Dlaczego?

161 52 42
                                    

Martwym wzrokiem patrzyłam przed siebie, podziwiając zachód słońca. Zawiał zimny wiatr, przez co moje czarne włosy się poplątały. Ale mnie to nie przeszkadzało.

Siedziałam właśnie na piętnastopiętrowym budynku, rozmyślając i zadając sobie pytanie; Dlaczego to zrobiła?

Wróciłam myślami do wczorajszego zdarzenia:

—Lucy, nie!! - Krzyknęłam z całych sił, jednocześnie biegnąc w jej stronę, akurat wtedy, gdy Lucy skoczyła. Zamarłam, stanęłam w miejscu i z wytrzeszczonymi oczami patrzyłam na jej spadające ciało.

Nagle usłyszałam uderzenie o ziemie, a następnie pęknięcie kości. Podbiegłam do niej na trzęsących się nogach. 

Stanęłam nad jej ciałem, po czym tracąc czucie w nogach, upadłam na kolana, wpatrując się w bezwładne, martwe ciało. Odgarnęłam jej blond włosy z twarzy. Dotknęłam palcami jej policzka, czując jak uchodzi z niej powoli całe ciepło. Drugą ręką trzymałam jej dłoń. Po czym poczułam coś śliskiego. Coś, nieprzyjemnego. Spojrzałam w tamtym kierunku i zmrużyłam oczy, by się lepiej przyjrzeć. To była krew. Jej krew. Jej własna krew.

Mój umysł momentalnie otrzeźwiał.

—N-nie!! - Krzyknęłam chrapliwym głosem

—To t-tak się nie m-mogło skończyć..—prawda?

Nikt mi nie odpowiedział. To nic dziwnego.

—L-lucy... - Szepnęłam w jej stronę, wiedząc że i tak mi nie odpowie. Nawet jeśli bym chciała.

—Coś T-ty najlepszego zrobiła?—Uśmiechnęłam się słabo i dopiero wtedy łzy zaczęły spływać mi po policzkach. Łzy wylewały się ze mnie strumieniami, przez co miałam przed oczami rozmazany obraz.


Wróciłam myślami do teraźniejszości. Nim sobie uświadomiłam, to patrzyłam w dół, dokładnie w to miejsce gdzie leżała Lucy. Martwa. Bezradna. W kałuży krwi.

Skoro teraz jestem na jej miejscu, to po co to zrobiła?





Dlaczego,

zostawiła

mnie samą?

,,Dlaczego?"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz