Kolejny marny dzień w szkole. Dopiero zaczął się rok szkolny, a ja już padam. Mam dość.Nigdy w klasie nie byłem zbytnio lubiany, głównie przez mój wygląd zewnętrzny. Często nazywali mnie Jezusem, przez moje długie, kręcone włosy i lekki zarost. Oprócz tego, mówią też, że jestem emo, bo ubieram się na czarno. Szkoda gadać.
~~~
Już parę lekcji za mną. Teraz pora na WOS. Nawet lubiłem te lekcje, między innymi dlatego, że siedzę w tej sali z nikim innym jak Adam Schmidt.
Najprzystojniejszy chłopak w naszej klasie. Uganiała się za nim każda laska. Bez przerwy go podrywają i rzucają w jego stronę jednoznaczne spojrzenia. Pozazdrościć.
Zaczęła się lekcja. Przypomniałem sobie akurat, że mamy dzisiaj kartkówkę, ale z naszą wychowawczynią to sama przyjemność. Po prostu wykułem wszystko na pamięć.
Zaraz po otrzymaniu pytań, zacząłem pisać. Byłem z siebie dumny, że udało mi się to wszystko tak łatwo zapamiętać.
Po oddaniu kartek, w klasie, jak zwykle, rozpoczął się harmider. Jedyne, co było słychać, to głośne krzyki i wrzaski uczniów, wypytujących się co w jakim pytaniu napisali, w czasie, gdy Pani sprawdzała prace.
— Adam, sprawdzam Twoją kartkówkę — powiedziała z uśmiechem Pani Weronika. Jak zawsze, wszyscy nauczyciele faworyzują Schmidt'a.
Minutę później, na twarzy wychowawczyni ujrzałem pewien niepokój i ździwienie. Zwróciła się ona do chłopaka obok mnie — Nie nauczyłeś się, ha?
Po usłyszeniu tych bolesnych słów, szatyn z wystraszoną miną podchodzi, a wręcz podbiega do Pani. Wpatruje się w swoją kartkę, a wychowawczyni tłumaczy mu, co zrobił źle.
Przecież to niemożliwe, on jako jedyny w klasie zawsze był wspaniale nauczony na humanistyczne przedmioty.
— A-ale jak to?! To musi być jakaś pomyłka! To na pewno Filip mi podrzucił tą kartkę! — rzucał we mnie oskarżeniami, które oczywiście były fałszywe.
— Dlaczego miałbym to robić, egoisto? — odpowiedziałem mu. Chyba przesadziłem.
— Egoisto? Żarty sobie stroisz, Klein? — krzyczał w moją stronę, tak jakbym wcale nie siedział w pierwszej ławce tuż przed biurkiem nauczyciela.
— Adam, naprawdę nie wiem czy jest sens tak po prostu oskarżać Filipa. Nie każdy jest idealny — broniła mnie Pani — następnym razem się lepiej nauczysz, okej?
Chłopak wrócił na swoje miejsce obok mnie, jednak dalej był oburzony. Nie dowierzał, że mógł dopuścić się takich błędów.
Gdy zadzwonił dzwonek na wymarzoną przerwę, podążałem chwilę za Schmidtem.
— Słuchaj — zacząłem spokojnie — nie wiem po co kłamiesz. Cały czas byłem zajęty swoją pracą, serio.
Zielonooki się zatrzymał. Mój ukochany los tak chciał, żebyśmy akurat znajdowali się pod szkolnym schowkiem, do którego wepchnął mnie wkurzony Adam.
— Myślisz, że możesz sobie tak ze mną pogrywać? Nie rób sobie jaj, Klein — rzucił we mnie pogardliwym spojrzeniem, po czym zaczął się do mnie zbliżać.
Gdy był już niebezpiecznie blisko mnie, poczułem, jak rozpala mnie wstyd i jednocześnie podniecenie, bo Schmidt był nieprzewidywalny. W każdym momencie mógł zrobić mi krzywdę. Nigdy nie wiadomo, co siedzi w jego głowie.
Po pewnej chwili intensywnego wpatrywania się we mnie, zielonooki zabrał głos.
— Teraz brak Ci słów? Już zadbam o to, żebyś dostał na co zasługujesz — rzekł, po czym, niczym wampir, wbił się w moje usta, z hukiem popychając mnie o ścianę.
Odębiałem.
Zaczynało się powoli. Szatyn wepchnął swoją prawą rękę pod moją bluzę. Zaczynał wspinać się po moich plecach, sprawiając, że dostałem gęsiej skórki.
Zawsze wiedziałem, że podobają mi się mężczyźni, ale nie sądziłem, że cokolwiek mogło potoczyć się w ten sposób.
Schmidt zachowywał się, jakbyśmy byli sami w domu, a przecież znajdowaliśmy się w szkolnym schowku.
Delikatnie położył moje ciało na stoliku obok, nie przerywając tym pocałunku. Zaczął podwijać moją bluzę do góry w celu jej ściągnięcia, co sekundę później mu się udało.
— Odwróć się, księżniczko — wyszeptał szatyn, chyba przypominając sobie, gdzie jesteśmy.
Posłusznie wykonałem jego polecenie i położyłem się na brzuchu. Chłopak w chwilę zdjął ze mnie spodnie razem z bokserkami, jakby był od tego ekspertem.
Teraz, gdy mój tyłek był już na widoku Adama, ten zaczął się ze mną droczyć. Krążył swoimi palcami po moim odbycie.
Niespodziewanie po chwili przejechał swoim językiem po moim całym rowku, zahaczając o plecy. Zamurowało mnie.
Po tym wsunął we mnie swojego członka, sprawiając, że jęknąłem dość głośno, za co dostałem klapsa.
— Ale jesteś ciasny, kochanie — wymruczał seksownie do mojego ucha.
Wchodził i wychodził, jakby nie było końca. Cudowne chwile przyjemności. Nigdy tego nie zapomnę. Najlepszy pierwszy raz, jaki mogłem mieć.
Moment później z transu obudził nas dzwonek na lekcję. Szatyn oczywiście doszedł we mnie, a ja na stolik, brudząc przy tym jakieś detergenty. Chłopak wysunął się we mnie i odwrócił mnie na plecy.
Całowaliśmy się namiętnie. Miałem wrażenie, jakby to było niebo w piekle. Czułem, jak jego mokry, ciepły język penetruje moją jamę ustną. Było wspaniale, dopóki nie przypomniałem sobie, że chwilę temu Adam dosłownie wylizał mi dupę.
Zielonooki pomógł mi wstać i się ubrać, po chwili wycierając moją spermę z blatu jakąś chusteczką wyjętą z plecaka.
Przytuliliśmy się na pożegnanie i ruszyliśmy w stronę sali od chemii. A propos, chemię to ja czuję do tego właśnie faceta.
— Jesteś wspaniały, Filipku — rzucił szatyn, przyśpieszając nas obu na lekcję.
-----------------
ogolnie te opowiadania beda mega z dupy, mam nadzieje, ze sie podoba 😘😘
YOU ARE READING
Heaven In Hell
Teen Fictionbl highschool sweethearts - oneshots characters based on real people in my high school x