywał szczerość.. apatię która towarzyszyła mi każdego ranka.. popołudnia, czy też nocy
-T-to moja wina! Należę do raczej niskich osób..mogłeś mnie nie zauważyć- Definitywnie zawstydzony. Znałem ten typ człowieka. Nie chciałem by ta rozmowa trwała dłużej niż to konieczne
-Nie mamy wpływu na wzrost.. ale skoro tak mówisz- i już miałem przeć do przodu gdy nagle poczułem dłoń na moim ramieniu
-P-przepraszam.. wiesz może gdzie jest Liceum Ogólnokształcące nr.1?
Zacząłem mieć podejrzenia że ta osoba podeszła do mnie specjalnie byleby nawiązać kontakt. Dowiedziałem się jednego. Idzie do tej samej szkoły co ja i jest 20% szans na to że będziemy razem w klasie.
-Idziesz w przeciwnym kierunku... tak naprawdę, już je ominąłeś- odpowiedziałem krótko nie okazując zainteresowania
-"Ominąłeś"? Ja jestem dziewczyną- nie spodziewałem się takiego obrotu wydarzeń.. cóż, to by wyjaśniało jej wysoki głos
-Heh... No dobrze dziewczyno.. chodź za mną- No i ruszyłem z nią przed siebie. To był idealny moment by potwierdzić moją teorię- Mogłabyś mi zdradzić do jakieś klasy chodzisz?-zapytałem i przez ułamek sekundy skierowałem na nią wzrok. Głębsza analiza jej wyglądu rzeczywiście świadczyła o jej płci
-Klasa 1-a.. Profil humanistyczny.. a ty?- zapytała, jej maska zawstydzenia dosyć szybko opadła na ziemię ukazując osobę która na pierwszy rzut oka wygląda podejrzanie. Nie z takimi mi się bratać.. co może być ciężkie, zważając że teoria się spełniła
-Ta sama co ty- odpowiedziałem krótko. Powoli zbliżaliśmy się do szkoły a dziewczyna idąca za mną zwolniła. Wtedy byłem pewien że podeszła do mnie specjalnie. Od początku wiedziała gdzie jest szkoła. A zwalniała po to aby zmaksymalizować długość trwania tej rozmowy. Otwarte podejrzenia na ten moment wydawały się bez celowe
-To wręcz przecudownie!- no i zrobiła rzecz której nie mogłem przewidzieć.. rzuciła mi się w ramiona obejmując mnie mocno.. muszę przyznać że jak na dziewczynę to była całkiem silna
Chciałem coś z nią zrobić ale nie chciałem wyjść na potocznie zwanego "chama". Z resztą pewnie wiecie jak to jest... Związek z kobietą może zabić. Uścisk do momentu aż nie mamy do czynienia z kulturystką, raczej nie. Przyciskała mnie mocno do siebie przez 17 sekund.. zdecydowanie o 17 za dużo. Są tylko dwie opcje dla których mogła by do mnie podejść.. albo skądś mnie zna, w co szczerze wątpię. Albo już na starcie roku szuka stulejarzy którzy będą za nią ślepo podążać. Jeśli miejsce ma scenariusz drugi. To wypowiedziała mi wojnę. A ja nigdy nie przegrywam. Po krótkiej, nie za bardzo interesującej rozmowie dotarliśmy do szkoły. Idealnie na czas. Wtedy to dxiewczyna spojrzała się na mnie
-Zanim pójdziemy do klasy.. mogę wiedzieć jak masz na imię?- zapytała. Mimo że nie chciałem wchodzić z nią w jakiekolwiek dłuższe relacje to muszę przyznać że i tak dowiedziała by się z listy uczniów
-Alex. Miło poznać- odpowiedziałem, utrzymując neutralny wyraz twarzy
-Ja jestem Lucy.. również mi miło. Mam nadzieję że jako znajomi z klasy dogadamy się wręcz wspaniale- powiedziała z entuzjazmem który wręcz zalatywał fałszem
-Nadzieja niszczyła w historii całe kraje- no i ruszyłem przed siebie zostawiając ją w tyle
Przyszedł ten moment. Siedziałem przy oknie w klasie gdy to nauczyciel wyczytywał imiona z listy. Rozejrzałem się po klasie, szybko dostrzegając przy tym Lucy... Już była otoczona chłopakami. Ciekawe tylko czy...
-Alex Seaway!- wykrzyknął nauczyciel.. była moja kolej aby przedstawić się klasie. Nie wiem co powinienem zrobić aby wyglądało to wiarygodnie. Mogę grać introwertyka, ekstrawertyka. Zainteresowania.. nie miałem czasu na ten monolog. Wstałem i spojrzałem przed siebie
-No więc.. Mam na imię Alex Seaway.. jestem zwyczajnym chłopakiem. Kocham spać i mam nadzieję że się dogadamy jako klasa-...zjebałem po całości. Ale pierwsze wrażenie można wymazać. Takie było kiedyś moje motto
Po zakończeniu tego nudnego spotkania integracyjnego uczniowie byli zwolnieni do domów. Właśnie miałem opuszczać teren szkoły gdy nagle zobaczyłem chłopaka z mojej klasy przypartego do muru przez jakiegoś starszego ucznia. Nie miałem w interesie narażać skóry, ale to mogła być dobra okazją do pozyskania zaufania. Szybko podbiegłem do dwójki i odepchnąłem zauważalnie starszego mężczyznę uwalniając tym samym nowego znajomego
-Co ty kurwa odpierdalasz? Nie wtrącaj się kurwa. Ten skurwol wisi mi hajs od roku- a więc znali się jeszcze poza murami tej szkoły. Mimo że nieznajomy ma uzasadnienie. Nie mogę tak łatwo odpuścić
-Naorawdę zamierzasz to zrobić?- zapytałem z spokojnym głosem.. no i tym samym wywołałam wilka z lasu...
Mężczyzna zamachnął się chcąc trafić mnie w twarz. Cios sugerował że nigdy nie miał do czynienia z sztukami walki. Wykonałem unik ale okazja przeminęła za szybko. Oczekiwałem na następny atak.. nie trzeba długo czekać aż wilk spróbuje ugryźć drugi raz. Zamachnął się po raz kolejny. I po raz kolejny. Z gracją wykonywałem proste uniki omijając każde jego uderzenie. Przy ósmym ciosie wreszcie było idealnie. To był ten moment. Z ogromną prędkością uderzyłem go bokiem dłoni w szyję. Tak jak się spodziewałem. Padł na ziemię nieprzytomny i sparaliżowany. Znajomy z klasy patrzył przez chwilę z niedowierzaniem
-Uratowałeś mi życie stary... Jak mam się odwdzięczyć?- zapytał. Wygrałem, dokładnie o to mi chodziło. Teraz ma wobec mnie dług który wykorzystam jak będę go potrzebował. Na ten moment mogłem się zmyć
-Zrobisz to kiedyś przy okazji. Nie ma co- pomachałem do niego i szybko zniknąłem nie dając mu dojść do słowa.
CZYTASZ
Krok Od Spokoju
Teen FictionLicealista o imieniu Aleks. Wieczny introwertyk i osoba która ucieka od kontaktów społecznych w liceum przekonuje się że łatwiej osiągnąć cel przy użyciu innych ludzi. Niemoralna opowieść o dziejach socjopaty który za wszelką cenę osiągnie swój cel