Maski siedzi przed fontanną w samym środku miasta w Fontaine. Dostała list od fatui mówiący że chcą się z nią spotkać. Nie rozumie czemu akurat ona. Nigdy nic nie miała wspólnego z fatui. Może pare razy jakieś dokumenty im zaniosła ale to i tak nic takiego wielkiego. Robiło się ciemno i coraz bardziej chłodno.
-Lepiej już wrócę.- Powiedziała do siebie maski. Wstała z ławki i udała się do swojego domku.
-Czego ode mnie chcą?- Odłożyła list na szafkę. Znowu odwróciła się w stronę drzwi gdyż ktoś w nie pukał. Otworzyła je i w nich stał Capitano. Blask księżyca oświecał jego maskę. A jak wiadomo Maski lubi maski. "Ulala jaki hot" powiedziała do siebię.
-Słucham?- Zapytała.
-Rozumiem że już otrzymałaś list.- Powiedział spoglądając na wspomnianą rzecz w korytarzu.
-Tak..?- Odpowiedziała niepewnie.
Nic nie odpowiedział i tylko wziął ją przez ramię. Nawet domu nie zamknęła.
-C-co ty robisz?!- Krzyknęła.
-Cicho bądź bo straż przyjdzie.- Powiedział. Tak jak powiedział zrobiła. Nogi miała przy jego twarzy a głowę na plecach, ale nie narzekała. Miała dobry widok na jego dupę. "Ulala" pomyślała.
"To nie będzie nudna podróż''
Po długim czasie chodzenia przed nimi podjechał piękny powóz z dwoma białymi konikami. Jeden fatui agent zeskoczył i przywitał Capitano zapraszając go do środka. Capitano postawił Maski na ziemi i poprosił by weszła i usiadła. Tak też zrobiła.
-A gdzie jedziemy?- Zapytała już całkiem zdezorientowana.
-Snezhnaya.- Odpowiedział.
Już wiedziała że to będzie dłuuuuuuuuuuga droga. Westchnęła i oparła się przy oknie.
Był juz ranek. Maski spała na fotelu i Capitano się na nią patrzył. Próbował tego nie robić ale Maski była taka piękna jej długie fioletowe włosy opadały na jej zamknięte oczy. Nagle konie ostro się zatrzymały przez co Maski prawie spadła na ziemię. Capitano zdążył ją w czasie złapać.
-Wszystko dobrze?- Zapytał.
-T-tak tak..- Powiedziała i od razu usiadła z powrotem na miejsce.
Capitano otworzył okienko za sobą.
-O co chodzi?! Czemu się zatrzymaliśmy?!- Zapytał zdenerwowany.
-Potwory są na drodze. Konie się wystraszyły i nie chcą iść.- Odpowiedział fatui agent.
Capitano westchnął i wyszedł z powozu. Maski spojrzała przez okno jak Capitano walczył z potworami na drodze. Każdego po kolei pokonał bez żadnego problemu. Dziewczyna była zachwycona jaki był silny i wspaniały. Po paru sekundach wrócił do powozu.
-Teraz droga wolna. Jedź i nic nie mów.- Powiedział i trzasnął okienkiem za nim.
Maski nic nie odpowiedziała i spojrzała znowu przez okno. Nie patrzyła wcześniej na otoczenie tylko na swojego crusha. Znajdowali się w końcu w Snezhnayii. Piękny biały śnieg świecił się od słońca. Widziała po drodze niewielkie wioski i ludzi bawiących się w śniegu.
-Wow...- Powiedziała do siebie.
-Coś się stało?- Zapytał.
-Ah.. Nie nie. Tylko, nigdy tu nie byłam. Bardzo tu ładnie.- Odpowiedziała. Ten nic już nie dodał tylko również spojrzał przez okno.
