TW: przemoc, krew.
***
Ruszyła żwawym krokiem w stronę domu narzeczonego, ale nagle dostrzegła jak ktoś do niej macha. Zatrzymała się i ujrzała Simona Evansa.
— Panna Woodland? — padło nagle gdzieś zza jej pleców. Drgnęła, zupełnie nie spodziewając się Billa Nelsona.
Nie zauważyła, kiedy do niej podszedł, jednak szybko o tym zapomniała, gdy dostrzegła jego poszarzałą twarz i zmierzwione włosy.
— Co się stało? — zapytała, bo nie wiedziała, co ten mężczyzna tu robił. Wyglądał jednak dość niecodziennie. — Co pan tu robi?
— Szukam Marcusa. Od wczoraj się z nim nie mogę skontaktować. Służący mówią, że nie wiedzą, gdzie jest, chociaż podejrzewali, że wymknął się do pani w nocy i do tej pory u pani jest. — Mówił szybko i co chwilę przełykał ślinę, jakby zaraz miał się nią zakrztusić.
— Ja też go szukam. Też miał do mnie napisać wiadomość, ale do dziś się nie odezwał, chociaż wysłałam mu dwa listy.
— Och, to niedobrze... Niedobrze. Martwię się. Idzie tutaj Evans — zasyczał nagle nad jej głową, aż odwróciła się w stronę rzeczonego mężczyzny.
Simon machał do niej i krzyczał coś, co zwracało uwagę innych ludzi, ale Whitney nie zrozumiała, co mówił. Wyraźnie utykał, był też chyba pobity, ale nie była pewna.
— Panno Woodland, jadę po Stanhope'a. Jak się czegoś dowiem, to dam pani znać.
— Pan wie, gdzie go szukać? — dopytała. Zastanawiała się, czy Nelson rzeczywiście coś wiedział, czy tylko strzelał na ślepo.
Bill był niepokojący, ale wyglądał na zatroskanego i miała nadzieję, że rzeczywiście coś wiedział. Zniknięcie Marcusa było wysoce dziwne. Znów zerknęła na Evansa, który próbował biec, ale jego kontuzja zdecydowanie mu to uniemożliwiała.
Co powinna zrobić? Zaufać Nelsonowi czy samej szukać Marcusa. Ale gdzie niby miała to zrobić? Nie miała żadnych wskazówek, ale najwidoczniej ktoś mu zagrażał i chciała wiedzieć kto to był.
— Domyślam się dwóch miejsc, gdzie mógłby go znaleźć. Ale sam nie wiem. Dam pani znać, jeśli się czegoś dowiem. — Odwrócił się na pięcie i sztywnym krokiem odszedł, zmierzając w stronę powozu, który stał nieopodal.
— Niech pan zaczeka! — krzyknęła nagle, zdając sobie sprawę, że nie mogła odpuścić i musiała odszukać narzeczonego.
Nie ufała mężczyźnie, ale jeśli wiedział, gdzie jest Marcus, nie chciała czekać, aż ktoś łaskawie ją poinformuje. No i wyraźnie poturbowany Evans, który dążył ku niej nie wyglądał zachęcająco. Zawahała się tylko kilka chwil.
Jeśli to on stał za zniknięciem Anglesey'a? Powinna z nim porozmawiać, ale wątpiła czy by powiedział prawdę. Mogła się też mylić, ale w tej chwili zrobiłaby wszystko, żeby tylko odzyskać Marcusa.
— Tak? — zapytał Bill i spojrzał na nią spod rudych brwi.
— Jadę z panem — oznajmiła stanowczo. — Chcę być przy moim narzeczonym.
Miała tylko nadzieję, że będzie cały i zdrowy.
Rozum krzyczał, że nie postępowała właściwie. Powinna najpierw upewnić się, czy Nelson mówił prawdę i służba narzeczonego rzeczywiście nic nie wiedziała. Mogła iść do domu i upewnić się, że tam był, ale... Ale czuła pod skórą, że tak nie było.
CZYTASZ
Znajdziesz mnie o północy✓ [Blizny#2]
Romance#Blizny2 Whitney Woodland za nic w świecie nie chciała wychodzić za mąż. Uważała się za kobietę zbyt ciekawską i żądną przygód, by dać się zamknąć w domu. Musiała jednak stworzyć pozory, ponieważ im bardziej zdesperowaną udawała, tym mniej kandydató...