1. 𓇢𓆸

5 0 0
                                    

Ciemny korytarz rozciągał się coraz bardziej, a na suficie było może za ledwie 4 lampki, z czego 3 z nich mrugały jedna po drugiej. Z prawej strony można było usłyszeć trzaski garnków obijających się o siebie - to oznaczało, że właśnie tam znajdowała się kuchnia - a wraz z kuchnią znajdowała się stołówka. Po lewej stronie, trochę ciszej dobiegały krzyki więziennych. Zapewne tam znajdowały się ich 'pokoje', o ile człowiek może je tak nazwać. Obdarte zielone ściany wskazywały na jedno - ani trochę nie zajmują się tym budynkiem. Chociaż, można było się tego spodziewać bo rozdeptanych kwiatach na przodzie, opadającym tynku a nawet gdzieniegdzie pleśnią na ścianach. Oh, to będzie ciężki dzień. 

Blondynka stojąca po środku korytarza rozejrzała się, a następnie podeszła do jednych z dwóch drzwi po prawej stronie. Zapukała do pierwszych, ale nie usłyszała odpowiedzi po drugiej stronie. Zapukała ponownie, ale dalej nic. Chwilę później zza drugich drzwi wyłonił się wysoki brunet o zielonych oczach maczający, jak zapewne, donuta w kubku z napisem 'Pierdolę to, zrobię to kiedy indziej'. Przyjrzał się drobnej blondynce po czym podniósł brew do góry. 

- Do kogo? - zapytał ostro. 

Dziewczyna słysząc ton jego głosu wzdrygnęła się i tak jakby zapomniała języka w buzi. Otworzyła swoje usta jakby miała zamiar coś powiedzieć, ale wtedy za nią pojawił się starszy mężczyzna, poprawiający swoją czapkę na głowię. 

- Może trochę milej Antoni. - mruknął mężczyzna, po czym położył dłoń na ramieniu drobniejszej dziewczyny. - To nasza nowa pracownica. Marlena, jak mniemam. - blondynka kiwnęła głową. 

Brunet - jak się okazuje o imieniu Antoni - przejechał drobną dziewczynę wzrokiem i odburknął coś pod nosem. 

- Nie za młoda? Wygląda jakby miała co najmniej 17 lat. - powiedział po czym jego wzrok zwrócił się w stronę starszego mężczyzny. 

- 24. 

Obaj mężczyźni w ciągu paru sekund spojrzeli na dziewczynę, która w tym momencie patrzyła z nikłą pewnością siebie na bruneta. 

- Mam 24 lata. Nie 17. 

Brunet przyjrzał się dziewczynie jeszcze raz po czym uśmiechnął. Nic dodając wszedł do drugiego pokoju po czym trzasnął drzwiami. Starszy mężczyzna westchnął po czym wziął swoją dłoń z ramienia blondynki i otworzył drzwi do pomieszczenia, do którego miała się początkowo udać. Wpuścił ją pierwszy, a następnie wszedł za nią. 

- Przepraszam za jego zachowanie. Antoni czasami potrafi zachować się jak dupek, ale jak poznasz go bliżej to wierz mi - będzie milszy niż Ci się wydaje - powiedział mężczyzna siadając za biurkiem na krześle obrotowym.

Jego pokój wyglądał lepiej niż korytarz sam w sobie. Jasno-szare ściany pokrywało dużo rysunków namalowanych przez małe dzieci. Gdzieniegdzie również znajdowały się zdjęcia dzieci - dwóch małych dziewczynek oraz trzech chłopców w bardzo podobnym do siebie wieku. Na biurku znajdował się laptop oraz monitor komputera, a po prawej znajdowały się wszelakie półki oraz szafki, na których było pełno dokumentów. O dziwo znalazła tam nawet kartotekę ze swoim nazwiskiem. 

- Zapomniałbym. Nie przedstawiłem się - powiedział starszy mężczyzna podając dłoń blondynce - Jestem Zbysław. Generalnie to ja tutaj jestem 'przedstawicielem', jeżeli mogę się tak nazwać. To ze mną pani rozmawiała ostatnio przez telefon. Mam nadzieję, że wygląd placówki panią nie przestraszył - zaśmiał się. 

- Marlena. Marlena Skosińska. - odpowiedziała blondynka ujmując dłoń starszego mężczyzny, który po chwili wstał ze swojego miejsca i ruszył po kartotekę z nazwiskiem 'Skosińska'. Wzrok blondynki natomiast ponownie wylądował na rysunkach na ścianie. 

