Rozdział 3

13 3 0
                                    

Poczułam szarpnięcie. Otworzyłam gwałtownie oczy co było błędem, bo światło mnie zaślepiło. Mrugałam kilkukrotnie chcąc przyzwyczaić oczy do światła. Gdy już w pełni widziałam rozejrzałam się po otoczeniu. Nie byłam już pod drzewem. Obok mnie nie leżał przypięty koń. Obok mnie siedziała ogromna, zamaskowana postać. Odruchowo sięgnęłam do paska. Nie było sztyletu...


Przełknęłam gule w gardle i rozejrzałam się po pomieszczeniu. Można by to nazwać drewnianą klatką na kółkach. Dosłownie. Jeżdżąca, drewniana klatka, którą ciągnęły konie. W środku wraz ze mną było dwóch, bardzo chudych mężczyzn. Mieli porwane ubrania, długi rozczochrane włosy i kilka tatuaży. Przy każdym z nich siedziała dokładnie taka sama postać jak obok mnie. Mogłam sie domyślić, że byli to mężczyźni.


Zapatrzyłam się na jednego z nich. Moją uwagę przykuły ledwo zauważalne znaki na twarzy, które przysłaniała czarna arafatka. Mężczyzna, chyba mężczyzna, wyczuł, że na niego patrzę bo również skierował wzrok na mnie. Uniósł pod brudek a przy jego oczach pojawiły się charakterystyczne zmarszczki. Widywałam takie u brata gdy uśmiechał się kpiąco.


-Obudziła się.-powiedział mężczyzna nie spuszczając ze mnie wzroku. Jego bardzo gruby i zachrypnięty głos potwierdził moje przypuszczenia.


-To dobrze.-odpowiedział mu równie męski głos obok mnie.-Zaraz będziemy.                                                                                                                                                                                           

Gdzie?


Czując jak droga się zmienia z leśnej na kostkę spojrzałam przez dość dużą szparę na nowe otoczenie. Ciemne i brudne uliczki. Ludzie siedzieli pod blokami paląc coś, inni wymieniali się jakimś dziwnym towarem, a jeszcze inni szeptali ukrywając się w cieniu. Wjechaliśmy dalej gdzie gwar był o wiele większy. Ludzie stali na stoiskach dopychając się. Ktoś rzucał jedzeniem. Dzieci wchodziły pod lady i zabierały z niej jedzenie. Gdzieś dało się usłyszeć odgłosy walki. Wóz nagle się zatrzymał. Mężczyzna złapał moją rękę, wstając. Pociągnął mnie do góry i otwierają klapę wyszedł. Za nami stanęła reszta. Kierowca podszedł do opartego o słupek tak samo ubranego jednak niskiego mężczyzny. Nie miał kaptura ani maski, więc mogłam się mu przyjrzeć. Był łysy, jego oczy było w kolorach szarości wchodzącej w zieleń. Pod oczami widniały małe znaczki.


Mężczyźni ruszyli a my za nimi. Coś co dostrzegłam dopiero teraz był znak, duży, bordowy na plecach. Ogromne, pierzyste skrzydła, pocięte. Przecięte przez mały nożyk na górze znaku. I krew na dole, cieknąca ze skrzydeł.


Doszliśmy do szarego, dość dużego budynku. Weszliśmy do środka. Od razu można było usłyszeć błaganie o pomoc, krzyk i rozpacz. Najwięcej takich krzyków dobiegało z dołu, ku któremu zmierzaliśmy. Gdy mężczyzna chciał zejść po schodach zaparłam się i próbowałam się wyrwać.


Wszyscy zeszli na dół mijając mnie szamoczącą się z mężczyzną. Obrócił mnie plecami do niego i złapał za barki z całej siły. Na ślepo zaczęłam grzebać przy jego pasie. Natknęłam się na coś co przecięło mój palec,  a więc musiało być ostre. Wyciągnęłam broń, która okazała się scyzorykiem i odepchnęłam go odwracając się do niego. Machnęłam na oślep w jego stronę. Z jego ust wydarł się przeraźliwy ryk. Zanim zdążył zrozumieć co się stało. Minęłam go uciekając.


Przepchnęłam się przez ludzi jednak mężczyzna szybko wybiegł za mną, krzycząc coś w języku z którym nigdy nie miałam styczności. Z innych stron zaczęłam zauważać takie same postacie, rozglądające się.


Rozglądające się za mną.


Zaczęłam biec jeszcze szybciej, nie mając pojęcia gdzie. Potrąciłam jakąś kobietę, która krzyknęła coś do mnie. Nie wiedziałam co. Wszystko zagłuszał strach.


Tak wielki jakiego jeszcze nigdy nie czułam.

Adrenalina napędzała mnie do dalszej ucieczki. I kiedy byłam pewna, że mnie złapią poczułam jak ktoś chwyta mnie za nadgarstek i ciągnie w ślepą uliczkę. Chciałam odruchowo krzyknąć, ale małe dłonie zasłoniły mi usta.

Mroczny ŁowcaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz