To był ten test o którym adepci szkoły magi mówili z największym przestrachem. Test który oblewało tak wielu i o którym nikt nigdy nie chciał nawet wspominać.
Wchodząc do pomieszczenia zobaczyłem inkrustowane magicznymi runami zwierciadło, a w nim coś co z jednej storny przypominało ludzką sylwetkę, a jednocześnie coś przerażającego i napawającego odrazą. To coś było potworem, poczwarą skarłowaciałą i wykrzywioną w przedziwnym grymasie. Gdy nasze spojrzenia się spotkały ogarnął mnie strach którego dotąd nie znałem.
Odwróciłem się i w panice podbiegłem do drzwi, ale gdy zacisnąłem dłoń na chłodnym metalu, zatrzymałem się.
Musiałem „stawić temu czoła".
Uciec, to oblać.
Ale co zrobić gdy serce, wali jak oszalałe, gdy umysł plącze rozszalałe myśli i gdy tak bardzo, bardzo chce się wiać.
Czego tak się bałem?
Nie byłem wstanie się poruszyć, wiedziałem, że ten potwór zamknięty w lustrzanej toni nie zbliży się do mnie nawet na krok ale do cholery jasnej, nie mogłem się ruszyć.
Czym był ten stwór?
Wiedziałam, ale ze wszystkich sił odrzucałem od siebie tę myśl. Moja dłoń coraz silniej zamykała się na klamce, krew huczała mi w uszach.
Ten potwór...
To byłem ja.
Uścisk zelżał, gdy tylko te słowa przeszły przez moją głowę.
Za moimi plecami po drugiej stronie magicznego lustra byłem ja sam. Wszystko czego w sobie nienawidziłem wszystko co wypierałem i wszystko co napawało mnie odrazą.
Musiałem „stawić temu czoła".
Po moim policzku spłynęła chłodna lepka łza. Wzdrygnąłem się, raz, drugi trzeci. Chłodną od metalu dłoń położyłem na sercu i głęboko wciągnąłem powietrze.
–To ja, –wyszeptałem cichutko. –To tylko ja.
Powoli odwróciłem się w stronę zwierciadła ale po drugiej stronie zobaczyłem tylko... światło?
CZYTASZ
Czyste wordery
Short StoryCzyste wordery to kompilacja zwycięzców cyklicznych wyzwań w których członkowie naszej grupy pisarskiej (plus zaprzyjaźnionych grup które też chcą też się bawić) starają się napisać zamknięte opowiadanie mieszczące się w limicie 300 słów (+- 100 ;...