- Moje wnuki je narysowały - usłyszała po jakimś czasie. Spojrzała na mężczyznę, ale dała mu opowiadać dalej - każdy ich rysunek przywieszam na ścianę w pracy. To trochę tak, jakbym miał ich obok siebie... Hm, gdzie to jest.. Aha! - mężczyzna wyciągnął z teczki dokumenty po czym ponownie spojrzał na blondynkę - A więc rozpoczynasz tutaj pracę jako nowa psycholożka, świeżo po studiach. - Marlena kiwnęła głową - Mam nadzieję, że nie uciekniesz od nas szybko - zażartował mężczyzna na co dziewczyna się lekko uśmiechnęła. 

Już go lubiła. 

Poprawiła się na siedzeniu, a po paru minutach zauważyła kartki papieru wyciągnięte w jej stronę. Chwyciła je w swoje dłonie po czym przejrzała kartę za kartą, Znalazła tam kartki z paroma nazwiskami. Niektóre z nich kojarzyła po sprawach, o których było głośno w internecie, chociaż znalazły się też takie, których nie kojarzyła ani trochę. 

- To lista pacjentów, którzy są przydzieleni do ciebie. Jest ich tam może z 17. Pozostali są przydzieleni do Eweliny oraz Michała. Na pewno ich poznasz, macie swoje pomieszczenia blisko siebie. - Mężczyzna odchylił się lekko na krześle i przyjrzał blondynce. - Są też tacy, którzy są przydzieleni do Ksawiera. Ale to tylko nieliczni, ci.. hm, jak by to ich uznać - zaczął mężczyzna pocierając dłoń o swój lekki zarost na twarzy - No nic, dowiesz się w czasie. Radzę tylko uważać na Ksawiera. Nie jest skromny do pogawędek. - dodał mężczyzna. 

Słuchała go uważnie, kiedy w międzyczasie dalej przeglądała kartki z nazwiskami. Jedno nazwisko najbardziej zapadło jej w pamięć - a to dlatego, że ani trochę nie brzmiało na polskie. I uwagę mężczyzny zwróciło to - że to właśnie tej kartce dziewczyna przyglądała się najdłużej. 

- Oh, znowu bym zapomniał. Ten więzień nie rozmawia po polsku. Jedyna opcja, aby się z nim skomunikować to po angielsku. Wiele psychologów próbowało już przejść z nim sesje, ale kończyli po chwili twierdząc, że albo go nie rozumieją, albo, że nie potrafią bo on cały czas wraca do swojego tematu. Chyba słyszałaś o sprawie sprzed 4 lat, tej o której głośno rozmawiali? Twierdzi, że to nie on. Chociaż nie ma też żadnych dowód na to, że to faktycznie nie on zrobił. - westchnął starszy mężczyzna po czym zerknął na papierek w ręce blondynki - Mam nadzieję, że poradzisz sobie z nim. Jest dosyć.. Ciężki do zniesienia. 

- Dlaczego? - mruknęła dziewczyna spoglądając na mężczyznę. 

Siwowłosy poprawił ponownie czapkę na swojej głowie po czym wyprostował się w fotelu. Położył dłonie pod brodą po czym uśmiechnął się lekko. 

- Przekonasz się w czasie Marleno - kiwnął głową po czym wstał opierając się o biurko. Ernest zaprowadzi Cię teraz do twojego pokoju. Będziesz mogła się tam spokojnie rozgościć i o.. - spojrzał na zegarek na swoim nadgarstku dodając - O 13. - spojrzał ponownie na dziewczynę i podał jej dłoń - Powodzenia w pierwszym dniu pracy Marleno. 

Dziewczyna wstała z krzesła i również podała dłoń mężczyźnie i uśmiechnęła się lekko. 

- Dziękuje. 

Wychodząc z pokoju, ponownie spojrzała na kartę, której się najdłużej przyglądała w pokoju Zbysława. A krocząc u boku Ernesta - niezbyt wysokiego - mniej więcej w jej wzroście - mężczyzny o kruczoczarnych włosach i brązowych oczach, myślała nad jednym. 

Dlaczego Martinus Gunnarsen jest ciężki do zniesienia oraz dlaczego uważa, że jest niewinny?

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Aug 23 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

The InnocentOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz