W Inaanie opowieści o syrenach pustyni znał prawie każdy.
Wszyscy głupcy pragnący dostąpić fortuny, rozkoszowali się opowiadaniami o pradawnych stworach, które żywiły się ludzkim ciałem, a także jego energią. Nikt ich wcześniej nie widział, nikt z nimi nie rozmawiał, nikt nie wiedział nawet czy to w ogóle możliwe, żeby nawiedzały pustynię. Ale skądś wzięły się te plotki i każdy od północy aż po południe pustynnego kraju Lohvi wiedział, że ich istnienie jest faktem. . Nie były nawet kobietami. Nie musiały kusić swoim wdziękiem wędrownych. Ich potworna natura i niezmierzona moc, którą czerpały wyłącznie ze słońca i wiatru – robiła to za nie. Chwytała ofiary w sidła, z których Śmierć. Były one samą śmiercią. W tych stronach matki nie opowiadały historii o leśnych wilkołakach, czy krwiożerczych dzikach. O nie... Dzieci pustyni bały się potworów zrodzonych ze Bały się tego, co czekało je po zmierzchu.
Dawno temu, kiedy Hassan był małym chłopcem, sam z szeroko otwartymi ustami wchłaniał te historie. A później dorósł i pozostał z nim tylko okrutny pragmatyzm, okryty płaszczem gniewu. Pragnieniem. Pragnieniem schwytania syreny. Kiedyś chciał poznać to stworzenie, dowiedzieć się czy myśli jak człowiek, czy czuje to co on. Mając dwadzieścia osiem lat chciał zyskać na nim fortunę. Nic więcej. Nie potrafił już okazać mu litości. Chciał widzieć jak cenny okaz przemienia się w jego brudnych łapskach w czyste diamenty.
Hassan Samina miał dość czekania.
A kiedy w końcu narodziła się okazja, był gotowy zrobić wszystko.
Dwa tygodnie wcześniej sługa sułtana Tarmanu złożył wizytę w jego knajpie, . Sułtan pragnął syreny pustyni. Pragnął jej tak mocno, że był gotów skazić się usługami ulicznika, którym Hassan przecież był. . Najbogatszy sułtan płacił fortunę, żeby dołączyć syrenę do swojej ohydnej kolekcji. Aby zamknąć ją w złotej klatce i ustawić na scenie, tak by jego przyjaciele mogli dotykać jej, wąchać ją i śmiać się z potężnej bestii, która nisko upadła. Sułtan chciał żywe przedstawienie. Chciał ofiar, klatki spływającej krwią jego wrogów, których syrena rozszarpałaby żywcem. Hassan więc podziękował za propozycję, którą z nadmierną radością przyjął, a potem udał się do Czarownicy.
Jego matki.
Nienawidził jej równie mocno jak magicznych istot, na które polował. Dopiero kiedy sam, w wieku ledwie chłopięcym, domyślił się kim dla niego była – i ona w końcu się poddała i przyznała prawdę. Był jej dzieckiem. Pół człowiekiem, pół czarownikiem. Ponieważ tylko kobiety w rodzie Bhamsa rodziły się z wielkimi czarami, Hassan nie musiał się przejmować, że ktokolwiek odkryje jego pochodzenie. Bo gdyby tak się stało... Gdyby ktoś dowiedział się o jego matce... Mógłby zostać zamknięty jak jedna z tych bestii. W klatce. Jako element ozdoby wnętrza – nic więcej. Skoro nie chciała , on nie przejmował się uznaniem jej za matkę. Traktował ją jak zwykłą część biznesu i szantażował, żeby łamała wszystkie zasady czarownic. Tylko po to, żeby on na tym zarobił. Jej rytuały i wiedza z zakazanych ksiąg przyniosły mu wielką sławę i niemałe bogactwo. Skaza. Był łowcą, nie mógł pochlipywać nad losem porzuconego przez rodziców chłopca, który przetrwał zdradzając innych. Nikt by nad nim nie płakał. Więc chłopiec stał się silniejszy i wzgardzał nimi wszystkimi. Hassan zamierzał sięgnąć gwiazd. Zdobyć sam szczyt, osiągnąć to czego żaden inny łowca nie mógł wcześniej zrobić.
Zamierzał złapać pustynną syrenę.
***
Burze piaskowe były tam codziennością. Spodziewał się ich co najmniej kilka razy dziennie, kiedy zaczął planować wyprawę. Włożył w nią wiele wysiłku, ale jak przyjemne miały być korzyści. Był świadomy, że ten samozwańczy władca – sułtan, spał na monetach, ale kto by pomyślał, że tak jak reszta przygłupich paniczów oszalał na punkcie potworów z piasku. nie udało się złapać nikomu. Krwiożercze bestie z pustyni, które zawładnęły tamtymi terenami przed tysiącami lat nie pozwalając na bezpieczne podróże po tamtych rejonach. Wystarczyło trochę pecha... Z takiego nieszczęśnika nie zostawała nawet kosteczka. Pochłaniały go bez reszty żywiąc się duszą i ciałem, niczym boginie. Co najśmieszniejsze, istniały nawet wioski, gdzie ze strachu odbywały się codzienne modlitwy. Półgłówkom, którzy mieli zamiar się zapuszczać na pustynię wciskano talizmany, dzięki którym jak myślał mieli zamiar przeżyć. Ale nic bardziej mylnego, nikt nie może ich zatrzymać. Słuchały się tylko własnych instynktów. Ludzkie prawa ich nie dotyczyły.
CZYTASZ
Tego potwora stworzyła pustynia
FantasySyreny pustyni od setek lat pożywiały się zbłąkanymi wędrowcami. Nikt nigdy ich nie widział, a niektórzy czcili je jak boginie. Trafili się też tacy bogacze, którzy pragnęli mieć je w swoich klatkach jak zwierzątka na pokaz. Oszalałe z pragnienia p...