"Zamknij oczy, zrelaksuj się, a ukojenie przyjdzie samo."
Cytat własnyKein, zrezygnowany, opadł na siedzenie kierowcy, czując zimno przenikające go do szpiku kości. Wiatr szalał wokół samochodu, uderzając w karoserię z siłą, która zdawała się wstrząsać całym pojazdem. W środku panował mrok, jedynie słabe światło deszczu padało na deskę rozdzielczą. Kein próbował odpalić silnik, ale ten tylko wydał ledwo słyszalny dźwięk, jakby chciał powiedzieć: "Nie tym razem".
Zrezygnowany, sięgnął po kurtkę z tylnego siedzenia. Była zimna, ale dawała mu choćby minimalne poczucie bezpieczeństwa. Wsunął się w nią, próbując zignorować zimno, które przenikało go do szpiku kości. Zamknął oczy opierając się o kierownicę, próbując uspokoić myśli, ale wiatr i deszcz nie dawały mu spokoju.
Wtedy usłyszał ciche pukanie w szybę. Zdziwiony, otworzył oczy i spojrzał w stronę dźwięku. Ujrzał mężczyznę pod parasolem, lekko starszego od siebie, z jasno brązowymi włosami i oczami w kolorze karmelu. Mężczyzna uśmiechał się, jakby chciał go uspokoić. Kein uchylił lekko drzwi pojazdu, aby woda nie nalała się do środka.
"Jestem Elias. Wszystko w porządku?" - zapytał mężczyzna, uśmiechając się ciepło.
Jego wypowiedź przerwało kichnięcie chłopaka. " Mieszkam niedaleko. Auto nie jest dobrym miejscem do nocowania.""Dziękuję."- skinął głową. Wysiadł powoli ze swojego bezpiecznego schronienia znów czując nieprzyjemny powiew wiatru i kropli deszczu na twarzy. Zimno wręcz piekło fragmenty jego skóry, które nie były okryte materiałem.
Ich wspólna droga nie należała do długich, albowiem niewielki drewniany dom znajdował się zaledwie parędziesiąt metrów od zaparkowanego auta młodszego. Była to mała dwukondygnacyjna chatka z sosnowych desek. Kein próbował zapamiętać jak najwięcej szczegółów, lecz chęć szybkiego udania się do ciepłego i przytulnego miejsca była wtedy dla niego ważniejsza.
Już po chwili znajdowali się w środku domu. "Czuj się jak u siebie. Przyniosę ci jakieś ciuchy." - powiedział mężczyzna kierując się w stronę schodów. Korzystając z chwili Kein zaczął rozglądać się po pokoju, w którym przebywał.
Salon, był on niewielki, ale sprawiał wrażenie bardzo przytulnego. Dużo ozdób, poduszek i koców, lekko skrzypiący kominek z palącym się drewnem, puchaty dywan na podłodze, spora stojąca lampa w rogu, która nadawała pomieszczeniu ciepłą barwę. Wszystko to dawało wnętrzu przyjemną, spokojną wręcz rodzinną atmosferę.
"Nie musisz tu tak stać." - odezwał się szatyn trzymając w rękach komplet suchych ubrań, ręcznik i kołdrę poplątaną na ramieniu. "Łazienka jest po lewo choć wątpię, że zgubiłbyś się w tak małym miejscu. Możesz wziąć prysznic, a ja ogarnę jakoś miejsce do spania.".
Brunet wziął rzeczy od chłopaka kierując się we wcześniej wskazane przez niego miejsce. Po przekluczeniu małego zamka w drzwiach zaczął powoli zdejmować przemoczone ubrania. Ukrył się za przeszkloną szybą kabiny prysznicowej lekko przekręcając kurek. Chłodne kafelki kontrastowały z gorącą wodą, która spływała począwszy od jego włosów przez plecy, klatkę piersiową i nogi kończąc na wcześniej wspomnianych kaflach. To nie tak, że czuł spokój pomieszany z nutą radości przebywając pod dachem zupełnie obcego mu mężczyzny. To nie tak. "To nie tak" powtarzał sobie opierając czoło o chłodną ścianę.
Z transu wyrwał go dźwięk dochodzący z pomieszczenia obok. "Zrobię ci coś do picia! Może być herbata?" - ten odpowiedział krótkie "tak" po czym postanowił zakończyć swoją kąpiel.
Po paru minutach stał znowu w salonie tym razem w suchych ciuchach i lekko wilgotnymi włosami. Po pomieszczeniu unosiła się woń palonego drewna pomieszana z domieszką korzennej herbaty. Uśmiechnął się odbierając ciepły napój z rąk Eliasa. "Jeszcze raz dziękuję. Nie wiem co bym bez ciebie zrobił.".
"Spałbyś w lesie. Zresztą nie musisz mi dziękować." - odpowiedział poprawiając pościel na rozłożonej kanapie.
"Mógłbym się jakoś odwdzięczyć?" - odparł upijając pierwszy łyk herbaty.
"W zasadzie to tak. Zdradziłbyś mi jak się nazywasz?".
"Kein." - rzekł zadatkowo biorąc kolejny łyk napoju. Położył się na kanapie odkładając kubek na mały stoliczek obok. Przykrył się szczelnie kołdrą przewracając na jeden bok.Elias zgasił światło znów kierując swoje kroki w stronę schodów. "Dobranoc Kein." - z tymi słowami, jego własnymi myślami i wiatrem szalejącym na zewnątrz zostawił mężczyznę, który był już na pograniczu udania się do krainy Morfeusza.
"Spokój to pewność, że pochwycisz moją rękę, gdy wyciągnę ją do ciebie."
Nina Reichter, Ostatnia spowiedź - Tom 1
CZYTASZ
Cztery pory roku - Odkąd ciebie poznałem
Romance-- W trakcie pisania -- Opis: Kein, spragniony ciszy i spokoju, ucieka od miejskiego zgiełku w głąb lasu, gdzie znajduje schronienie nad malowniczym jeziorem. Jednak jego samotna oaza spokoju zostaje brutalnie przerwana przez szalejącą burzę. Zmuszo...