Pan Won Won był moją ulubioną i jedyną maskotką.
Był najzwyczajniejszym brązowym misiem, który wyróżniał się wyłącznie bordowym szalikiem. Dostałam go na święta od mamy, chociaż wtedy myślałam, że podarował mi go Święty Mikołaj. Od tamtego wieczoru nie rozstawałam się z panem Won Wonem na krok. Kiedy miewałam koszmary, przytulałam się do niego tak, aby jego głowa dotykała mojej skroni, dzięki temu śniło mi się to co jemu, a złe sny odpływały w niepamięć. Pewnego dnia wybrałam się z trzema koleżankami na plac zabaw, który był niedaleko naszej szkoły. Bardzo prosiłam mamę, aby się zgodziła. Nigdy wcześniej nie chodziłam tak daleko bez niej.
Byłam podekscytowana, gdy po wypowiedzeniu dziesiątego "proszę", usłyszałam "możesz iść". Ubrałam na białe stopki, czerwone pantofelki, chwyciłam pana Won Wona za ręke i z uśmiechem wyszłam z domu.
Będąc na placu zabaw, jedna z koleżanek - Yejin opowiedziała o swoim koszmarze.
— Ja zawsze przytulam się do pana Won Wona — powiedziałam przyciągając misia do swojej klatki piersiowej. — Przykładam swoją głowę do jego i śni mi się to co jemu. Panu Won Wonowi nigdy nie śnią się koszmary.
Wszystkie trzy koleżanki roześmiały się po moich słowach. Nie rozumiałam co tak bardzo je rozbawiło. Mówiłam przecież na serio. Przycisnęłam pana Won Wona jeszcze bliżej do swojej piersi.
— Co was tak śmieszy? — zapytałam się, patrząc po kolei na roześmiane twarze Jiwoo, Yejin i Jooseo.Pierwsza odezwała się Jiwoo, dziewczyna z krótkimi, kruczoczarnymi włosami. Była z nas wszystkich najstarsza – chodziła już do drugiej klasy, podczas gdy my dopiero rozpoczęłyśmy naukę w szkole. Często przez to wymądrzała się i uważała za lepszą. Kiedy się z nią nie zgadzałyśmy, łatwo się denerwowała. Nigdy jej nie lubiłam, ale Yejin i Jooseo wręcz przeciwnie – widziały w niej kogoś, kogo powinny naśladować.
— Głupia jesteś. Pluszaki nie mają mózgu, więc nie mają snów.
Głupia. Coraz częściej słyszałam to słowo, lecz nie wiedziałam co oznacza. Najczęściej chłopcy w szkole tak do siebie mówili, kiedy się nie lubili albo kłócili. Zrobiłam krok do tyłu, kiedy ręka Jiwoo sięgała w stronę misia. Wiedziałam, że chciała go zabrać. Już raz tak zrobiła.
— Yah! Dlaczego się cofasz? — ton Jiwoo uniósł się przeraźliwie.
Chwilę później poczułam mocny ucisk na ramieniu, a następnie twardy beton. Gorąco rozlało się po przegubu dłoni i w sekundę przemieniło się w pieczący ból. Śmiech najstarszej wymieszany z tym innych dziewczyn zadźwięczał w moich uszach. Kąciki oczu niekontrolowanie również zapiekły, a niedługo później gorące ślady spłynęły po polikach. Szloch wyrwał się z moich ust.
Pierwszy raz użyłam tego słowa.
— Nienawidzę was!
CZYTASZ
Mr. Won Won // Yang Jungwon
Fanfiction- Każdy uwielbia szczęśliwe zakończenia - czy to w książkach, czy w filmach. Wszyscy chcą wierzyć, że główni bohaterowie pokonają przeciwności losu i będą mogli żyć razem długo i szczęśliwie. Ja też.Ale wolę, gdy historie kończą się boleśnie. Bo ta...