Jasmine, młoda, dwudziestopięcioletnia tatuatorka, dostaje dość osobliwe zlecenie od niezwykle tajemniczego mężczyzny, który nie chce pokazać twarzy.
Z obawy przed konsekwencjami odmowy, spełnia jego żądanie.
Los łączy ich ścieżki dwa lata później i...
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Hayden
Ta mała, była moim ostatnim pacjentem na dzisiaj. Nie zamierzałem zostać tutaj ani minuty dłużej, ale kiedy chciałem już skierować się do wyjścia, drzwi się otworzyły i stanął w nich sam ordynator. To nie mogło wróżyć niczego dobrego, a moje wolne chwile musiały jeszcze zaczekać aż go spławię.
– Musimy porozmawiać – oznajmił protekcjonalnym tonem i chrząknął, chowając ręce do kieszeni lekarskiego kitla. Takiego samego, którego ja powiedziałem, że nigdy nie założę.
– Następny dyżur zaczynam za dwa dni o szóstej rano. Zapraszam, wtedy możemy plotkować do woli – powiedziałem chłodno, chwyciłem za plecak i przewiesiłem go sobie przez jedno ramię. Wiedziałem, że to nie wystarczy i przełożony będzie drążył dalej.
– Teraz! – warknął, na co tylko westchnąłem. – Są skargi na ciebie.
– No i? – Uniosłem jedną brew, bo to nie była akurat żadna nowość. Nie byłem lubiany ani przez współpracowników, ani przez pacjentów. Nie przeszkadzało mi to, bo zwyczajnie nie szukałem w nikim sprzymierzeńca.
– Zacznij nosić odpowiedni strój i odzywaj się nieco milej do ludzi.
– Nie umiem.
– Hayden... – westchnął i ścisnął nasadę swojego nosa, jakby usilnie nad czymś myślał. – Dobrze wiesz, że potrzebujemy lekarzy.
– Idealnie to ująłeś, wy mnie potrzebujecie, nie ja was. Ja nikogo nie potrzebuję, więc bardzo mi przykro, ale nic w kwestii mojego ubioru ani tym bardziej zachowania się nie zmieni. Możecie mnie zwolnić – dodałem i wzruszyłem ramionami. – A teraz wybacz, ale chciałbym pójść do domu. Czeka tam na mnie upragniona cisza.
– Jesteś dupkiem, ale masz szczęście, że cię lubię. Jesteś świetnym specjalistą i naprawdę przemyśl i postaraj się zmienić swoje zachowanie. Chociaż w minimalnym stopniu bądź milszy. Wiem, że przeżyłeś wiele, ale... – przerwałem mu.
– Moja przeszłość nie ma tu znaczenia. Dlatego bądź uprzejmy nie powoływać się na nią przy każdej tego typu rozmowie – warknąłem, wyminąłem go i bez zbędnej gadki wyszedłem.
Nienawidziłem, kiedy ktokolwiek przywoływał wspomnienia. Nikt nie miał do tego prawa. Tamta część mojego życia była zarezerwowana tylko i wyłącznie dla mnie.
Ta mała Scott zapadła mi dzisiaj w pamięci wyjątkowo mocno. Smutne oczy, obity policzek i cięty język. Przez chwilę zrobiło mi się jej nawet żal, ale szybko to minęło, kiedy pomyślałem, że sprowadziła to na siebie na własne życzenie. To nie był wypadek przy pracy. Pozwoliła, by jakiś frajer ją tak potraktował. Nigdy nie jest tak, że ktoś jest idealny, a pewnego dnia mu odbija i postanawia obić gębę swojej ukochanej. To długotrwały proces, na który ofiara zgadza się tygodniami, miesiącami, a nawet latami.