𝙥𝙧𝙤𝙡𝙤𝙜

59 10 12
                                    

Przylgnęłam czołem do przyjemnie chłodnego okna samolotu. Jeszcze parę godzin lotu i spełnię swoje marzenia. Gdyby było to z innej okazji byłabym przeszczęśliwa. Teraz też byłam, ale jednak stres nie pozwalał innym odczuciom przejąć kontroli.

W moich airpodsach wybrzmiała kompletnie nie pasująca do mojego gustu muzycznego melodia. Lecz dzięki sentymentalności oraz znaczenie piosenka ta znalazła się na liście moich polubionych utworów kontrastując z innymi bardzo dziecinnymi jak na mój wiek. Wyjrzałam jeszcze przez okno na puszyste chmury wybijające się na tle ściemniałego nieba zanim zamknęłam oczy skupiając się na tekście.

"Tyle było dni, do utraty sił
Do utraty tchu, tyle było chwil
Gdy żałujesz tych, z których nie masz nic
Jedno warto znać, jedno tylko wiedz, że
Ważne są tylko te dni, których jeszcze nie znamy"

Tej myśli muszę się trzymać.

Spróbuję na czas wyjazdu oddzielić się od tego co było.

Przez chwilę kreować nowe życie.

"Pewien znany ktoś, kto miał dom i sąd
Zgubił nagle sens i w źle kręgi wpadł"

O, to ja.

Tylko nie jestem znana oraz nie mam sadu.

Domu w sumie też już nie.

"Choć majątek prysł, on nie stoczył się"

Chociaż nie mam niczego muszę być dobrej myśli.

Chce wyjść jakoś na prostą.

Chcę ale nie mogę, próbuje.

Uciekam z kraju.

Siedzę już w samolocie, nie ma odwrotu. Sam lot mógłby być nawet przyjemny, lecz nie umiałam się zrelaksować. Każdy najcichszy dźwięk pobudzał moją czujność. Nawet kiedy panowała zupełna cisza moje serce dudniło. Gdy jakaś kobieta powiedziała do najprawdopodobniej swojej córki "Otylia" już dostałam zawału, że ktoś mnie rozpoznał.

Męczący był także upał, który musiałam znosić ubrana w bluzę i dresy, by nikt nie zwrócił uwagi na moje charakterystyczne tatuaże. Na głowie związałam czarną chustkę w całości zakrywającą przefarbowane ostatnio na ciemny blond włosy. Jasne oczy przysłoniłam okularami, usta maseczką.

W takim dziwacznym, aczkolwiek skutecznym kamuflażu były marne szanse, by ktoś wiedział, że to ja. Sama, gdy stałam przed lustrem byłam w szoku jak bardzo nie przypomniałam siebie.

Choć właściwie kogo miałam przypomniać? Morderczynie? Nią w końcu byłam.

Przecież zabiłam człowieka.

☆☆☆

czesc!
rozdzual krotki, ale w koncu prolog

spodziewaliscie sie czegos takuego??

juz w następnym rozdziale bedzie ciekawiej, obiecujee, bo nasi bohaterowie juz się spotkają🤭

slow: 337

papaaa👋🏽

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Oct 05 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

escape || Patryk LubaśOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz