Był poniedziałek, początek nowego tygodnia, Fausti zapomniała dzień wcześniej ustawić budzika, więc obudziła się pół godziny później niż planowała, co sprawiło, że wszystko musiała robić pod presją czasu, czego bardzo nie lubiła.
- Pośpiesz się. - Z niecierpliwością mówiła jej mama. - Chyba nie chcesz się spóźnić w pierwszy dzień szkoły, co?
- Już idę! - wykrzyczała, w pośpiechu poprawiając makijaż. - Zapomniałam pomalować rzęs!
- Bierz plecak i leć szybko, bo nikt nie będzie na ciebie czekał. - Pośpieszała ją jak tylko mogła.
- Bardzo się stresuje, mam wiele obaw, co do tego miejsca. Co jak nie dam sobie rady? Co jak nikt mnie polubi? A co jak będę sama już do końca!? - Mogłaby tak wyliczać w nieskończoność, ale czas ją ograniczał, więc przestała.
- To jedna z najlepszych szkół w mieście, jestem pewna, że sobie poradzisz, w końcu jesteś zdolna. - Pocieszała ją, chociaż sama martwiła się, co może spotkać jej córkę i czy wszystko będzie dobrze.
- Dobra to lepiej już pójdę, bo jeszcze naprawdę nie zdążę. - Powiedziała i wyszła.
Fausti przeprowadziła się do Krakowa w trakcie trwania roku szkolnego i był to jej pierwszy raz, kiedy miała stanąć przed progiem nowego dla niej liceum. Rzeczywiście jak powiedziała jej mama, była zdolna, bo od najmłodszych lat była świetną uczennic. Obawiała się jednak, że nowa klasa jej nie zaakceptuje lub, że trafi na nieciekawe towarzystwo, które odbije się na jej zdrowiu psychicznym, z którym i tak miewała sporo problemów w ostatnim czasie.
Mimo, że droga do szkoły nie była długa i pokonywała ją pieszo to w jej trakcie zdążyła zwizualizować sobie w głowie wszystkie możliwe scenariusze, które mogą się przytrafić, zarówno te dobre jak i te najgorsze z najgorszych. Miała problemy z tym, że za dużo rozmyślała i analizowała niektóre rzeczy, ale to było silniejsze od niej.
Budynek, w którym miała kontynuować swoją edukację był ogromny, wybudowany w
modernistycznym stylu, z ogromnymi oknami, w przeciwieństwie do jej starego liceum, które aż pachniało starocią. Weszła do środka, gdzie spodziewała się tłumów, a na korytarzu świeciło pustkami, co wskazywało na to, że lekcja już się zaczęła.- Dam radę, jestem silna - Szepnęła sama do siebie, po czym spojrzała na plan lekcji i numer sali, do której ma się kierować.
No i skąd ja mam niby wiedzieć gdzie jest klasa 201?
Rozejrzała się wokół, ale na korytarzu nie było żadnej żywej duszy, która mogłaby jej wskazać drogę. Gdy już miała podjąć próbę szukania odpowiednich drzwi sama, kątem oka zauważyła woźną zajętą myciem schodów.
- Przepraszam, orientuję się pani może gdzie znajdę salę z numerem 201? - Zapytała uprzejmie wyrywając sprzątaczkę z transu. - Z tego, co widzę na grafiku to sala biologiczna.
- Dziewczynko nie zawracaj mi głowy, mam ważniejsze sprawy niż zajmowanie się durnymi, zagubionymi dzieciakami. - Odpowiedziała nawet nie odwracając się do Fausti, wciąż skupiona na swojej pracy. - Drugie piętro, naprzeciwko pokoju nauczycielskiego. - Zlitowała się kobieta głośno wzdychając.
Na szczęście sprawnie, już bez zbędnych komplikacji udało się jej odnaleźć drzwi, do których miała wejść. Z jej domyśleń wynikało, że wszyscy są już w środku, więc nie zastanawiając się zbyt długo zapukała do nich i chwyciła za klamkę.
- Dzień dobry. - Jej głos zabrzmiał niepewnie mimo tego, że starała się wypaść korzystnie. - Mam nadzieję, że dobrze trafiłam.
- No witamy naszą nową uczennice. - Odezwała się ciemnowłosa kobieta, która jak się okazało była wychowawczynią Fausti i jej nowej klasy. - Jak już pewnie część z was słyszała, dołącza nas nowa koleżanka. - Zwróciła się do reszty osób, które siedziały w ławkach. - Może powiesz coś o sobie?
CZYTASZ
FARTEK - Wait for your love
RomanceDo klasy 3C dołącza nowa uczennica - Faustyna Fugińska, która od samego początku ma do czynienia z dwójką chłopaków (Kamilem i Bartkiem), z którymi nie ma zbyt dobrych relacji, a wręcz ich nienawidzi i unika. Jednak pewne wydarzenia powodują, że nas...