NOELIA
- Postradałaś zmysły, moja mała muzo- trzydziestodwuletni mężczyzna strzepał piach z podziurawionych dżinsów sześcioletniej córki, po tym, jak dziewczynka przewróciła się na rowerze. Próbowała jechać bez trzymania kierownicy, mimo iż dopiero co nauczyła się jeździć.
Noelia była dzieckiem odważnym. Jej ojciec był pisarzem, który odkąd przyszła na świat, widział w niej swoją inspirację. Ciągle czytał jej swoje poetyckie dzieła. Nawet na dobranoc. Wpajał dziewczynce miłość do każdego rodzaju poezji. Uczył ją, jak doceniać to, czego nie doceniają inni. Dlatego brunetka od zawsze uwielbiała czytać wiersze. I to nie tylko te, które tworzył jej ojciec.
Poezja była dla niej czymś znacznie ważniejszym, niż tuszem na papierze, czy literkami w komputerze. Dzięki niej żyła. Odnajdywała w niej ukojenie od bólu, bezpieczne miejsce, do którego może uciec, kiedy przygniata ją ciężar rzeczywistości.
- Boli, tato- zapłakała w jego ramię.
- Wiem, muzo- przyklęknął na jedno kolano, a mała dziewczynka wpadła w jego ramiona. Pozwolił jej płakać w jego objęciach tak długo, aż ból ustał i na usta jego córki z powrotem wpłynął szeroki uśmiech, jakby to, że jej kolana krwawiły nie miało najmniejszego znaczenia. Wsiadła na rower i popędziła przed siebie.
***
- Jeszcze raz usłyszę imię Allana Edgara Poe, a wyjdą ze mnie wnętrzności- jęknęła Holly, rzucając się na nasz ulubiony parapet w bibliotece. To było nasze miejsce.
- Daj spokój, jego dzieła są wybitne- odparłam. Uwielbiałam jego twórczość. Jego utwory budziły we mnie wszelkiego rodzaju emocje.
- Nie każdemu rodzice czytali pieprzonego Szekspira do snu- ucięła przyjaciółka, a ja jedynie się zaśmiałam. Zignorowałam ten przytyk, bo zdawałam sobie sprawę z tego, że ze strony blondynki nie był on poważny.
Spędziłyśmy godzinną przerwę na lunch w ciszy. Wyjątkowo korytarze Akademii były opustoszałe, co oznaczało, że niektóre klasy musiały być na wyjeździe. Zazwyczaj było bardzo tłoczno. Na szczęście my z Holly preferowałyśmy bycie niewidzialnymi. Tak było łatwiej. Kiedy nikt nie uważał cię za wroga, przeciwnika, czy cokolwiek innego, funkcjonowało się znacznie prościej. Szkolne gwiazdeczki nie posyłały żadnych wściekłych i pełnych nienawiści spojrzeń, nikt nie obgadywał i generalnie chodzenie do szkoły w tych okolicznościach było przyjemne. Zwłaszcza, że pozostał nam ostatni rok przed studiami, co brzmiało okropnie poważnie, ale i ekscytująco. Wreszcie będziemy mogły obrać drogę, która nas interesuje, zamiast być przymuszanym do niechcianych przedmiotów.
Przed kolejną lekcją, którą była literatura, skoczyłyśmy do szafek. Miałyśmy je obok siebie i to dzięki nim się poznałyśmy. Obie w pierwszej klasie byłyśmy bardzo zagubione i raczej ciche, więc dopasowałyśmy się idealnie. Po latach jednak wyszedł nasz prawdziwy charakter. Holly ma raczej sceptyczne podejście do nowych osób, traktuje je z dystansem, ale gdy już kogoś bliżej pozna, wychodzi z niej ta szalona, ekstrawertyczna dziewczyna. Ja natomiast też nie lubię poznawać nowych osób, podobnie jak blondynka jestem raczej wycofana w relacjach, ale kiedy już obdarzę kogoś zaufaniem, potrafię zachowywać się naprawdę... specyficznie.
Włożyłam do szafki niepotrzebne podręczniki, po czym wyciągnęłam jedynie wielki zeszyt do przedmiotu i książkę z dziełami Allana Edgara Poe, które właśnie omawialiśmy. Zamknęłam z trzaskiem drzwi szafki, po czym chcąc odwrócić się w stronę przyjaciółki, wpadłam na kogoś. Kogoś znacznie wyższego i większego w każdego tego słowa znaczeniu. Spojrzałam poirytowana na rozsypane na podłodze papiery, po czym schyliłam się, aby po nie sięgnąć. Podniosłam też na chwilę wzrok, aby spotkał się on z ciemnymi tęczówkami chłopaka, którego widziałam pierwszy raz na oczy. Wyglądał na zmieszanego, a tuż za nim stało dwóch innych chłopaków. Kevin McCarthy i Samuel Johnson. Należeli do szkolnej drużyny futbolu.
CZYTASZ
My little muse
Teen FictionNoelia Mori to dziewczyna, której od najmłodszych lat wpajana była miłość do poezji i literatury. Jej ojciec był wybitnym pisarzem, który uważał dziewczynkę za swoją muzę i dedykował jej każde swoje dzieło. Niestety odszedł, a dziewczyna bardzo cięż...