Rozdział 1

0 0 0
                                    

Aubrey•

   Wygodnie spałam z łóżku dopóki nie obudził mnie dzwoniący budzik. Znowu trzeba iść do szkoły. Fakt. Mam dobrą reputacje, bogatych rodziców, mnóstwo znajomych. Jednak chodzenie tam nie sprawia mi frajdy. Jestem swojego rodzaju przewodniczącą cheerleaderek, lub tzn. ich "głową". Jak kto woli.

  Wygramoliłam się z łóżka wyłączając budzik. Od razu poszłam do łazienki, aby wsiąść prysznic i zrobić poranną toaletę. Ubrałam sie w mundurek z logiem szkoły i zrobilam lekki makijaż, który opierał sie na zrobieniu brwi, wytuszowaniu rzęs brązowym tuszem, aby podkreślały moje zielone oczy oraz dodaniu trochę różu na policzki aby nie wyglądać jak duch i rozświetlacz. Spakowalam plecak i wzięłam telefon do ręki. Od razu zobaczyłam wiadomość od mamy. Weszłam w czat, aby zobaczyć treść wiadomości, która brzmiała tak:

- Część kochanie, rano mnie i taty nie będzie. Wrócimy wieczorem, ale tylko na chwile by się spakować. Oboje wyjeżdżamy w delegację. Zaopiekuje się tobą Nathaniel, gdy nas nie będzie.

  Wiadomość była wysłana wczoraj. No cóż wczoraj musiałam wcześnie się położyć skoro jej nie zobaczyłam. Nathaniel to mój starszy brat. Chodzi do collegu w Californii. Niestety nie mogę jeszcze sama być w domu więc jest on zmuszony przyjechać. Zeszłam na dół, od razu będąc przywitana przez mojego psa. Kox, to nie najlepsze imię dla psa, ale cóż. W skrócie mój brat nazwał go tak gdy był kompletnie pijany, wiele to wyjaśnia. Dałam mu jeść i nalałam świeżej wody, następnie otworzyłam drzwi do ogrodu aby mógł sobie wyjść pobiegać.

  Miałam jeszcze godzinę do rozpoczęcia lekcji, więc zrobiłam sałatkę i wstawiłam ją na chwilę do lodówki aby się schłodziła podczas gdy ja poszlam do łazienki już na dolnym piętrze i poczesałam  długie proste blond włosy i spięłam je w wysoki kucyk oraz poprawiłam spódniczkę. Naciągnęłam wyżej czarne podkolanówki. Po zjedzonym śniadaniu, sprawdziłam czy mam strój na trening, który mam po lekcjach. Gdy się upewniłam, że napewno spakowałam, poszłam nałożyć buty. Na stopy wsunęłam czarne zwykłe nike.

  Moi rodzice byli bogaci a ja byłam nazywana bananowym dzieckiem. Muszę przyznać, że coś w tym jest. Wyszłam przed dom i podjechał pod mój dom, szofer mojego ojca. Codziennie zawoził mnie do szkoly lub na treningi i odbierał. Narazie w domu nikogo nie ma ale zawsze jak wracam, to już po domu kręci sie gosposia, panie sprzątające i ogrodnik przecinający krzewy w ogrodzie. Nie jestem fanką tylu obcych ludzi przebywających w moim domu pod nieobecność moją czy moich rodziców, niestety nie ode mnie to zależy.

  Wsiadłam do samochodu witając się z kierowcą. Ten człowiek zatrudniony przez mojego ojca to Richard. znają się już dużo lat. Zdecydowanie jest on jedną z niewielu osób, którym mój rodziciel ufa bezgranicznie. Kiedy tylko zapiełam pasy, samochód ruszył. Jechałam właśnie w czarnym lamborghini aventador svj. Nie lubię przyciągać uwagi jednak moim rodzicom na tym zależy. Lubią być w centrum zainteresowania co chcą za wszelką cenę przelać na mnie.

  Po 15 minutowej jeździe podjeżdżamy pod bramy liceum Cartefill. Na całe szczęście to już mój ostatni rok w tej szkole. Wysiadłam z samochodu dziękując Richardowi i skierowałam się w strone wejścia do szkoły. Od razu zobaczyłam moje najlepsze przyjaciółki. Elizabeth, Gaby i Lilly. Razem ze mną są cheerleaderekami. W szkole jesteśmy kojarzone. Podbiegłam do nich zamykając w uścisku każdą z nich po kolei zaczynając od Lilly.

-Jezu czuję się jakbym was nie widziała 1000lat a minął tylko weekend. - powiedzialam na jednym wydechu.

-Ja też, ale masakra znowu do szkoły. - odpowiedziała mi Gaby. Wygląda ślicznie jednak jest lekko zaspana. Cały jej nastrój się zmienia a ona staje się weselsza gdy tylko w oddali zauważa Erica wchodzącego do szkoły. Jest w nim na zabój zakochana.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Sep 30 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

TerribleOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz