Villows wyszedł z sali, a z zamknietciem drewnianych białych drzwi w klasie zaczęły się głośne rozmowy.
Po około siedmiu sekundach poczułam lekkie uderzenie zwiniętej w kulkę kartki papieru w głowę.
Znowu to samo.
Wzięłam kartkę w dłoń i nie zważając na treść napisaną w środku wstałam z ławki i podeszłam do osoby, która wyczyniała się do zrobienia czegoś tak radykalnego.
Caden spojrzał na mnie z tym swoim przeklętym uśmiechem przesiąkniętym politowaniem.
- Miller, nie nudzi ci się już to? - Zapytałam go znudzona.
Od trzech tygodni kładzie mi kłody pod nogami, gdy tylko nadarzy się okazja. Tłumaczy to słowami:
"Jesteś nudna, Hernandez."Ja jestem nudna? No może trochę, ale kim on jest przepraszam bardzo, żeby mnie oceniać? Wypraszam sobie.
Szatyn wstaje z ławki i patrzy na mnie z góry. Jest ode mnie wyższy o głowę.
- Hernandez, rozchmurz się. Zawsze chodzisz taka smutna. Złość piękności szkodzi, a tobie się już powoli zapasy kończą.
Kurwa, jak on mnie irytuje.
- Martwisz się, że będę mieć zmarszczki? Słodkie, że się troszczysz, ale mi nic nie jest, kaczuszko.
Caden wziął głęboki wdech i zbliżył się do mnie trochę.
Nie lubił, gdy go tak nazywają. W ósmej klasie na korytarzu zdjęli mu spodnie, ukazując jego niebieskie bokserki w żółte kaczuszki. Był wtedy pośmiewiskiem przez chwilę, ale wszyscy szybko o tym zapomnieli. Ja nie. W końcu to jego dotknęło coś złego, a nie mnie.
- Jak jeszcze raz tak do mnie powiesz to...
- To co? - przerwałam mu. - Naślesz na mnie swoich głupich kolegów, którzy i tak nie podniosą na mnie ręki bo nie są damskimi bokserami, czy raczej będziesz we mnie rzucał kulkami z papieru, które gówno mi robią?
Chłopak zamilkł. Byłam tak skupiona rozmową, że nie Po chwili otworzył usta, żeby coś powiedzieć, ale nauczyciel wszedł do sali.
Rozejrzałam się po pomieszczeniu. Kilkanaście telefonów skierowane w naszą stronę.
No to zajebiście.
- Panno Hernandez, panie Miller. Do ławek, już.
Z nauczycielem od historii nie można rywalizować. Albo wykonujesz jego polecenie, albo nie masz życia na jego lekcjach. Wolałam nie ryzykować, więc przepraszając nauczyciela pośpiesznie udałam się na swoje miejsce.
Jeśli przez tego niedorobionego umysłowo pojeba stracę tytuł ulubionej uczennicy Villowsa to chłop bedzie miał darmową kastrację.
Przez resztę lekcji siedzę cicho i robię notatki z lekcji. Gdy w koncu dzwoni dzwonek nie śpieszę się z wyjściem z sali, więc zostaję ostatnia.
- Cassie mogłabyś na chwilę zostać?
Nadal mnie lubi.
- Oczywiście, panie Villows.
Uąmiecham się do nauczyciela i staję obok jego biurka.
Villows jest dość wysoki, ma jasne blond włosy i ciemne oczy i jak nauczyciela jest dość młody. Gdy na mnie nie patrzy i szuka czegoś w torbie mierzę go wzrokiem z dołu do góry. W sumie to jest nawet nieźle zbudowany.
Cassie wywal to sobie z głowy, to twój nauczyciel, idiotko.
Henry wyciąga z torby zielony zeszyt. MÓJ ZESZYT.
- Zostawiłaś go ostatnio na ławce. Nie powinienem być wśpiski, ale praktycznie całą lekcję w nim pisałaś i chciałem zobaczyć czym byłaś, aż tak bardzo pochłonięta. Przeczytałem kilka stron i szczerze... - Zrobił krótką przerwę. Jestem już gotowa na krytukę. - Nie jestem zawiedziony.
Otworzyłam szeroko oczy.
- Usiądz Cassie.
Siadam w ławce i czekam na kontynuację tego co powie.
- Kiedyś bardzo interesowała mnie literatura, ale gdy zostałem nauczycielem odłożyłem to hobby na bok. Może i treść, która jest zawarta na tych kilki kartkach nie jest odpowiednia co do twojego wieku, aczkolwiek podoba mi się. Wiążesz jakąśprzyszłośc z pisaniem?
Chwilę zastanowiłam się nad tym pytaniem.
- Raczej nie, robię to bardziej hobbistycznie. Wątpie, że kiedyś chciałabym to wydać. Jest to w ewentualności jakiś mój plan B.
- Rozumiem - odpowiedział, kiwając głową. - Zanim pójdziesz. Powiedz mi, naprzykrza ci się Caden? Jeśli tak to mogę z nim porozmawiać.
Uśmiecham się.
- Nie trzeba. Poradzę sobie z nim.
Wychodzę z sali i kieruję się do szafki po książkę, którą tam zostawiłam. Pakuję ją do plecaka, zamykam szafkę, a gdy tylko patrzę w prawą stronę widzę Jaydena. Tylko jego tu brakowało.
- Idziesz do biblioteki? - Zapytał szatyn, opierając się o szafki.
- A co?
- Jeśli masz wolne może chciałabyś... się przejść? Albo coś.
Nie. Idz dręczyć dupe swojej dziewczynie.
- A co z Nicole? - pytam uśmiechając się ironicznie.
Chłopak wzdycha, a ja chcę go ominąć, gdy on łapie mnie za ramię.
- Zaczekaj. Pokłóciliśmy się. - wyjaśnił patrząc mi w oczy.
Zaczynam udawać, że mnie to obchodzi.
- Kurde, to nie dobrze. Ale wiesz co? - Zmieniam współczucie na obojętność. - Mam to w dupie.
Wyrywam się z jego uścisku i idę do wyjścia. Ten idiota zepsuł mi humor.
Odpuszczam sobię bibliotekę i wracam do domu. Po powrocie biorę szybki prysznic i omijając kolację, myję zęby i kładę się spać. Przed zaśnięciem cały czas myślę o Jaydenie.
~~~~
Jest to dość krótki rozdział ale przysięgam że następne będą dłuższe.
Jakie macie pierwsze wrażenie o Jaydenie i Cadenie?
Do następnego!
CZYTASZ
Oczami za ścianą
Teen FictionCassie jest dość pogodną dziewczyną. Jednak za jej ładnym lecz często fałszywym uśmiechem kryje się wiele nie zagojonych ran i dużo blizn. Czy uda jej sie zatrzymać je pod płachtą? A może płachta spadnie? Albo ktoś ją zrzuci? Lepszym pytaniem byłoby...