~Prolog~

19 4 8
                                    

Trzasnąłem dziwami. Ledwo co wróciłem do domu a rodzice już się kłócą. Ojciec jak zwykle pijany krzyczy na moją mamę. Jak ja tego nienawidzę! Czasami chciałbym po prostu zniknąć. Cisza, spokój... Niestety, czas wrócić na ziemię. Siedzę sam o 22 w pokoju i rysuję. Nie jestem w tym jakiś wybity ale sprawia mi to przyjemność. Jestem zmęczony po dniu w szkole. Bycie popychadłem nie jest łatwe. Dzisiaj zabrali mi plecak i rzucali nim sobie, a biedny ja musiałem za nimi ganiać. W zeszły piątek zamknęli mnie w szafce, a we wtorek wyrzucili moje rzeczy do śmieci. Jestem szkolnym pośmiewiskiem. Każdy dzień to udręka. Dlaczego akurat ja? Co ja takiego zrobiłem? Życie jest nie sprawiedliwe.

Z rozmyślenia wyrwał mnie dźwięk tłuczonego szkła. Wyszedłem z pokoju sprawdzić co to. Mój ojciec stał nad moją mamą z rozbitą butelką. Zbiegłem ze schodów tak szybko jak mogłem i chwyciłem go za ramię.

-Nie wtrącaj się gnojku! - odburknął mój ojciec i odepchnął mnie. 

Zacząłem panikować. On może zrobić jej krzywdę! Nie pozwolę na to... 13 lat męki nie może się tak skończyć!

Spróbowałem jeszcze raz. Podszedłem do niego i próbowałem wyrwać mu niebezpieczny przedmiot. On jednak nie dawał za wygraną i zaczęliśmy się szarpać. Poczułem że ostry kawałek szkła wbija mi się w rękę. Bolało jak diabli, ale nie poddawałem się .Chwyciłem jego dłoń i wyrwałem mu stłuczoną butelkę. On jednak tylko usiadł w fotelu i otworzył kolejną puszkę z piwem.

Szybko wyrzuciłem niebezpieczną broń do śmietnika. Oczywiście do zielonego pojemnika, segregujemy śmieci!

Spojrzałem na swoją dłoń. Była cała zakrwawiona. W jednym miejscu był nawet jeszcze wbity kawałek szkła.

Moja mama z przerażeniem w oczach wbiegła ze mną na piętro. Weszliśmy do mojego pokoju.

-William! Coś ty narobił! On mógł zrobić ci krzywdę!

-Mamo, on chciał cię skrzywdzić! Nie mogę do tego dopuścić... Ciężko pracujesz na nasze utrzymanie, a on wcale nie pomaga...

-Chciałam ci coś powiedzieć... Moja siostra mieszka kilka godzin drogi z tond. Myślałam nad tym długo, ale już postanowione. Wyprowadzamy się do Katy. Zostawimy to wszystko za sobą, we dwoje.

-Mamo! To świetnie! W końcu się od niego uwolnimy! - Byłem niewyobrażalnie szczęśliwy.

Wszystkie moje problemy, szkoła, kłótnie, wyparowało! Przeprowadzka jest jak rozpoczęcie nowego życia! Nawet o tym nie marzyłem!

Po samodzielnym opatrzeniu mojej ręki poszedłem się umyć. Nie mogę w to uwierzyć! To chyba najszczęśliwsza chwila mojego życia! - pomyślałem

Ubrałem swoją ulubioną piżamę z kotem i wczołgałem się do łóżka. Było mi tak dobrze i cieplutko że sam nie wiem kiedy odpłynąłem do krainy Morfeusza...



*403 słowa. Jak na prolog to całkiem nieźle. I tak dużo dzieje się na samym początku, strach się bać co będzie dalej! Mam nadzieje że lektura się podobała! Do następnego przeczytania!*

Przez żart do serca|~Jak poznałem najcudowniejszą osobę na świecie~|[BxB]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz