Part 2

8 1 0
                                    

POV EMMY

Dzień zaczął się spokojnie jak większość moich dni od tamtej nocy. Otworzyłam oczy wcześniej niż zwykle, zanim jeszcze słońce przebiło się przez ciężkie, szare chmury, które zdominowały niebo. Leżałam w łóżku, wsłuchując się w dźwięk deszczu uderzającego o szybę.

Lubiłam deszcz - jego dźwięk potrafił na chwilę zagłuszyć hałas w mojej głowie, choć ostatnio coraz częściej przywodził na myśl tamten wieczór.

To była ironia losu.

Deszcz, który kiedyś dawał mi spokój, teraz przypominał o wszystkim, co straciłam.

Wstałam z łóżka, czując zmęczenie w każdej części ciała. Zrobiłam sobie kawę - mocną, czarną, bez żadnych dodatków. Taką jak zawsze. Czułam, jak gorzki smak rozlewa się po moim języku, ale nie potrafił rozgrzać mnie od środka. Wciąż byłam zamknięta w tej lodowatej skorupie, jakbym zatrzymała się w tamtym momencie, cztery lata temu. Codziennie próbowałam jakoś funkcjonować, ale wszystko, co robiłam, wydawało się puste.

Podeszłam do okna, stawiając kubek na parapecie. Deszcz już dawno przestał padać, a ludzie na ulicy, nadal skuleni pod parasolami, spieszyli się w swoje kierunki. Oni żyli, a ja czułam, że utknęłam. Wyszłam na balkon, biorąc ze sobą kubek i zapaliłam papierosa, patrząc na świat z góry. Zaciągnęłam się i wypuściłam dym, obserwując, jak rozprasza się w powietrzu.

Dawid był już na swoim balkonie. Zauważyłam go kątem oka, choć udawałam, że go nie widzę. Miałam wrażenie, że zawsze tam był. Codziennie o tej samej porze wychodził, czasami nawet z gitarą, tak jak dzisiaj, siadał na krześle i grał. Początkowo mnie to drażniło - jego upór, jego nieustanne próby nawiązania kontaktu. Nie chciałam z nikim rozmawiać. A on ciągle próbował.

Tak natarczywie szukał kontaktu.

Może właśnie dlatego zaczęłam się nim interesować. Dawid nie zachowywał się jak inni. Większość ludzi trzymała dystans, a on - mimo że nie nachalnie - szukał drogi do mnie.

Nie byłam pewna, co go tak bardzo interesuje w mojej osobie. Nie dałam mu żadnych powodów do tego, aby rozmawiał ze mną częściej niż z innymi sąsiadami. Chociaż może tak właśnie wyglądają rozmowy z siadami, może to jest normalne. Uprzejme wymiany zdań przy kawie czy w windzie.

Tego dnia zagrał kilka akordów, przerywając swoje improwizacje, jakby coś w nim nie do końca grało. Oparłam się o balustradę, bawiąc się niedopałkiem papierosa, a on w końcu odłożył gitarę i spojrzał na mnie.

- Ciężki dzień? - zapytał, uśmiechając się lekko.

Pokręciłam głową. Nie miałam ochoty na rozmowę, ale coś w jego tonie - może ten spokój - sprawiło, że odpowiedziałam.

- Jak każdy inny. - wzruszyłam ramionami, odwracając wzrok.

Zawsze był taki spokojny. I choć nie wiedziałam, czy to jego cecha, czy tylko maska, czasami czułam, że mógłby być kimś, kto nie oczekuje ode mnie zbyt wiele. A to było dziwnie... kojące. On z pewnością po prostu chciał być miły. A fakt, że był osobą publiczną i z pewnością kontakty międzyludzkie, nie są mu tak obce, jak mi, dawały mu taką swobodę i odwagę w rozmowie ze mną.

- Twoje „jak każdy inny" brzmi dość ponuro. - zauważył. Jego palce przesuwały się po strunach bez większego wysiłku, a ja poczułam, jak dźwięki zaczynają wypełniać przestrzeń między nami.

Nie odpowiedziałam od razu. Zamiast tego spojrzałam na jego dłonie, które płynnie poruszały się po gryfie. Grał dobrze, choć wydawało się, że brakowało mu tej jednej, kluczowej nuty, która wszystko by spajała.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: 6 days ago ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Tylko Dla Ciebie || Dawid PodsiadłoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz