1

6 1 2
                                    

Willow

Lighthill wierzono w wiele bajek. Wierzyły w nie przede wszystkim dzieciaki, czytające na potęgę całe stosy książek z baśniami i wymyślonymi historiami. Pragnęły przenieść się do fikcyjnego świata z elfami, wróżkami i jednorożcami, gdzie miałyby żyć długo i szczęśliwie.

Ja jednak wiedziałam swoje. Nie istniały żadne księżniczki, ani magiczne zamki. Żadna magia, żadne inne wymiary. Tylko to, co prawdziwe. I właśnie tym różnię się od reszty dzieci: ja jestem realistką, a one marzycielami. One czytają po to, by mieć ślepą nadzieję, że takie cuda istnieją. Ja czytam po to, by uciec na jakiś czas od problemów, lecz nie na wieki. Zajmuję tym sobie czas, ale to nie oznacza, że wierzę w te brednie. Na ogół moja mama też. Dlatego właśnie się zdziwiłam, gdy kazała mi się zacząć pakować.

— Nawet nie mów, że wierzysz w te bajki — zwróciłam się do mamy, zszokowana tym, że wyjmuje rano ze swojej szafy szarą torbę sportową.

— Nie, ale mimo wszystko wolę nie ryzykować. A jeśli to my się mylimy? Musimy być przygotowane na wszystkie możliwości — zaczęła mi wyjaśniać wysoka brunetka po czterdziestce. Patrzyła na mnie swoimi niebieskimi oczami przez okulary na jej nosie. Zdecydowanie urodę odziedziczyłam po tacie.

— Znowu nasłuchałaś się tych durnych historyjek od naszej ukochanej wariatki — westchnęłam zrezygnowana, wspominając jej wczorajszą rozmowę z matką. Madison za dużo rozmawiała z tą naszą dziwaczką zna przeciwka. Musiała zostać akurat naszą sąsiadką.

— Nie nazywaj tak pani Violetty — skarciła mnie, wyciągając jeszcze ogromny, turystyczny plecak.

— Masz jakieś jeszcze cuda w tej szafie? — zapytałam ironicznie. Co się tu odwala...?

Dwie walizki, które też miałaś dostać, ale te torby wystarczą raczej wystarczą — odparła nonszalancko. — Obstawiam jednak, że w ich świecie też są jakieś sklepy. Jeśli nie, weźmiesz jakieś zasłony z tej Akademii i sobie coś uszyjesz. Nie uczyłam cię szyć po to, byś z tego nie skorzystała kiedyś.

— Kurczę — jęknęłam przeciągle. Starałam chwilę potem zapewniać samą siebie: — To się nie dzieje naprawdę.

— Idę do sklepu. A jak wrócę — wskazała na mnie palcem wskazującym — masz być spakowana. Spędź ten dzień jak najlepiej. I pamiętaj jeszcze, by na jedenastą pójść na seans do biblioteki.

— Chodzę tam co roku od urodzenia — przypomniałam jej. — Znam te brednie na pamięć.

— Ale i tak jesteś tam umówiona z Sybil i Liamem. Więc wyboru zbytnio nie masz.

Po tych słowach wyszła. Tak po prostu. Zostawiła mnie samą, w moim pokoju, z pustymi bagażami. Założyłam słuchawki na uszy, odpaliłam muzykę i zaczęłam niechętnie pakować swoje rzeczy.

Nie chciałam robić tego wszystkiego. To były zwykłe, wymyślone bajki. Czasami, gdy mijałam dzieci wesoło rozmawiające o tym, co by zrobiły w fantastycznym świecie, miałam ochotę im wygarnąć, jak to wygląda naprawdę. A prawda była prosta: pisarz siedzi sobie w fotelu i oglądając po raz tysięczny ten sam serial, do głowy przychodzi mu pomysł na historię. Zmienia więc miejsce pobytu na krzesło przy biurku i tam stuka w literki na maszynie pisarskiej i voila! Opowieść skończona. I wszystkie łatwowierne i marzycielskie osoby zadowolone. Pisarze na tym wszystkim zarabiają. Dlatego też piszę. Ale też i dlatego staram się aż tyle nie czytać.

Wzięłam do ręki stare zdjęcie. Stałam na nim ja, moja mama oraz mój młodszy brat — Eliot. Brat był łudząco podobny do mojej rodzicielki. Brązowe loki, błękitne oczy, dosyć blada skóra. Wyróżniałam się na tle mojej rodziny. Zdjęcie wykonano rok wcześniej, więc by porównać siebie do mojej młodszej wersji, spojrzałam w lustro. Mimo, że dalej byłam niska, trochę przez ten czas wydoroślałam. Moje rude, falowane do łopatek włosy opadające na ramiona urosły i były bardziej lśniące. Oczy zostały takie same, czyli ciemnozielone, otoczone wachlarzem grubych rzęs. Pełne usta w odcieniu malinowym. Trochę bardziej opalona skóra i bardziej widoczne piegi, jak mówili mi ludzie, dodawały mi uroku. Jednak mówili także, że wykapany tata. Gdybym posiadała normalną sytuację rodzinną, byłby to dla mnie komplement. Ale los chciał inaczej.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Oct 19 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Willow Young. Drzewo ŚwiatłaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz