2.

3 2 0
                                    

Rozpoczęła się przerzerwa obiadowa. Ja zazwyczaj po prostu tylko siedzę na stołówce i przy okazji uczę się na resztę lekcji. Tylko czemu akurat dzisiaj nie mogłem mieć spokoju ?

-Hej-siada obok mnie Yongbok.
-Um..Hej ?-niezbyt interesuje mnie jego obecność.

Han ogarnij się może w końcu z kimś pogadasz normalnie.

-Nie jesteś głodny?-znowu chłopak patrzy na mnie tymi swoimi uroczymi oczami.

-Nie mam ochoty-oczywiście skłamałem ale nie zasłużyłem, taka moja kara. To nie tak, że się głodze do nieprzytomności, jak będę musiał to coś zjem.

Nagle do stolika podeszło kilka osób. Nie chciało mi się nawet spojrzeć kto to.

-Hej Lix czemu tu siedzisz ?-rozpoznałem głos Hyunjina, który najwidoczniej zignorował moją obecność. Nie miło.

-A czemu nie ?-odpowiedział blondyn.

No właśnie, po co zawraca sobie głowę rozmową ze mną? Chuj go tam wie ale już chyba wystarczy mi tej łaski.

Bez żadnego słowa wstałem i jak najszybciej opuściłem stołówkę zostawiając zdziwionego Felixa.

Udałem się pod salę od fizyki, przy której siedział już Bang- przewodniczący klasy. Chłop jak zwykle się uczy. Nie że niby nie jestem kujonem ale przy nim czuje się niczym.

Usłyszałem dzwonek powiadomienia z mojego telefonu. Było ono z dziennika.
Ocena ze sprawdzianu...2

Nie, to niemożliwe.
Całe noce się uczyłem.
Jak zwykle daje z siebie wszystko, a i tak to za mało.
Powinienem postarać się bardziej.
Do niczego się nie nadaje.
Każdy jest taki uzdolniony...
Tylko nie ja.

Wyczułem łzy zbierające się w moich oczach, więc szybko zamrugałem i poszedłem do łazienki.

Przechodząc przez korytarze czułem się jakby każdy na mnie patrzył. Nagle potknąłem się prawdopodobnie przez czyjąś nogę.

Czemu jest tak duszno.
Ogarnij się, przestań być taki słaby.
Trzeba było nie być nieudacznikiem.
Bang Chan jest taki idealny.
Ja nie potrafię nawet na sprawdzian się pożadnie nauczyć.

Obraz zaczął mi się rozmazywać przez coraz większą ilość łez.

-Jisung? Wstawaj, co się dzieje- usłyszałem Felixa ale nie miałem siły ani wstać, ani odpowiedzieć.

-N-nic...-powoli podniosłem się i wyminowszy go pobiegłem w kierunku toalet.

Zamknąłem się w jednej z kabin i usiadłem na zimnej podłodze próbując się jakoś uspokoić.

***

Udało mi się przeżyć resztę lekcji ale myślami byłem już daleko. Tak bardzo chcę już odwiedzić to miejsce.

Na szczęście akurat usłyszałem dzwonek oznaczający koniec lekcji. Spakowałem się jak najszybciej i wybiegłem ze szkoły.

Przechodząc przez parking zauważyłem samochód mojej matki. Tylko co ona tu robiła?

-Hej, jak było w szkole ?- przez otwarte okno w samochodzie zobaczyłem ją. Szczerze to brzydził mnie nawet jej widok.

-Ee...Dobrze- już by mogła pominąć to skoro nawet jej nie obchodzi jak było.
-Pomyślałam, że cię podwiozę. Wsiadaj.

Nie chciało mi się z nią przebywać ale przynajmniej będę szybciej.

***

Po 30 minutach byłem w domu. Pieszo byłbym nawet po 15 ale oczywiście matce się przypomniało, że musi zawieźć dokumenty do jakiejś firmy.

Do domu wszedłem tylko by zostawić plecak i po chwili już mnie nie było.
Za dużo myśli miałem w głowie, więc wyszedłem na krótki spacer, chociaż już wiedziałem, gdzie nogi mnie zaniosą...

Dotarłem do niedużej wsi. Przechodząc obok farmy zauwazyłem tą uliczkę.

W końcu będe w domu.

Niby na końcu były tylko krzaki jakiś kujących roślin ale jak się przez nie przedostałem z niestety poranionymi nogami i rękami przez kolce, widziałem opuszczone tory przez które nie jechał żaden pociąg od kilkunastu lat i dookoła pełno pól.

Nareszcie w domu

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Nareszcie w domu.

________________
Trochę nudny ten rozdział no ale trudno.

Alien Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz