- To jego uratowałeś wtedy- Obróciłem się w kierunku przyjaciela, który przysiadł się do mnie. Jimin szalał na parkiecie, ale doskonale znając Suge, wiedziałem, że on szybko wyląduje na kanapie.
- O czym ty mówisz? - Chociaż wiedziałem do czego pije, musiałem udawać, że tak nie jest.
- Kurwa JK! Jimin! Ten przeszczep! To dla niego był!
Spojrzałem na niego.
Nie wiedziałem co zrobić.
Jako mój przyjaciel wiedział, od samego początku, bo był wtedy w tym samym miejscu, kiedy oznajmiłem moje zamiary po podjęciu decyzji. Odwiedzał mnie nawet, kiedy leżałem po zabiegu. Teraz, jak spotyka się z Chimem, szybko połączył fakty.
Nie był głupi.
- On wie? - Zamiast potwierdzić, musiałem dowiedzieć się tego.
- Nie. Nie jestem debilem JK. Znam procedury. Nie powiedziałem mu. - Skinąłem głową, popierając jego tezę. - Teraz rozumiem, dlaczego to zrobiłeś. On... jest tego wart.
- Suga, nie zrań go, proszę.
Nie wiem, dlaczego to powiedziałem.
Ale czułem... że muszę.
Nie wiedziałem, jakie relacje ich łączą.
Ale ... Znałem przyjaciela doskonale.
Nie chciałem, żeby Jimin był po prostu kolejnym numerkiem na jego... długiej liście.
- Wiem, że się przyjaźnicie od lat. My również, ale to nie twoja sprawa Młody. Ja się nie wtrącam w twoje życie, więc i ty tego nie rób. To spawa między nim a mną.
Miał rację. Ale mimo wszystko... nie mogłem pozwolić na to, żeby zranił Jimina.
- Masz rację. Jesteś moim przyjacielem, on też. Ale jeżeli coś mu się stanie, przez ciebie, to zapomnę o naszej relacji i pomylę worek treningowy z twoją twarzą.
Byłem już nieźle podpity i przede wszystkim, wkurzony, że zabrał mi Parka.
- Grozisz mi?
- Może? Domyśl się. Już w tej chwili mam ochotę ci przypierdolić. Jak sam wiesz, jeszcze kilka miesięcy temu, uciekł spod kosy kostuchy, a ty co? Jesteś tu z nim. Odpowiadasz za niego. A on wlewa w siebie kolejne drinki. Jego odporność jeszcze nie jest w stu procentach sprawna. Pomyśl trochę.
- Jest dorosły. Wie co robi. Ja mu drinków do gardła nie wlewam. To jego urodziny. Ma prawo się zabawić. Jesteś przewrażliwiony.
- Być może... Ale to dzięki mnie, dzięki części mojego ciała. I trochę mi się nie uśmiecha, że... marnuje swoje zdrowie.
- Jesteś jego przyjacielem, sam mu to powiedz, a nie sap się na mnie.
Nie dane było mi jednak zripostować jego odpowiedzi, bo do loży wbiegł Jimin. Z groźną miną stanął nade mną.
- Jeon Jeongguk!!!
Oj był o coś wkurzony, że użył mojego pełnego imienia. Potwierdzał to też ostry wzrok. Nadęte policzki, które mimo wypicia znacznej ilości alkoholu i szaleństwa na parkiecie, nadal były idealnie gładkie i zaróżowione tylko dzięki makijażowi. Ręce oparł na wąskich biodrach i tupał delikatnie stopą o podłogę. Spojrzałem na niego, nie wiedząc o co mu chodzi.
Czyżby słyszał nasza rozmowę?
- Jak mogłeś!
- Ale o co chodzi Chim?- Zapytałem olewając siedzącego obok Yoongiego.
CZYTASZ
Bad Blood - Jikook
Fanfiction„Życia nie mierzy się ilością oddechów, ale ilością zapierających dech chwil". Michael Vancev "Bad Blood" to "alternatywna wersja mojego ff "Blood & Tears"- kiedy (wtedy) zastanawiałam się jak ma wyglądać TA historia- to była jedna z opcji. Teraz p...