~Rozdział 1~

12 3 36
                                    

Otworzyłem oczy. Mój budzik natrętnie grał melodię Nothing Else Matters. Wyłączyłem go i usiadłem na łóżku. Znajdowałem się w dosyć sporym, pomalowanym na niebiesko pokoju, w którym znajdowało się okno z widokiem na okolicę. Wstałem i podszedłem do niego. Gdy otworzyłem szklane drzwiczki moim oczom ukazał się piękny krajobraz - zielone pagórki pomiędzy którymi rozpościerały się pola i łąki. Widok był oszałamiający! Ptaki ćwierkały, promienie wschodzącego słońca lekko muskały moją twarz, wszystko budziło się do życia. Miałem wrażenie że z każdą sekundą mojego pobytu tutaj, wszystko staje się piękniejsze!

Ale jak ja w ogóle się tutaj znalazłem? Cóż, o tym właśnie mówię.

*Kilkanaście godzin wcześniej*

Szybko pakowałem swoje rzeczy do walizki. Dziwnie czułem się z myślą o tym że już nigdy nie przekroczę progu tego domu... Od zawsze marzyłem o tym, by odciąć się od tego wszystkiego, a kiedy w końcu ma to nastąpić, nie jestem pewny. 

Mieliście kiedyś tak, że kiedy osiągaliście swój cel, nie wiedzieliście co dalej? Właśnie tak się teraz czuję.

-Will, zejdź już na dół! Wychodzimy! - zawołała moja mama.

-Idę! - odkrzyknąłem jej domykając walizkę. Nie była ona jakaś ciężka bowiem mój pokój był bardzo ubogi. Wziąłem ze sobą tylko moje ubrania, parę butów, rzeczy do rysowania oraz moją Nokię, którą dostałem od dziadka. I tak nie używałem tego telefonu, bo nie miałem żadnych znajomych, ale może w nowym miejscu kogoś poznam...

Szybko zbiegłem po schodach na dół. Moja mama już tam na mnie czekała. Ojciec spał na kanapie. Spojrzałem na mamę a ona odwzajemniła moje spojrzenie. 

Ostatni raz spojrzałem na nasz mały dom. Część mnie chce tu zostać, ale wiem że będzie już tylko lepiej. Wpakowałem walizki do naszego skromnego bagażnika i ruszyliśmy.

Przed nami 4 godziny jazdy - pomyślałem. Na szczęście ratował mnie mój szkicownik i mp3 ze słuchawkami mojej mamy. Puściłem sobie Depeche Mode. Konkretniej to Enjoy The Silence.

Po jakimś czasie zasnąłem. Nieustanny, stłumiony ryk silnika jest usypiający. Nawet nie pamiętam co mi się śniło, wiem tylko że był to dobry sen. 

*3 godziny później*

Obudziła mnie czyjaś ręka lekko trącając mnie w ramie. Ospale otworzyłem oczy. Wyjrzałem przez okno, to co zobaczyłem było niesamowite. Zielone łąki, pagórki, drzewa, śpiew ptaków. Tyle wolnej przestrzeni! Już wiedziałem że będzie mi się tutaj podobać. 

Wysiedliśmy z auta. Dopiero teraz poczułem jak bardzo zdrętwiałe mam nogi. Wyciągnęliśmy nasze walizki z bagażnika naszego żółtego autka. Teraz widok jeszcze bardziej zapierał dech w piersiach.  Odgłosy natury odprowadziły nas pod drzwi sporego drewnianego domu. Byłem prawie pewny że to dom mojej ciotki. 

Dotarło coś do mnie. Będę tutaj mieszkać! - pomyślałem. 

- Witajcie! Marry! I twój syn, William! Bardzo mi miło że was widzę! Wejdźcie, zrobię herbatę.

Weszliśmy do dosyć dużego przedsionka. Z liczby butów można było wywnioskować, iż ciotka Kaity nie ma żadnej rodziny poza nami.

Z holu wchodziło się do dużego salonu. Stamtąd można było wejść na piętro lub do kuchni. Cały dom był bardzo stary. Zakładałem że należał on kiedyś do moich dziadków.

-Słyszałam co się u was ostatnio dzieje... Przykro mi z powodu Rogera. Mam nadzieje że będzie się wam u nas podobać! - usłyszałem z kuchni.

Zaraz, "u nas" ? Przecież ona nie ma rodziny!? - pomyślałem.

Nagle coś zamiauczało. Z salonu wyszedł bury kot o niebieskich oczach. Nigdy nie widziałem kota z tak bliska. Spojrzał na mnie i zaczął łasić się do moich nóg. Pogłaskałem go. Był taki puchaty!!!

-O! Widzę że już zdążyłeś poznać Ediego! Bardzo trudno zdobyć jego sympatię, ale widzę że już ci się to udało! - Zwróciła się do mnie ciocia.

Zaskoczyła mnie ta informacja. Poczułem się wyjątkowo. Taki kochany kotek <3

-Jeśli chcesz, możesz iść na górę, podejrzewam że ci się tam spodoba! - powiedziała Kaity.

Wziąłem więc moje rzeczy i poszedłem na górę. Ed poszedł za mną. Chyba na prawdę mnie polubił - rozmyślałem. 

Gdy dotarłem na górę, moim oczom ukazał się dużych rozmiarów korytarz.  Wiele par drzwi ciekawsko przyglądało się nowym gościom. Ciekawość kusiła mnie do otwarcia którychś z nich, jednak udało mi się powstrzymać. Will, jesteś tutaj gościem, nie możesz robić wszystkiego czego tylko chcesz! - skarciłem się. 

Najbardziej jednak zaintrygowały mnie drzwi na samym końcu korytarza. Ed widząc to podszedł do nich i zamiauczał. To chyba znak że mogę tam wejść. - pomyślałem. 

Jak pomyślałem, tak zrobiłem. Moim oczom ukazał się spory pokój pomalowany na niebiesko. Duże okno wpuszczało do środka dużo światła, przez co wydawało się iż jest on większy niż w rzeczywistości. Staromodne łóżko ze świeżą pościelą stało pod ścianą. Komoda i lustro znajdowały się w kącie pokoju. Biurko oraz fotel stały na przeciwko łóżko. Ed wskoczył na moje nowe łóżko. Pogłaskałem go i też usiadłem. Było ono zdecydowanie bardziej wygodne od mojego starego łóżka. 

Po rozpakowaniu moich rzeczy położyłem się. Do mojego nowego pokoju weszła ciocia.

-Hej, jak ci się podoba?

-Jest CUDOWNIE! - Odpowiedziałem

-Cieszę się że ci się podoba 

-Mógłby dostać twój numer telefonu?

-Dobrze. To tak...

Wyciągnąłem moją kochaną Nokię od dziadka. Ciocia wytrzeszczyła na to oczy.

-To twój telefon?

-Tak, a co?

-Wydaje mi się że nastolatek w tych czasach powinien mieć już komórkę. Poczekaj chwilę, wydaje mi się że mam gdzieś mój stary telefon!

Ona mnie w ciąż zaskakuje! Nowy telefon oznaczał nowe życie. Nokia od dziadka jest oczywiście za cenna do wyrzucenia więc ją zostawię. - pomyślałem

Po chwili Kaity wróciła z telefonem podobnym do telefonu mojej mamy. 

Miał dotykowy ekran, aparat, latarkę... Chyba na raz wszystkiego nie rozwikłam! - zastanawiałem się

-Bardzo ci dziękuję ciociu! - wstałem i przytuliłem się do niej.

-Nie ma sprawy, czas by twoje życie wyglądało w reszcie jak życie nastolatka!

Zaśmiałem się. Ciocia pożegnała się ze mną i wyszła zamykając za sobą drzwi. Wróciłem na łóżko. Ed zdążył już zasnąć. Naprawdę musi mnie lubić.

Odpaliłem nowy telefon i zacząłem sprawdzać co jeszcze kryje ten czarny przedmiot. Znalazłem wiele ciekawych rzeczy. Do tej pory nawet nie wiedziałem że istnieją takie!

Ten dzień był na prawdę pełen wrażeń! Nadal nie mogę uwierzyć że udało mi się tak po prostu oderwać od przeszłości! - pomyślałem

Z przemyśleń wyrwał mnie nagły ból ręki. Podwinąłem rękaw który do tej pory był naciągnięty. Opatrunek który założyłem sobie zeszłej nocy był czerwony. Zacząłem lekko panikować. Szybko wyciągnąłem z torby bandaż. Odwinąłem opatrunek i go zmieniłem. Dziwiłem się temu że cały czas krwawię. Rana powinna się już raczej zasklepić. 

Westchnąłem. Ze zmęczenia moje powieki sam zaczęły opadać. Wtuliłem się w poduszkę i odpłynąłem.

Tak właśnie oto znalazłem się tutaj, w domu mojej ciotki. Ciekawe co dzisiaj mi się przytrafi...



*1053 słowa! Dosłownie jest 5 nad ranem a ja w końcu skończyłem pisać ten rozdział! Mam nadzieje że uda mi się w końcu zakończyć jakieś opowiadanie! Jeśli uda mi się, to rano wstawię wam okładkę którą narysowałem. Miłego czytania innych dzieł! Baj~*

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Sep 14 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Przez żart do serca|~Jak poznałem najcudowniejszą osobę na świecie~|[BxB]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz