R. 1

2.3K 116 19
                                    


W słuchawce leci kolejna piosenka, ale jej nie słyszę, bo w głowie brzmią mi tylko słowa anestezjologa: „Tracimy ją". Słyszę własny głos: „Łap ssak. Niżej. Niżej, do cholery!" Ale to nic nie dawało. Ssanie i serwety nie mogły powstrzymać krwawienia, które już kilka sekund temu wymknęło nam się spod kontroli. Widziałam, skąd tryskała krew, i próbowałam to zatamować: „Nić dwa zero. Dajcie mi nić!", ale nikt mi jej nie podał. Uniosłam wzrok, chciałam krzyknąć, by podali mi tę cholerną nić dwa zero, ale wtedy zobaczyłam żal w oczach drugiego chirurga, gdy nasze spojrzenia się spotkały. Poczułam jego dłonie na swoich, gdy kręcił głową. I dopiero wtedy dotarł do mnie dźwięk, który pierwszy raz usłyszałam, odkąd zaczęłam operować. Spojrzałam na monitor. Zero funkcji życiowych pacjentki. Straciłam ją. Straciłam pierwszego pacjenta. Oczy zaszły mi łzami. Nie powinnam była tak reagować. Nie mogłam płakać. Jednak łzy same zaczęły spływać mi po twarzy. „Zrobiłaś, co mogłaś" – usłyszałam głos Troya. Czy na pewno zrobiłam, co mogłam? „Wszystkich nie uratujemy, nawet jeśli bardzo byśmy tego chcieli." Odwróciłam się, nie mogąc dłużej patrzeć na urządzenie i ciało zmarłej kobiety. Opierając się o szybę w sali operacyjnej, słyszałam dokładnie słowa anestezjologa: „Kate Smith. Czas zgonu: 17:39." Z trzęsącymi dłońmi wypełniałam kartę zgonu, a na końcu złożyłam na niej swój podpis.

Teraz siedzę na ławce w szpitalnym ogrodzie. Jest godzina dwudziesta czterdzieści, a ja marznę z zimna, bo od półtorej godziny, od momentu zakończenia mojego dyżuru, siedzę w ogrodzie, gdy na dworze jest pięć stopni. Jednak nie umiem się przemóc, by wstać i wrócić do domu. Zimno w jakiś sposób łagodzi poczucie porażki. Jeden ból łagodzi drugi. Dziś przeżyłam dwa najgorsze momenty w moim życiu. Pierwszy, gdy straciłam Kate Smith, a drugi, gdy opuściłam blok operacyjny i poinformowałam rodzinę o stracie pacjentki. „Wystąpiły komplikacje. Zaburzenie krzepliwości, o których nie mieliśmy pojęcia. Bardzo mi przykro. Zrobiliśmy, co mogliśmy, ale pacjentki nie udało się uratować." Trzymałam się, powtarzając słowa, które chwilę wcześniej usłyszałam od Troya, który kazał mi je powtórzyć, bo sama nie umiałabym uformować zdania. Trzymałam się, gdy mąż pacjentki osunął się na ziemię, a inny członek rodziny złapał go, zanim uderzył ciałem o podłogę. Trzymałam się, gdy w poczekalni rodzina wybuchła płaczem. Odeszłam, nie mówiąc nic więcej. Nie wytrzymałam i sama osunęłam się na podłogę, gdy tylko zostałam sama w pokoju socjalnym. Schowałam twarz w dłonie i pozwoliłam łzom płynąć po mojej twarzy.

Podczas analizy i wypełniania dokumentacji zachowałam trzeźwość umysłu. Przenalizowałam przebieg operacji oraz procesy decyzyjne. Kilkakrotnie powtórzono, że to nie była niczyja wina. Kiwałam głową. „Patrick pozostaje do waszej dyspozycji." Ponownie kiwnęłam głową, ale nie miałam zamiaru jechać na czwarte piętro, by spotkać się ze szpitalnym psychologiem. Przepracuję pierwszą stratę pacjenta, siedząc w ogrodzie ze słuchawkami na uszach.

Trzask, który usłyszałam, był tak głośny, że przebił się przez moje myśli oraz muzykę. Wystraszona odwróciłam głowę w stronę drzwi, wyjmując z uszu słuchawki. Do ogrodu wparował mężczyzna, ubrany w ciemny garnitur oraz płaszcz w tym samym kolorze. Przystanął koło dużej donicy z drzewem, które straciło wszystkie liście, i wyciągnął z odpiętego nakrycia paczkę papierosów. Ze wściekłością wsadził narkotyk do ust, by po kilku sekundach odpalić srebrną zapalniczkę. Po pierwszym zaciągnięciu nikotyną i wypuszczeniu dymu z ust, mężczyzna momentalnie się rozluźnił. Wciekłość nie zniknęła całkowicie, ale lekko złagodniała. Chciałam odwrócić od niego wzrok, gdy właśnie odwrócił głowę, a jego spojrzenie spoczęło na mnie. Cofnął się o krok, zaskoczony moją obecnością.

– Nie miałem pojęcia, że ktoś tutaj jest – mówi, patrząc najpierw na drzwi, a potem na mnie. – Wybacz. – Zaciąga się ponownie papierosem. – Jest zimno. – I dopiero, gdy to mówi, uświadamiam sobie, jak bardzo jest mi zimno.

Divine ViolenceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz