Rozdział 1

713 104 42
                                    


Star ( 16 lat)


– Ja rozumiem pani tok rozumowania i jak najbardziej zgadzam się z tym, ale proszę wziąć pod uwagę Star.  Gdyby, była przeciętną zawodniczką nie odbywałaby się z państwem ta rozmowa. Nasza szkoła jest jedną z lepszych placówek w całym stanie, a warunki na rozwój państwa dziecka, które proponujemy są, jak najbardziej korzystne. – Ta wymiana zdań między moimi rodzicami, a papugą w graniaku zaczynała być ciekawa, tylko popcornu mi brakowało.

– My się chyba nie rozumiemy – podniosła głos moja mama – zapoznaliśmy się z waszą propozycją, ale nie godzę się na to, by moje dziecko jeździło ponad godzinę do szkoły! Matematyka jest mi  bardzo dobrze znana panie... – oho, zapomniała nazwiska.

– Bentley – dopowiedział mężczyzna.

– Właśnie, panie Bentley. Godzina w jedną stronę, godzina w drugą, treningi, przecież to jest ponad dwanaście godzin poza domem, a gdzie w tym wszystkim nauka?

– Nasi uczniowie mają najlepsze grono pedagogiczne, które jest wyrozumiale. Cała kadra nauczycielska zostanie poinformowana o warunkach Star.

– Ale ja nie chcę aby dawali jej taryfę ulgową,  ponieważ  jest sportsmenką! Ona ma zdać egzaminy, a nie przeskakiwać z roku na rok! – fuknęła moja matka. – Ja muszę mieć gwarancję, że przeniesienie jej do państwa szkoły nie odbije się na nauce!

– Ale ja panią rozumiem i patrząc na osiągnięcia państwa dziecka w poprzedniej szkole i zapoznaniem się z jej wynikami w nauce śmiem twierdzić, że nie będzie to kolidować z nauką. Nawet jeśli, ale mówię tak czysto teoretycznie, gdyby miała jakieś braki to zapewnimy jej indywidualny tok nauczania. 

– Ja widzę, że jednak nie mamy o czym rozmawiać! – Zbulwersowała się mama.

– Panie Bentley – do rozmowy w końcu wkroczył mój ojciec – żonę ponoszą nerwy. Bardzo dziękujemy za wizytę, ale wie pan dobrze, że takie decyzje nie powinny zapadać pod wpływem emocji. Porozmawiam razem z żoną oraz córką i damy panu odpowiedź. – Uwielbiłam w nim to opanowanie.

– Oczywiście rozumiem. Oczekuje odpowiedzi w ciągu dwóch tygodni i mam nadzieję, że weźmiecie państwo pod uwagę przyszłość Star. Szkoda by było, gdyby taki talent się zmarnował. Ma u nas zapewnione miejsce w pierwszym składzie, ale przed tym tak, jak wspomniałem, musiałaby odbyć treningi adaptacyjne. To jest sport drużynowy, gdzie ważne jest zgranie całego  składu, tylko wtedy drużyna odnosi sukces.

– Dziękuję za objaśnienie, dokładnie wiemy, jakie zasady panującą w koszykówce. – obruszył się tato, że ktoś mu wyjaśnia coś oczywistego.

– To  ja już się będę zbierał i czekam na państwa decyzję. Bardzo dziękuję za rozmowę i poświęcony czas. – Widzę zawód na jego twarzy, ale co on sobie myślał, że wpadnie tu i oczaruje moich rodziców? Nie pójdzie to tak łatwo.
– My z żoną również dziękujemy za okazanie zainteresowania nasza córką. Odprowadzę pana  do drzwi.

Obaj wstali i podążyli w stronę wyjścia. Mama jedynie zerkała na mnie, chcąc wyczytać z mojej twarzy  emocje, ale byłam pewna, że zachowałam pokerową twarz. Bo jak? Znalazłam się między młotem a kowadłem. Marzył mi się pierwszy skład w Park Vie, a z drugiej strony był jeszcze Andrew. Przeniesienie oznaczało mniej czasu spędzonego z nim i chyba jeszcze nie byłam na to gotowa. On mnie potrzebował.

– To się porobiło. – Do salonu wrócił tata z nietęgą  miną, on tak samo, jak ja nie wie, która decyzja będzie słuszna.

– Mamy dwa tygodnie, to kawał czasu – chyba – nie powiem, że nie chcę, ale mama ma rację , że dojazd i powrót to dwie godziny wyjęte z mojego dnia– które mogłabym spożytkować na naukę, ale tego już nie dodałam.

– Właśnie, nie wiem już co robić. Prześpimy się z tym i porozmawiamy na spokojnie jutro. To bardzo ważna decyzja. – Widzę udrękę na twarzy mamy.

– Andrew znowu słucha podcastów? – starałam się zmienić temat.

– A jak myślisz? Dzisiaj jest wtorek więc jakieś premiery wrzucili.

– To, ja lecę na boisko.

– Tylko nie siedź tam do nocy! – słowa ojca, zawsze brzmią tak samo. On rozumiał moją pasję, ale ... właśnie zawsze było jakieś ale...

Zdołowana, tak byłam zdołowana i musiałam to jakoś odreagować. Jak ja miałam wybrać? No, jak? Moje marzenie, było na wyciągnięcie ręki, ale jakim kosztem! Mówią, że gwiazdy świecą tylko w ciemności, ale nie ta jedna! Andrew mimo otaczającego go mroku stał się światłem, które dawało nadzieję. To właśnie on, nigdy nie pozwalał mi upaść i pokazał świat od zupełnie innej strony. Nie mogłam zrozumieć, dlaczego los stawiał przede mną tak trudne decyzje do podjęcia. Miałam zalewie siedemnaście lat i nie wiedziałam, czy pogoń za marzeniami jest warta zachodu.

Pobiegłam do pokoju, by się wydostać z tych ubrań. Dżinsy i obcisła bluzka, to nie było zestawienie idealne dla mnie. Dusiłam się. Te ubrania mnie dusiły, tak jakby ktoś krzyczał mi prosto w twarz: „ widzisz, normalność boli”, ale kto powiedział, że ja chciałam być, jak inni?

Byłam inna, przynajmniej tak mnie postrzegało otoczenie. Kwieciste sukienki, czy obcisłe bluzki wyglądały dobrze, ale nie na mnie, ja byłam typem, jak mnie środowisko określało chłopczycy. Top i oversizowa  koszulka, dresy, które nie ograniczały mi ruchów były nieodzownym elementem mojej garderoby.

Zdawałam sobie sprawę, że przez wszystkich była odbierana inaczej. Biedna dziewczyna, której nie stać było na porządne ubrania, ale ja zawsze miałam w nosie, to co mówili ludzie. Dla mnie liczył się mój komfort. Nie musiałam nosić markowych ciuchów, by czuć się dobrze. Jedyne na czym mi zależało, a raczej na kim był Andrew. Mogli robić sobie ze mnie żarty, mogli szydzić, ale jeśli chodziło o niego to nie byłam już taka wyrozumiała!

Przebrana w krótkie spodenki i koszulkę delikatnie nacisnęłam klamkę do pokoju brata. Leżał na łóżku, a z głośników leciał jakiś podcast historyczny. U jego boku, jak zwykle leżała Mika, pies, który stał się nie tylko jego przyjacielem, ale i powiernikiem tajemnic .

Marzy mi się ta szkoła, ale jak miałabym go zostawić? Jak? Spoglądałam na Andrew, na jego udręczoną twarz i na sercu zaciskała się jakaś dziwna obejma.

– Masz zamiar tak stać i się gapić? A może zafascynowała cię historia? – odezwał się chłopak.

– Zastanawiałam się kiedy zaśniesz, bo tego się nie da słuchać. –  Drażniłam się z bratem.

– To wpadnij za godzinę, bo następne jest rozmnażanie stawonogów. – Roześmiał się.

– Ty tak serio? – ruszyłam w kierunku łóżka, na którym leżał – Jednak wolę boisko – drocząc się z nim usiadłam na czystej pościeli, a pies znalazł się przy moich stopach.

– Czekaj, czekaj mogę się założyć, że już w pierwszych tygodniach szkoły przyjdziesz po pomoc.

– Ja też jestem tego pewna – wybuchnęłam śmiechem, a brat razem ze  mną.

Spojrzałam na niego, lekkie rysy na twarzy zaczynały zanikać. Mój młodszy brat zmieniał się fizycznie. Jasne włosy bardzo kontrastowały z jego ciemną karnacją. Miał zaledwie jedenaście lat, ale to tylko liczba, która nic nie mówiła o jego dojrzałości emocjonalnej. Andrew może i miał swój świat, ale był w nim szczęśliwy. Postrzegał zupełnie inaczej ludzi, jak również ich zachowania, a ja uczyłam się od niego tej umiejętności.

– Możesz już przestać? – podniósł głos, co rzadko się zdarzało. Mika rozchyliła oczy, by sprawdzić, co się dzieje.

– Nie wiem, o co ci chodzi. – Udawałam, chociaż sama nie widziałam po co, przecież on i tak wszystko wiedział.

– Przestań się we mnie wgapić, bo twój oddech  mnie drażni. Jak spotkanie? – Często się zastanawiałam, jak to możliwe, że dzieliło nas sześć lat różnicy.

– Nie wiem, co mam robić. Andrew, ja naprawdę nie mam pojęcia. – Chwytam dłońmi twarz, w geście załamania, chociaż wiem, że on nie jest w stanie tego dostrzec.

– Ale mówiłaś, że to dobra drużyna!

– Tak, jest najlepsza, ale co z tego, jak mnie w domu prawie nie będzie. – Lekko załamał mi się głos.

– No i co z tego,  żyjemy w dwudziestym pierwszym wieku, mamy telefony komórkowe! Hallo ziemia do Star, myślisz trochę?  Jak Ci ulży włączę kamerkę w komórce.

– To nie to samo – obruszyłam się.

– Może i nie to samo, ale jakieś rozwiązanie. Czasem się zastanawiam, kto tu jest starszy. Serio gwiazdeczko zachowujesz się, jak rozkapryszony bachor.

– Bachor ? Czyli co, nie szykować ci lasagne? Bachory chyba tego nie potrafią? – Zaczęłam droczyć się z nim, by zejść z tematu, który byłam pewna, że nie pozwoli mi zasnąć w nocy.

– Jak chcesz to mogę sam spróbować swoich możliwości kulinarnych, ostatnio słuchałem ciekawej audycji „ kuchnia i jej tajemnice”  i ..

– Stop! Stop! Po pierwsze mama, by dostała zawału, gdyby się dowiedziała, że coś chciałeś ugotować, a po drugie ten dom jest nam potrzebny, a nie żebyś go puścił z dymem. Zostań póki co przy mikrofali. – Byłam dumna, tak cholernie dumna, że chciał się rozwijać. – W przyszłym tygodniu możemy razem coś ugotować, ale zaczniemy może od najprostszych dań.

– Omlet! – wykrzyczał.

– Dobra, niech będzie. – Zgodziłam się.

Moje oczy zrobiły się wilgotne. Dla niektórych to najprostsze danie, a dla niego nie lada wyzwanie. To jak zdobycie szczytu gór, w którym mu pomogę, zawsze to robiłam. Jedenaście lat temu, gdy znalazłam mamę leżąca na podłodze, czułam, że zmieni się mój świat i tak właśnie było. Andrew pojawił  się zbyt wcześnie, ale w tamtym momencie tego nie rozumiałam. Dla mnie był wyczekiwanym młodszym braciszkiem. Cieszyłam się, że mimo utraty przyjaciela zyskałam brata.

Czekałam dzień za dniem na powrót mamy ze szpitala. Zrobiłam transparent na powitanie, ale nigdy go nie rozwiesiłam, tata powiedział, bym się wstrzymała z powitaniem. Mama wróciła, ale sama. Wtulona w jej pierś pytałam o mojego malutkiego braciszka, a ona jedynie powtarzała, że musiał jeszcze zostać w szpitalu. Nic z tego nie rozumiałam.

To był ciężki okres w naszym życiu, dopiero z wiekiem zdałam sobie z tego sprawę. Mamy nie było całymi dniami, a gdy już wracała to płakała. Ja też płakałam, ale zamknięta w pokoju braciszka, którego jeszcze nie poznałam. Czy można kogoś kochać nie znając tej osoby? Otóż tak, ja kochałam Andrew całą sobą, mimo że nie miałam szansy go jeszcze poznać. Wszystko się zmieniło pół roku później. Pamiętam ten dzień, jakby to było wczoraj.


11 lat wcześniej


Nie poszłam do szkoły. Z samego rana rodzice zawołali mnie do salonu i powiedzieli, że to ważny dzień, bo mój braciszek wraca do domu. Jak ja się cieszyłam, piszczałam z radości, nie słuchałam ich więcej. Pobiegłam do pokoju i wyciągnęłam z szafy balony. Chciałam udekorować cały dom, pragnęłam by zobaczył jak bardzo byłam szczęśliwa na jego powrót do domu i wtedy rodzice weszli do mojego pokoju. Mamusia miała znowu łzy w oczach, a tatuś smutną minę.

– Kochanie, Andrew – głos mamy się załamał – on.. – łza spłynęła po jej policzku.

– Skarbie, mama chce ci powiedzieć, że twój braciszek to wielki wojownik – tata postanowił pomóc mamie.

– Tak? Jak żółwie ninja? – Z szeroko otwartymi oczami zadałam to pytanie. Bo przecież żółwie ninja to najlepsi wojownicy!

– Dokładnie tak, jak jeden z nich. Pamiętasz mówiliśmy ci, że gdy się urodził to był zbyt malutki, by go zabrać do domu. – Kiwnęłam głową, że pamiętałam. – A pamiętasz, jak ci mówiliśmy, że miał operację? – ponownie potwierdziłam, chociaż nie rozumiałam co to tak naprawdę oznaczało. – Wiesz, Andrew, ma pewną wadę, której nie da się naprawić.

– A co to jest ta wada? – byłam bardzo ciekawa.

– Kochanie, Andrew nie zobaczy twoich balonów, on nie widzi. – Mama ponownie się odezwała.

– Jest jeszcze za mały, tak?

– Nie kochanie, pamiętasz, jak  rozmawialiśmy, że niektóre dzieci rodzą się z chorymi nóżkami i muszą jeździć na wózku?

– Tak, ich nóżki to kółka. Oni nie są inni tylko wyjątkowi. Czy to znaczy, że mój braciszek też jest wyjątkowy?

– Dokładnie tak, twój braciszek jest wyjątkowy, ale on nie będzie miał wózka tylko nas nie zobaczy.

– Ale nigdy nas nie zobacz? – spojrzałam na mamę smutna.

– Nigdy... – w pierwszej chwili usłyszałam to jedno słowo, a w następnej zobaczyłam, jak łzy spłynęły po jej policzkach.  Nie chciałam, by płakała bo mi też się chciało, ale wiedziałam, że musiałam być dzielna. Cały czas byłam.

– Ale będzie mnie słyszeć? – Musiałam się upewnić, a mama kiwnęła głową. – Mamuś nie płacz, ja będę jego oczami, będę mu mówić, jaka jesteś piękna, uwierzy mi, zobaczysz!  Przecież jestem jego starszą siostrą i nie kłamię. Powiem mu, że jesteś najlepsza! – Podeszłam i przytuliłam ją, mimo że ja też pragnęłam, by mnie ktoś przytulił i powiedział, że przekaże Andrew, że jestem ładna.


To takie wprowadzenie do życia Star i jej GWIAZDY, która świeci dla niej nawet w dzień! Mam nadzieję, że ta historia chwyci Was za serca, bo sporo będzie się działo 🙈. Andrew jest Gwiazdą więc zostawicie dla niego tę jedną wyjątkową ❤️⭐


Rapid StarOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz