Stukałam palcami o klawiaturę, celowo nie trafiając w żaden przycisk, by bardziej skupić się na myśleniu, nad następnymi zdaniami do książki. Pisanie było moją odskocznią od szarej rzeczywistości. Tylko, gdy pisałam, czułam, że moje życie ma jakikolwiek normalny bieg i punkt kulminacyjny, w którym wszystko, może odwrócić się na drugą stronę medalu. Jednak nie przekładało się to w żaden sposób na rzeczywistość, w której chyba nic nie miało zamiaru się zmienić. Wszystko było po staremu. Sam mnie ignorował.
Nie wiem dlaczego on mi to robił, a po tym wszystkim potrafił mi powiedzieć, na co ma ochotę. Przyzwyczaiłam się do nienawidzenia siebie. Przyzwyczaiłam się do tego, że kochając jego, nie byłam w stanie nawet na siebie spojrzeć. A ja i tak głupio wierzę w jego słowa, gdy mówi, że mnie kocha i błagałam wszechświat o to, bym mogła wszystko naprawić, w momencie, w którym czułam się winna samym martwieniem się o niego. Wiele osób mi mówi, że znajdę kogoś lepszego. Może i mają rację, ale nie chcę być sama, wolę być niszczona. Więc nikt nie rozumie tego, że nie chodziło o znalezienie kogoś lepszego, bo chciałam by on był lepszym człowiekiem dla mnie i wybaczyłabym mu wszystko, żeby nie czuć się, jak w kwarantannie do końca moich dni. Choć samotność dosięgała mnie, nawet gdy był obok, a on nauczył mnie, że kochanie jego to było za mało. Ale przecież lepiej cierpieć z miłości, niż nigdy jej nie zaznać. Prawda?
Wszystko co wymyśliłam, bezmyślnie spisałam na laptopa, lecz ten zaciął się i zamyślił nie raz, nie dwa, ze względu na to, że to stary grat. Gdy miałam zaczynać nowe zdanie, z myślenia wyrwała mnie przyjaciółka, przypominając, że jestem na lekcji i wszyscy patrzą na mnie w oczekiwaniu, że w końcu schowam urządzenie do plecaka i skupię się na monologu nauczyciela. W zażenowaniu, sięgnęłam po plecak, by ta niekomfortowa sytuacja skończyła się jak najszybciej.
Nie lubię ludzi, a takimi sytuacjami, tylko utwierdzam się w tym dlaczego tak jest.-Dziękuję- odparła nauczycielka, uradowana faktem, że posłuchałam i pozwoliłam jej dalej prowadzić zajęcia.- Zapiszcie notatkę.
Wzięłam do ręki długopis, a następnie otworzyłam zeszyt, choć wcale nie miałam w planach, przepisywać tego, co dyktuje nam Pani Wilson,wręcz przeciwnie. Zapisywałam losowe słowa, w których mogłabym znaleźćjakąkolwiek motywację do nowego rozdziału. Herbata, jedzenie, łóżko. Głodnemu chleb na myśli, pewnie dlatego, na mojej przemęczonej twarzy pojawił sięznikomy, ale uśmiech, po usłyszeniu dźwięku dzwonka, który w tej chwili wydawałsię być wybawieniem.
Pomimo prób nauczycielki, mających na celu, wytłumaczenie nam zadania domowego,wszyscy zdążyli wyjść już z klasy. Nie powinno być to zdziwieniem dla nikogo,bo był piątek.
Nie zdążyłam wyciągnąć telefonu, a poczułam jego brzęczenie w kieszeni.Uradowana go wyciągnęłam w nadziei, że napisał do mnie Sam, po 11 godzinach 23minutach i 54 sekundach nie dawania znaku życia. To, że to nie był on, nie byłodla mnie zdziwieniem, a kolejnym powodem do zmartwień. Nie przespałam całejnocy, mając nadzieję, że on tak jak ja chce wszystko naprawić. Niestety gdybymnie miała nadziei, miałabym siebie, ale wolałam to zatracić dla niego, a wpodziękowaniu dostać powiadomienie o uwadze, za używanie urządzeń elektronicznych na lekcji. Nie przejęłam się tym, bo szkoła nie jest dla mnie wyznacznikiem inteligencji.-Halo... Ziemia do Lilith- mówiła do mnie przyjaciółka, machając mi dłonią przed twarzą.- Ostatnio jesteś jakaś nieobecna, wszystko dobrze?
Faktycznie, ostatnie zdarzenia z Samem, zmieniły trochę moje podejście do życia, ale nie czułam potrzeby, aby mówić to Madison. Nie była mi na tyle bliska, nikt nie był mi na tyle bliski jak Sam. On był po prostu wszystkim.
-Wszystko dobrze, po prostu się nie wyspałam- odparłam bez chwili namysłu.
-Dobrze, ale jakby coś się działo, to jestem- uśmiechnęła się porozumiewawczo w moim kierunku, przytuliła mnie po czym poszła.
Madison nie należy do osób, które przejmują się samopoczuciem innych. Tak naprawdę jest kompletnym przeciwieństwem mnie, bynajmniej z charakteru. Każdy nam mówi, że jesteśmy do siebie podobne, bo jedyne co nas różni z wyglądu to rysy twarzy. Ubieramy się tak samo, mówimy tak samo, mamy taki sam kolor oczu, ale pomimo wszystko jesteśmy inne, bo w momencie, w którym ona upija się do stanu nieprzytomności, ja wole zostać w domu. Uwielbiam swoje towarzystwo, uwielbiam być sama, ale nie często tak jest. Najczęściej towarzyszy mi mój kot Clyde i ktoś znacznie wyższy. Ktoś komu żadną modlitwą nie podziękuję za to co mam. Mimo, że w moim życiu czasem jest wiele nieszczęść, czy niemiłych wydarzeń, to wiem, że tak musiało być. Bóg nie pozwala cierpieć bezpodstawnie.
W tym samym momencie przyszło mi powiadomienie od Sama. Rozpoznałam ten dźwięk niemal od razu.od: Sam<3
| Mam ostatnio gorszy czas, przepraszam małaJak mogłam osądzać go o nie kochanie mnie. Przecież on jest najsłodszy. Najkochańszy. Nigdy więcej nie osądzę go o coś takiego. Przeszedł dużo, miał ciężko. Jego dziewczyna przede mną go zdradzała, nie ma ojca, a zamiast tego ma okropne relacje z matką i ojczymem. Jestem egositką.
do: Sam<3
| to ja przepraszam, nie powinnam byla na ciebie naskiwacPisząc wiadomość uświadomiłam sobie, że stoje na środku korytarza szkolnego. Wypieki pojawiły się na mojej twarzy, na samą myśl o tym, że ktoś mógłby mnie zobaczyć. Zerknęłam na godzine, po czym z odruchu pobiegłam na autobus, widząc to, jak późno jest.
W momencie, w którym zajmowałam miejsce w pojeździe, przyszło do mnie powiadomienie od Sama.od: Sam<3
| Kocham ciędo: Sam<3
| kocham ciee
| widzimy sie dzis?od: Sam<3
| Nie dam rady lala, zobaczmy się kiedy indziejdo: Sam<3
| nie widzielismy sie dwa tygodnirod: Sam<3
| Ale ja nie mam dziś czasu, Maya robi impreze, muszę na niej być.do: Sam<3
| dobrze o ktorej tam bedziesz? i kto tam bedzieod: Sam<3
| Jezu kilka koleżanek i ziomki, przestaniesz panikować?do: Sam<3
| ja chcialam cie tylko zobaczycod: Sam<3
| Dziś nie mogę, nie mam czasu, a poza tym zdenerwowałaś mnie napisze potemdo: Sam<3
| Sam nie rób mi tego
| prosze nie zostawiaj mnie teraz
| Sam
| proszeNa marne. Wiedziałam, że moje dobijanie się do niego właśnie takie było. Bezsensowne, jak moje życie bez niego. Miałam ochotę się rozpłakać, wyć, skomleć i się modlić. Tak bardzo niszczę tą relację pomiędzy nami. Dlaczego coś musi być ze mna nie tak? Dlaczego nie potrafie zaakceptować tego, że lepiej czuje się w towarzystwie dziewczyn, niż chłopaków. Przecież ludziom potrzebne są koleżanki. Dlaczego to nie może do mnie dotrzeć...
W tym samym momencie autobus zatrzymał się na moim przystanku, niemal wybiegłam z pojazdu, od razu, odruchowo kierując się do mojego domu. Po drodze walczyłam z setkami myśli i z tym, żeby się nie przewrócić. Nie miałam siły na to, aby ustać na nogach, ale na całe szczęście mój dom miałam już przed sobą.
Wchodząc nie ściągnęłam nawet butów, nie przywitałam się z mamą, wbiegłam na górę, od razu wchodząc do swojego pokoju.
Moim oczom ukazał się bałagan, zrobiony przeze mnie rano i choć był duży, nie dorównywał rozmiarem tego co miałam w głowie. Czułam, że toczy się tam bitwa pięciu armii, ale dużo większa niż ta, napisana przez autora Hobbita. Nie pamiętałam jak się nazywam, nie wiedziałam dlaczego on tak zaaragował. Przecież to normalne, że ludzie w naszym wieku chodzą na imprezy.
Przecież to normalne, że ludzie w związku chodzą na imprezy.
Przecież to normalne, że ludzie w związku chodzą na imprezy bez drugich połówek.
Albo nie.
Padłam na kolana. Zaczełam się modlić. Nie pomogło. Dobry Boże, czemu mi to robisz.Bóg niepozwala cierpieć bezpodstawnie,
bo w bólu wymyśla się najlepsze rzeczy, łączy się najpiękniejsze słowa.Wyciągnęłam laptopa.
Zaczęłam
pisać.