Trójmiasto

502 26 39
                                    

Leżałam na łóżku w hotelowym pokoju, wpatrując się w sufit, próbując zebrać myśli. Przez okno wpadało blade światło jesiennego popołudnia. Gdańsk powoli budził się na wieczór, a w powietrzu czuć było napięcie – za kilka godzin koncert. Kolejne wystąpienie przed tłumem fanów, ale to był jeden z tych dni, kiedy nie czułam się gotowa. Byłam wykończona, zarówno fizycznie, jak i emocjonalnie.

To nasze życie w projekcie Genzie, choć pełne przygód i ekscytacji, bywało przytłaczające. Koncerty, nagrania, setki fanów czekających na każdy nasz ruch... To wszystko było wspaniałe, ale czasem potrzebowałam chwili dla siebie. Dzisiaj, w moim pokoju, chciałam po prostu pobyć sama, złapać oddech przed tym, co miało nadejść.

Rozłożyłam się wygodniej na łóżku, przyglądając się walizce leżącej obok. Wszystkie rzeczy miałam już gotowe na koncert, ale zamiast szykować się, wpatrywałam się w sufit, próbując zapanować nad drżeniem rąk. Na scenie mieliśmy być wszyscy razem: ja, Świeży, Wika, Julita, Hania i Bartek. Miałam nadzieję, że kiedy wyjdziemy przed publiczność, adrenalina weźmie górę, jak zawsze, ale teraz czułam, jak narasta we mnie stres.

Westchnęłam i w końcu zmusiłam się, żeby podnieść z łóżka. Podeszłam do lustra, zerknęłam na swoje odbicie i, mimo wewnętrznego napięcia, uśmiechnęłam się. Nie było źle – wystarczy trochę makijażu, kilka drobnych poprawek i byłam gotowa do wyjścia.

Sięgnęłam po kosmetyczkę i zaczęłam powoli nakładać podkład, kiedy nagle usłyszałam pukanie do drzwi. Zastygłam. Nie spodziewałam się nikogo. Może Wika zapomniała coś u mnie, a może Julita potrzebowała jeszcze jednej próby? Cokolwiek to było, serce zaczęło mi bić szybciej. Pukanie rozległo się po raz kolejny, tym razem bardziej natarczywie.

Z lekkim wahaniem podeszłam do drzwi i otworzyłam je.

Stał tam Bartek. Nasze spojrzenia spotkały się, a na chwilę zapomniałam, jak oddychać.

– Hej – powiedziałam, próbując nie wyglądać na zaskoczoną. – Co ty tu robisz?

Bartek zamiast odpowiedzieć, tylko uśmiechnął się szelmowsko i, bez słowa, przesunął się do przodu. Jego ręce złapały mnie w pasie, a zanim zdążyłam zareagować, jego usta znalazły się na moich. Pocałunek był szybki, intensywny, tak nagły, że zaskoczył mnie bardziej, niż byłam w stanie przyznać. Poczułam, jak moja dłoń sama z siebie wędruje do jego szyi, ale zanim się zorientowałam, Bartek już zamknął drzwi nogą i przycisnął mnie do ściany.

Oderwałam się od niego, śmiejąc się cicho.

– Naprawdę? Teraz? – Zapytałam z lekką irytacją, ale też rozbawieniem. – Wiesz, że mam się malować, prawda? Koncert za parę godzin, geniuszu.

Bartek spojrzał na mnie spod półprzymkniętych powiek, a jego uśmiech poszerzył się jeszcze bardziej.

– Wiem, wiem – mruknął. – Ale jakoś... strasznie się stresowałem i pomyślałem, że przy tobie się rozluźnię.

Uniosłam brew, udając poważną.

– Rozluźnisz? Przy mnie? To ci nie pomoże, Bartek. Raczej pogorszy sprawę. – Próbowałam go odepchnąć, ale on tylko przyciągnął mnie bliżej.

– Ej, no! – Uśmiechnął się szeroko. – Wiesz, że to najlepszy sposób na stres. Kto by pomyślał, że koncerty tak mnie będą zjadać. Ty nie czujesz tego samego?

Zaśmiałam się, pokręcając głową.

– No jasne, ale ja to planowałam rozładować w inny sposób, na przykład poprzez makijaż. Wiesz, normalne ludzkie rzeczy.

Bartek oparł czoło o moje, uśmiechając się szeroko.

– Normalne ludzkie rzeczy? – Zapytał, przyciągając mnie bliżej. – A ja myślałem, że dla ciebie to idealny moment na... coś bardziej kreatywnego.

Tajemnica Trójmiasta Fartek Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz