1. Chodnik

15 2 3
                                    

To co się teraz wydarzy jest bardzo ważnym akcentem tej historii. To tutaj wszystko się zacznie, na tym chodniku niedaleko sklepu Lewiatan o godzinie 9:46. Jeśli wam życie miłe to lepiej to zapamiętajcie.

Pov: Alan

Poranek był boski, a promienie słoneczne, które odbijały się od chodnika były jak bogosławieństwo. Byłem zachwycony gdy podeszwy moich butów stąpały po chodniku i urzeczony tym, że mogę iść do pracy stawiając stópki na tak cudownej kostce.
Odkąd pamiętam jestem bardzo tajemniczym, mystery bojem. Dlatego szedłem z telefonem w nosie kierując się powoli w stronę swojej pracy.
Zapatrzony w ekran telefonu nie zauważyłem dziewczyny, której kroki zaczęły przyśpieszać. Nagle poczułem, że stanąłem komuś na drodze. Zderzenie było nagłe i totalnie się go nie spodziewałam, a bolało jak chuj.

- AAAAAAAAAAAAAAAA!!!! - wydarłem mordę w niebo głosy.

Wyjebałem się, jedyne co czułem to ból.  SERIO MÓWIĘ. Tak mnie zabolała dupa, że o ja pierdole. Niech ci ludzie patrzą jak idą xd.
Zdenerwowany uniosłem wzrok i ujrzałem twarz dziewczyny. "O JA-PIER-DO-LE" - pomyślałem i zacząłem spierdalać gdzie pieprz rośnie.
Kurwa mać... Myślałem, że ten jebany urząd skarbowy już sobie odpuścił i mają mnie głęboko w dupie.
Serce mi biło jak szalone.
Niestety podczas mojej ucieczki musiałem zejść z niebiańskiego chodnika i teraz stałem za rogiem sklepu Lewiatan.  Korzystając z sytuacji i z tego, że tutaj sobie dorabiam, wyjąłem kluczyki z kieszeni i prawą ręką otworzyłem drzwi które znajdywały się obok mnie.
Drzwi prowadziły na zaplecze sklepu. Wszedłem w głąb zaplecza, a gdy trochę ochłonąłem udałem się do kasy.

Incydent, który miał miejsce paręnaście minut temu bardzo szybko poszedł w zapomnienie. ez?
Bez żadnych rozkmin i kaki w gaciach zabrałem się do pracy i zacząłem obsługiwać pierwszych klientów. Jak na mój pierwszy dzień tutaj wszystko wydawało się w porządku.  No bo co mogło pójść nie tak? Kurwa wszystko.
Do kasy podbiła jakaś stara pruchwa. Nie wiem kuźwa jakaś farbowana spasiona blondyna. Tak wiem, że to bodyshaming i bulling, mam to w chuju. Wracając. Babsztyl popatrzył się na mnie i zmierzył mnie wzrokiem od góry do dołu.

- Co? - zapytałem się.

- Gówno. Pan nie jest za młody, żeby tu pracować? - odburknęła.

"Co za wredna jędza." - pomyślałem sobie.

- Nie? W czym problem? - xd jak mnie wkurwiają tacy randomowi ludzie.

- Aha, ok. Sprzedasz mi fajki? - zapytała.

-A ma pani dowód? 😃 - popatrzyłem się na nią z uśmiechem na ryju.

- Nie, zostawiłam w domu🙁

Nie wiem kurwa tak szczerze, to babsko wyglądało jakby mogła być babcią mojej babci. Zirytowała mnie więc xd beka z niej, łatwo nie będzie miała.

- W takim razie nie sprzedam Pani papierosów.
Po za tym palenie to cringe więc proszę wracać do domu i przemyśleć swoje zachowanie.

-Synku ale ja mam 84 lata. Daj te papierosy! - podniosła na mnie głos.

Co ona sobie wyobraża? Że będzie na mnie darła japę? Na japę to ja jej mogę nasrać. Nie mój problem, że nie ma dowodu.

-Nic pani nie dam, proszę wypierdalać. - oświadczyłem bardzo spokojnie.

- W takim razie idę pogadać z kierownikiem! - zagroziła mi. Jezu typiara aż była cała czerwona.

- A niech Pani idzie. - odpowiedziałem jej całkowicie nieprzejęty tym co te stare babsko pierdoli.

XDDD typiara się tylko na mnie popatrzyła jakby miała zaraz się posrać i serio poszła szukać kierownika. Down.
Nie minęło 5 minut, a ona wróciła z kierownikiem, szczam. Co za debilka.

- O co chodzi? - zapytał się mnie kierownik.

- O to, że ten bachor nie chce mi sprzedać papierosów. - odezwała się babcia.

- Czemu jej nie chcesz sprzedać fajek? - pytał się mnie kierownik.

- Bo nie ma dowodu. - wytłumaczyłem.

- Pajacu, ja mogłabym być twoją babcią. - wykłócała się przy kierowniku.

- Dobra Alan, zwalniam cię. - westchnął.

- Lol za co Xd? Za to, że jej nie dałem fajek, bo dbam o zdrowie tej Pani. - powiedziałem z beką.

- W sumie racja, dostajesz podwyszkę, a Pani niech stąd spierdziela. - pokazał jej palcem na drzwi.

- Ez? - skwitowałem z uśmiechem na twarzy.

Babsko zrobiło do mnie minę jakby miała zaraz puścić kleksa w gacie. Odwróciła się w stronę wyjścia i dodała:
-Jeszcze się z tobą policzę kaszalocie.

Jedyne co teraz zrobiłem to wybuchłem śmiechem, usatysfakcjonowany tym, że dostałem podwyszkę pierwszego dnia roboty.
XDDDD Szczerze? Mam to w dupie, ale mam nadzieję, że chociaż chodziło jej o kaszalota spermacetowego, a nie jakieś innego no nejma.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Sep 10 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Kaka Love Story.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz